Sport to nie zawsze samo zdrowie. Każdy lekarz ci to powie

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Ćwicząc czy biegając, trzeba przede wszystkim wsłuchiwać się w swój organizm, niekoniecznie w muzykę...
Ćwicząc czy biegając, trzeba przede wszystkim wsłuchiwać się w swój organizm, niekoniecznie w muzykę... 123rf
Opolanie zakochali się w bieganiu. Myślą, że schudną, poprawią sylwetkę, kondycję i samopoczucie. Wielu z nich nie ma pojęcia, że właśnie rujnuje swoje zdrowie, a nawet ryzykuje życiem.

Zanim zaczniemy biegać

Zanim zaczniemy biegać

Trzeba pójść do lekarza, by zbadać ogólny stan zdrowia, należy także zrobić EKG i zmierzyć ciśnienie. Kolejny krok to wizyta w porządnym sklepie sportowym i wybór odpowiednich butów w zależności od miejsca, gdzie będziemy trenować. Potem powinniśmy się udać do trenera personalnego, który przybliży nam tajniki treningu.

W IV Biegu Prudnickim, który zorganizowano niecałe dwa tygodnie temu, wystartowało ponad 140 dorosłych uczestników, głównie amatorów. Zawody na dystansie 10 km odbywały się w trudnych warunkach, przy temperaturze ponad 30 stopni. Część trasy przebiegała w lesie. Kilku uczestników, którzy przecenili swoje siły, zrezygnowało i wycofało się z rywalizacji. Już po zakończeniu biegu żona jednego z biegaczy, 26-letniego strażaka z Prudnika, zgłosiła organizatorom, że jej mąż nie pojawił się na mecie.

Od razu rozpoczęto poszukiwania mężczyzny. Znaleziono go trzy godziny po finiszu najlepszych zawodników. 26-latek leżał nieprzytomny około 100 metrów od trasy rajdu. Mężczyznę przewieziono natychmiast do szpitala w Nysie, gdzie zmarł na drugi dzień. Sekcja zwłok nie wyjaśniła, co było przyczyną zgonu. Biegli będą to dopiero próbowali ustalić. Wiadomo, że nie był to zawał. 26-latek cieszył się dobrym stanem zdrowia.

Lekarze i ratownicy mają pełne ręce roboty

Nowoczesna technika pomaga w bieganiu

Amatorzy coraz częściej korzystają ze specjalnych aplikacji na telefony komórkowe, które pełnią rolę osobistych trenerów. Najpopularniejszą z nich jest endomondo. Aplikacja uruchamiana jest podczas rozpoczęcia treningu. Pokazuje aktualną prędkość, wysokość (to ważne, gdy biegamy po wzniesieniach) i czas. Odpowiednio zaprogramowana może informować nas o przebytych odcinkach i rezultatach. Mało tego, informacje na ten temat śledzi nie tylko biegacz, ale wszyscy, którym udostępni on swoje dane. Biegacze rywalizują w ten sposób, a swoje wyniki publikują na portalach społecznościowych, głównie Facebooku.

Niestety, takich wypadków jest coraz więcej, bo też coraz więcej amatorów garnie się do biegania. Trzy miesiące temu 37-latek zmarł podczas biegu na 10 km w Szczecinku. Zasłabł tuż przed metą. Nie pomogła dwugodzinna reanimacja. Podczas wielu innych podobnych zawodów, których w Polsce organizuje się teraz na pęczki, lekarze i ratownicy mają pełne ręce roboty.

Bieganie wciąga bowiem jak magnes. Pan Tomasz z Opola jeszcze pół roku temu miał problem, żeby przebiec 300 metrów. Uparł się jednak, że chce to zmienić. Zaczął od małych dystansów.

- Kondycja, ku mojemu zdziwieniu, zwiększała się bardzo szybko - opowiada. - Już po paru treningach bez zadyszki mogłem przebiec dwa kilometry, potem trzy, pięć. Forma rosła pięknie.

