Wizje mogą być śmiałe, ale finansowo zdyscyplinowane

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
"Sen nocy letniej” w reż. Pawła Świątka. Takich eksperymentów władza wolałaby mniej w naszym  teatrze.
"Sen nocy letniej” w reż. Pawła Świątka. Takich eksperymentów władza wolałaby mniej w naszym teatrze. Krzysztof Bieliński
Zdecydowanych pogodzić te dwie kwestie jest piętnastu artystów, którzy postanowili wziąć udział w konkursach na dyrektora Teatru Kochanowskiego i Filharmonii Opolskiej. Zwycięzców poznamy w połowie lipca.

Pesymiści wieszczyli, że nie znajdą się straceńcy chętni do kierowania dwiema największymi opolskimi instytucjami kultury, które od kilku miesięcy walczą o przetrwanie. Tymczasem oferty konkursowe na stanowisko dyrektora Filharmonii Opolskiej złożyło aż dziesięciu kandydatów, co niepomiernie zdziwiło nawet organizatora konkursu i uświadomiło, że komisja będzie miała niemały problem, by wybrać najlepszego. Pięć osób postanowiło ubiegać się o dyrektorski fotel w Teatrze Kochanowskiego. Koperty z ofertami zostaną otwarte 9 lipca. Grzegorz Sawicki, członek zarządu województwa odpowiedzialny za kulturę, mówi, że w przypadku filharmonii można spodziewać się nazwisk bardzo znanych i szanowanych. Natomiast czterech spośród pięciu chętnych do szefowania teatrowi marszałek się domyśla, bo rozmawiał z nimi jeszcze przed ogłoszeniem konkursu.
Na razie jednak to tajemnica.

Dowiedzieliśmy się, że wśród nich są dwaj poprzednicy Tomasza Koniny - na pewno Adam Sroka, a inne "dobrze poinformowane źródła" mówią też o Bartoszu Zaczykiewiczu. To za dyrekcji Sroki (1996-1999) o opolskim teatrze zrobiło się głośno w Polsce, a jemu samemu uznanie przyniosły głośne "Dziady albo młodzi czarodzieje".

Sroka, który zawsze powtarzał, że kocha aktorów, przez nich też był uwielbiany. W 1996 scalił skłócony zespół, a to doświadczenie przydałoby mu się teraz, gdy ekipa "Kochanowskiego" rozpadła się na kilka grup interesów. Dał się poznać jako wrażliwy artysta, nie pozbawiony talentu do pozyskiwania sponsorów, tyle że działał w czasach, gdy o sponsorów nie było trudno.

Z kolei Bartosz Zaczykiewicz (1999-2007) zasłynął jako wspaniały organizator i menedżer. Jako artysta znał swoje miejsce w szeregu i nie nadużywał dyrektorskiej pozycji do reżyserowania, za to otworzył opolską scenę przed wspaniałymi twórcami z Markiem Fiedorem na czele. Obaj z wielką pieczołowitością podchodzili do organizowania Opolskich Konfrontacji Teatralnych, których rewitalizacji oczekują obecne władze. Obaj też znają na wylot maszynerię "Kochanowskiego" i wiedzą, ile jej obsługa kosztuje.

Nędza im niestraszna

Tegoroczne kłopoty filharmonii i teatru wzięły się z drastycznie pomniejszonej dotacji oraz - zdaniem władz samorządowych - poważnych błędów w zarządzaniu obiema placówkami. Od nowych dyrektorów oczekuje się, że będą nie tylko artystami, ale też sprawnymi gospodarzami, postępującymi zgodnie z zasadą "tak krawiec kraje, jak mu materii staje". -

Po pierwsze stawiamy warunek, że oferta zarówno filharmonii, jak i teatru, musi być dostosowana do dotacji podmiotowej - mówi Grzegorz Sawicki. Przy czym zarząd województwa pisemnie zobowiązał się, że nie będzie ona niższa niż w tym roku. To istotne novum, które zyskało nawet aprobatę ministra kultury, bo ponoć nasz samorząd jako jedyny w Polsce takie zobowiązanie złożył. Rzecz w tym, że kwoty te są - w opinii obecnych dyrektorów - skandalicznie niskie i nie wystarczają nawet na utrzymanie instytucji i ich pracowników, nie mówiąc o prowadzeniu działalności artystycznej. W przypadku filharmonii mowa o 5,7 mln zł, a w przypadku teatru - 4,6 mln zł.

- Wszyscy kandydaci znają sytuację finansową i nikogo ona nie przeraziła - zapewnia Sawicki.

Władze oczekują też od nowych szefów, że będą znacznie intensywniej szukać i zdobywać pieniądze z różnego rodzaju projektów, bo zdaniem ministerstwa kultury odstajemy pod tym względem od reszty kraju. Zżymają się na to okropnie w filharmonii, gdzie już trzeci sezon z powodzeniem realizują Opolskie Kwitnące - właśnie z pieniędzy unijnych - i gdzie co roku składają do ministerstwa co najmniej trzy inne projekty. Zaciskają też zęby w teatrze, gdzie rekordowy (w całej 40-letniej historii "Kochanowskiego") napływ gotówki z zewnątrz nie uratował teatru przed długami.

Nowy dyrektor filharmonii jeszcze przez trzy lata - a więc tyle, ile wyniesie jego kadencja - będzie zmagać się z wyśrubowanymi wskaźnikami m.in. frekwencji. To skutek rozbudowy za unijne pieniądze i prawdziwe przekleństwo, bo bez 84 tys. widzów w sezonie wisi groźba oddania dotacji. Filharmonia Opolska organizuje więc nawet 400 imprez w sezonie i nie może spauzować. - Oczekujemy szerszego otwarcia się na środowisko miasta i regionu - mówi jednak Grzegorz Sawicki. - Muzycy powinni koncertować w regionie, bardziej aktywny winien być klub muzyczny.

Na razie wewnętrzne regulaminy wynagradzania uniemożliwiają granie w terenie, bo muzycy na wyjeździe mają tyle dodatków, że staje się to zbyt kosztowne. Ten problem będzie więc musiał rozwiązać nowy dyrektor. I być może zrobi to bez sentymentów, jakie obecnego szefa FO, Waldemara Olszewskiego, wiążą z załogą, która parę lat temu wyniosła go na stanowisko. Od wynegocjowania nowego układu zbiorowego (poprzedni, pełen "greckich" przywilejów, zwłaszcza dla pracowników technicznych, przestał obowiązywać) oraz opracowania nowego regulaminu wynagradzania będzie musiał też rozpocząć swoje rządy nowy dyrektor Teatru Kochanowskiego.

Zaciśnięcie pasa wydaje się koniecznością, ale na razie związki zawodowe nie były skłonne do ustępstw. Zamiary wprowadzenia norm dla aktorów, czyli obowiązkowych spektakli granych w ramach etatu, budziły sprzeciw nawet największych obrońców polityki Tomasza Koniny. Nowy szef i tu będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Chyba że obaj zrobią to, o co w sytuacji finansowego załamania najłatwiej, czyli zredukują załogi. Tylko w teatrze dotacja na okrojonym poziomie nakazywałaby zwolnienie 30 osób.

- To nie przejdzie. Nie pozwolimy, by nowi szefowie zaczynali od zwolnień załogi - mówi Grzegorz Sawicki.

Urząd się nie wtrąca, ale...

Wieść gminna niesie, że muzykę symfoniczną gospodarze regionu konsumują rzadko i bez satysfakcji. Dlatego do programu artystycznego filharmonii pod nowym kierownictwem mają dość ogólne życzenie, by "przynosił Opolszczyźnie chlubę". Z teatrem sprawa jest bardziej złożona. Eksperymenty raczej nie, ale ambitna sztuka tak, byle zrozumiale. Generalnie chodzi o to, by zaspokoić różne gusta (podobno jako region jesteśmy specyficzni), ale najważniejsze, żeby nie było rozrzutnie. Śmiałe wizje i wysoki poziom - jak najbardziej, ale zdyscyplinowane budżetowo.

Grzegorz Sawicki, członek zarządu województwa, przyznaje, że urząd chce mieć baczenie na poczynania artystów, aby wyprowadzili instytucje znad przepaści i już więcej w te rejony się nie zapuszczali. - W repertuar nie będziemy jednak ingerować - zapewnia.

Dyrektorowi na ręce patrzeć będzie rada artystyczno-programowa, powoływana przez zarząd województwa i składająca się m.in. z przedstawicieli sejmiku. Z założenia ma to być ciało doradcze, ale wiele wskazuje, że będzie pełnić rolę Wielkiego Brata. Z drugiej strony dyrektora w ryzach finansowych ma trzymać jego zastępca. To będzie człowiek zarządu, bo choć wybierany w konkursie, to w komisji konkursowej większość będą mieć osoby wskazane przez urzędników.

Duże wydatki (zarząd określi, od jakiej kwoty) będą wymagały podpisu szefa i jego wice. Władze samorządowe chcą się w ten sposób zabezpieczyć się przed niekontrolowanymi kosztami np. scenografii. Jako przykłady rozpasania obecnej dyrekcji teatru podaje się "Słownik chazarski" - grany na wszystkich scenach naraz, a więc bardzo drogi w produkcji i obsłudze, a wystawiony zaledwie kilka razy - czy "Opowieści z Narnii", bodaj najdroższe przedstawienie w historii naszego teatru, które kosztowało ponad 400 tys. złotych.

Nazwisko dyrektora Teatru Kochanowskiego poznamy 15 lipca, a nowy szef Filharmonii Opolskiej będzie znany 16 lipca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska