Andrzej Konwiński: Jestem ciekawy tej 1 ligi

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Andrzej Konwiński
Andrzej Konwiński Sławomir Jakubowski
Rozmowa z trenerem piłkarzy MKS-u Kluczbork.

Zaczyna pan czwarty sezon z zespołem, ale pierwszy na zapleczu ekstraklasy. Jest większa ekscytacja niż w poprzednich latach?
Największą miałem, kiedy debiutowałem w roli trenera trzy lata temu. Wtedy też była trema. Tym bardziej, że zespół został wtedy nieco przebudowany. W kolejnych sezonach ta ekscytacja była podobna, bo praca trenera jest zawsze ekscytująca. Tremy jednak już nie ma. Znam bowiem zespół, chłopaków, jestem bardziej doświadczony. Jako, że będziemy teraz grać w pierwszej lidze, a nie drugiej, to jest zdecydowanie większa ciekawość. Wkraczamy do grona lepszych drużyn, a także nowych dla nas. Właśnie ta ciekawość to chyba uczucie, które teraz u mnie dominuje. Jacy to będą rywale? Jak mocni? Jak my się zaprezentujemy? Takich pytań jest mnóstwo.

Co pan wie o pierwszej lidze?
Z mojej skromnej wiedzy wynika, że w niej zespoły szybciej operują piłką. Mniej też popełniają błędów. Duże znaczenie mają stałe fragmenty gry i z obserwacji jakie można poczynić widać, że większość zespołów ma w swoim składzie zawodnika, który potrafi mocno i celnie dośrodkować z rzutu rożnego czy wolnego. Większą rolę odgrywają też indywidualności. Tacy zawodnicy, którzy jednym zagraniem potrafią wpłynąć na losy meczu.

Pan ma takie indywidualności w zespole?
Twierdzę, że tak. Nazwiskami nie będę rzucał, bo i tak wszystko zostanie zweryfikowane na boisku. Indywidualności kreuje też zespół. Wszyscy muszą pracować na to, żeby jeden, czy dwóch zawodników pokazało swoją wartość tym choćby jednym, czy dwoma zagraniami w meczu. Można mieć w zespole gracza przerastającego znacznie resztę zawodników, ale jeśli zespół na niego nie pracuje, albo jeśli on nie zyska zaufania reszty kolegów, to jest on takiej drużynie niepotrzebny. Zresztą sam jestem też ciekawy jak każdy zawodnik w naszym zespole będzie się prezentował indywidualnie na wyższym poziomie.

Latem doszło do zespołu kilku zawodników. To są tacy piłkarze, jakich pan chciał?
Biorąc pod uwagę możliwości finansowe naszego klubu i nasze potrzeby, to trafili do nas tacy piłkarze, jakich chciałem i jacy byli akurat potrzebni w drużynie. Z pozyskanych zawodników jestem zadowolony.

Z klubu nie odszedł żaden zawodnik, którego chciano zatrzymać. Wszyscy, którzy odeszli, to zawodnicy, z których klub zrezygnował. Zapytam o jednego z nich: Wojciecha Hobera. Nie jest to wiekowy piłkarz, z klubem był związany najdłużej ze wszystkich zawodników, wiele razy ciągnął grę zespołu, grał u pana niemal cały czas w podstawowym składzie, a nie jest tajemnicą, że był również pana ulubieńcem . Prawa strona boiska z nim jako skrzydłowym była mocniejszą. Czy po jednej słabszej w jego wykonaniu rundzie, która była spowodowana w dużej mierze kontuzją jaką leczył zimą, trzeba było z niego rezygnować?
Uważałem, że drużynie potrzeba było impulsu w postaci nowych skrzydłowych. Poza tym, zestawiając kadrę, na pozycji bocznego pomocnika widzę w bliższej lub dalszej przyszłości miejsce dla zawodnika młodzieżowego. Nie ma co ukrywać, że akurat w przypadku Wojtka to była bardzo trudna decyzja. Podjęliśmy ją w klubie i w najbliższym czasie okaże się czy była dobra czy nie.

W przerwie letniej dość mocno trenowaliście i ostatni sparing, przegrany 1-3 z 2-ligowym Rakowem Częstochowa, zespół grał na “ciężkich" nogach. Czy w minionym tygodniu treningi były lżejsze?
Proszę pamiętać, że przed nami ciężka runda. Żeby mieć siły w październiku czy listopadzie, to przed sezonem trzeba było ostro trenować. Wierzę, że da to efekty. W minionym tygodniu zgodnie z planem te treningi były już znacznie mniej intensywne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska