19-latek terroryzuje bliskich i nie ma na niego mocnych

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Matka marzy o tym, aby sąd wydał chłopakowi zakaz zbliżania się do bliskich.
Matka marzy o tym, aby sąd wydał chłopakowi zakaz zbliżania się do bliskich. Sławomir Mielnik
Chłopak, odkąd wyszedł z odwyku, zamienia życie swojej rodziny w piekło.

- Przez ostatni rok przeżywamy horror. Interwencje policji niewiele dają. Przyszliśmy z tą sprawą do gazety, bo jeśli ktoś nam nie pomoże, to w końcu dojdzie do tragedii - mówi zrezygnowana pani Bogumiła, starsza siostra agresywnego 19-latka z Opola. - Niedawno złapał za nóż i przyłożył go sobie do gardła, krzycząc, że je sobie poderżnie. Miał obłęd w oczach - wtóruje jej pani Jolanta, matka chłopaka. - W końcu cisnął nożem o ścianę, ale nie mam pewności, czy któregoś razu nas nie pozabija. Ani ja, ani mąż nie możemy w nocy zmrużyć oka, bo nie wiemy, co mu przyjdzie do głowy.

Ostatni popis Marcin dał dwa dni temu. Chłopak wyprowadził się wprawdzie niedawno z domu, ale wracał co jakiś czas po pieniądze. Gdy w poniedziałek załomotał do drzwi, rodzice, z obawy, co się wydarzy, tym razem postanowili go nie wpuszczać.

- Zadzwoniłam na policję, ale na interwencję musiałam czekać. On zdążył w tym czasie zdemolować drzwi. Wiedział, że zadzwoniłam po pomoc, więc w końcu arogancko rzucił, że nie będzie dłużej na policję czekał i sobie poszedł. On po prostu śmieje im się w twarz - wzdycha pani Jolanta.

Kobieta mieszka z mężem i trójką dzieci. Jedna z córek jest niepełnosprawna. - Nie dalej jak dwa tygodnie temu wymieniliśmy jedne drzwi, bo też je zdemolował. 9-letni syn boi się go jak ognia. To jest moje dziecko, ale ja bezpieczniej bym się czuła, gdyby on trafił za kratki - mówi zdenerwowana.
Problemy z Marcinem zaczęły się, gdy chłopak miał 14 lat. Nastolatek wagarował, nie wracał do domu na noc, zaczął też eksperymentować z narkotykami. Dostał kuratora, ale na niewiele się to zdało. W końcu trafił do ośrodka wychowawczego, a później na odwyk. Gdy wyszedł w sierpniu ubiegłego roku, zamienił życie swoich bliskich w koszmar.

- Awantury i wyzwiska są u nas na porządku dziennym - mówi pani Jolanta z Opola, mama 19-letniego Marcina. - Gdy syn wpada w furię, zaczyna demolować dom. Niszczy wszystko, co mu stanie na drodze, rzuca przedmiotami. On maltretuje nas psychicznie. Nie wiem, czy ma świadomość tego, co robi. Lekarz stwierdził, że narkotyki i dopalacze spowodowały ogromne spustoszenie w jego mózgu. Nie wiem już, gdzie mam szukać pomocy.

Kobieta znalazła dokumenty, z których wynika, że chłopak, cztery dni po tym, jak opuścił ośrodek odwykowy, dokonał rozboju. Jeszcze w tym miesiącu ma się odbyć pierwsza rozprawa. - On jest groźny nie tylko dla innych, ale i dla siebie. W amoku potrafi uderzać głową w meble - opowiada pani Jolanta.

Matka marzy o tym, aby sąd wydał chłopakowi zakaz zbliżania się do bliskich. - Interwencje policji niewiele dają. Co z tego, że go wyprowadzą i na chwilę mamy spokój, skoro on wraca z jeszcze większymi pretensjami. Wtedy jest nieprzewidywalny, dlatego obawiam się, że któregoś razu on nas po prostu wymorduje.

O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy policję. - Przestępstwa dotyczące między innymi zniszczenia lub uszkodzenia mienia na szkodę osoby najbliższej wymagają wniosku pokrzywdzonego o ściganie sprawcy takiego zdarzenia - wyjaśnia Jarosław Dryszcz z KWP w Opolu. - Mając taką podstawę prokurator lub sąd mógłby zdecydować o zakazie kontaktu z osobą pokrzywdzoną.

Matka chłopaka twierdzi, że taki wniosek został złożony. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska