Opinia
Opinia
Dr Adam Tomczyk, lekarz rodzinny z NZOZ "Medica" w Leśnicy:
- Jak zwykle najpierw forsuje się pomysł, a dopiero potem myśli o jego wykonaniu. Ja też nie mam pojęcia, jak technicznie miałoby to wyglądać. Pomysł z receptami sprawdzić się może w przypadku pielęgniarek środowiskowych, które będą mogły wypisać pacjentowi w domu np. furagin na infekcję moczową czy maść na odleżyny. My w naszej poradni współpracujemy z pielęgniarkami, także pracującymi w terenie, więc mielibyśmy to pod kontrolą, ale nie wszędzie tak jest. Lekarz musi wiedzieć, co pielęgniarka przepisuje. Recepta to ogromna odpowiedzialność.
Według wstępnych obliczeń w całym kraju z ordynacji recept należy przeszkolić 120 tys. pielęgniarek. Tylko 2 proc. ma stopień magistra. Na Opolszczyźnie pracują one najczęściej w szpitalach, bardzo rzadko w przychodniach.
Bardzo się z tej zapowiedzi cieszę, bo oszczędzi mi to wielogodzinnego wysiadywania w przychodni i nerwów - mówi opolanka Antonina Radomska, która od ponad 10 lat cierpi na nadciśnienie. - Za każdym razem, choć potrzebuję recepty na te same trzy leki, najpierw muszę się z kilkudniowym wyprzedzeniem zapisywać do mojego lekarza pierwszego kontaktu, a potem i tak odczekać swoje, bo mimo wyznaczanych godzin przyjęć, zawsze jest jakiś poślizg. Teraz, mam nadzieję, załatwię sprawę o wiele szybciej.
Do wystawiania recept na leki refundowane, w myśl opublikowanego właśnie projektu rozporządzenia ministra zdrowia, nie będą jednak upoważnione wszystkie pielęgniarki, a jedynie te, które spełnią odpowiednie warunki.
Muszą ukończyć studia na kierunku pielęgniarstwo i położnictwo i legitymować się tytułem magistra bądź - jeżeli poprzestały tylko na licencjacie - powinny ukończyć specjalistyczne szkolenia. Wtedy będą mogły wypisywać niemal wszystkie medykamenty (i to nawet na cztery miesiące) z wyjątkiem leków bardzo silnie działających, odurzających oraz psychotropowych.
Według Ministerstwa Zdrowia możliwość wystawiania recept to dla pielęgniarek przywilej. Tymczasem większość z nich podchodzi do tego pomysłu bez entuzjazmu.
- Uważamy, że projekt jest niedopracowany, a pośpiech z jego wdrożeniem niewskazany - podkreśla Sabina Wiatkowska, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Opolu. - Zbyt wiele pytań pozostaje bowiem bez odpowiedzi, np. jak w praktyce miałoby to wyglądać, czy pielęgniarka dostanie w przychodni oddzielny gabinet i dostęp do dokumentacji medycznej pacjenta, czy też będzie się musiała za każdym razem konsultować z lekarzem. Nie wiadomo też, ile ma trwać ten kurs i kto za niego zapłaci.
Pielęgniarki nie ukrywają, że boją się ogromnej odpowiedzialności. Jak tłumaczą, zawsze mogą się pomylić przy wypisaniu leku, bo nie mają takiej jak lekarze wiedzy ani z zakresu farmakoterapii, ani refundacji.
- Myśmy ten projekt już oprotestowały - mówi Krystyna Ciemniak, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na Opolszczyźnie. - Pielęgniarek jest za mało, mają i tak nadmiar pracy, a za dodatkowe obowiązki nikt im nie zapłaci. Jeśli wyrazimy zgodę na jego wdrożenie, to pod warunkiem, że Ministerstwo Zdrowia da pieniądze na szkolenia. A pozostało już przecież niewiele czasu.
Projekt w sprawie wystawiania recept przez pielęgniarki i położne już przyjął Sejm, teraz jest poddany konsultacji społecznej. W Polsce, na ok. 240 tys. pielęgniarek, w ankietach przeciw niemu opowiedziało się aż 60 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?