Z każdym kolejnym treningiem zwiększał dystans, nierzadko aż o kilometr. W jedną upalną sobotę przebiegł osiem kilometrów. W domu wszystko było w porządku, potem poszedł jeszcze z dzieckiem na długi spacer. Wieczorem zaczął się jednak źle czuć. Rano wstał z łóżka i przewrócił się na podłogę. Gdy wstał, zorientował się, że ma potężne zawroty głowy. Chciało mu się także bardzo spać. Kolega, bardziej doświadczony biegacz, podpowiedział mu, że musi pić bardzo dużo wody. Aż do momentu, w którym zacznie często chodzić do toalety. Pan Tomasz był w szoku, gdy wypił cztery butelki mineralnej, zanim poczuł, że pęcherz jest pełen. Wtedy zorientował się, że doszło do potężnego odwodnienia organizmu.

- Od tego czasu się pilnuję, nie biegam, gdy jest zbyt gorąco, staram się porządnie nawodnić już po treningu i zjeść wysokoenergetyczny posiłek. Już wiem, że z bieganiem naprawdę nie ma żartów.

Nawet zawodowców trzeba pilnować, co dopiero amatorów

Marcin Świerc, trener II klasy, absolwent Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii Politechniki Opolskiej, przygodę z bieganiem zaczął 13 lat temu. Dziś sam szkoli zawodników.

- To, co obserwuję, czasami mnie przeraża - mówi trener Świerc. - W bieganiu widać naszą polską, ułańską fantazję. Jak się do czegoś zabieramy, to z wielką pasją, nie zdając sobie sprawy, jak brutalnie przeciążamy organizm.

Świerc trenuje kilku zawodników i przyznaje, że trzeba ich pilnować. Niedawno musiał tłumaczyć jednemu z nich, że nie
da się w rok przygotować do przebiegnięcia ultramaratonu, czyli dystansu...160 km. Chłopak strasznie chciał spróbować.

- Nawet zawodowi sportowcy popełniają tragiczne w skutkach błędy, a co dopiero amatorzy - podkreśla trener.

Co więc powinna zrobić osoba, która wcześniej nie miała do czynienia ze sportem, a chciałaby pobiegać? Przede wszystkim zacząć od wizyty u lekarza, który sprawdzi, jaki jest nasz ogólny stan zdrowia i czy nie ma przeciwwskazań do uprawiania tej dyscypliny. - Chodzi przede wszystkim o wydolność krążenia - mówi dr Wiesław Kepesz, lekarz medycyny sportowej ze Złotoryi. - Dotyczy to przede wszystkim 40-latków i osób starszych, które bardzo często chcą teraz zaczynać przygodę z bieganiem, a nie zdają sobie sprawy z tego, że po czterdziestce wydolność krążeniowa może być dużo mniejsza.

Absolutne minimum to zrobienie badania EKG i zmierzenie ciśnienia. Najlepiej byłoby zrobić jednak pełne badanie EKG wysiłkowego. - Osoby, które biegają amatorsko, przynajmniej raz na parę miesięcy powinny się kontrolować - podpowiada dr Kepesz.

W trampkach można iść na spacer, ale nie biegać

Kolejny krok to zakup odpowiednich butów. Wiele osób do biegania wkłada bowiem zwykłe trampki.

- Powinniśmy pójść do porządnego sklepu sportowego i poprosić specjalistę, by doradził nam zakup obuwia. Zapyta nas, gdzie chcemy biegać i dobierze odpowiedni sprzęt - podkreśla trener Marcin Świerc.

Dlaczego buty są tak ważne? Bo biegając np. po asfalcie, musimy zapewnić odpowiednią amortyzację. - W innym wypadku przeciążymy stawy kolanowe i w najlepszym wypadku nabawimy się kontuzji. W gorszym - zniszczymy swoje stawy - ostrzega lekarz medycyny sportowej.

Później warto zgłosić się do trenera personalnego. Jeśli nie stać nas na to, żeby biegać pod jego okiem (takie usługi kosztują, i to nie mało), warto przynajmniej skorzystać z porad. Dopiero potem możemy zacząć amatorsko biegać po osiedlu czy też przygotowywać się do zawodów.

Większość amatorów wiedzę na temat sportu chce jednak czerpać z internetu, bo teoretycznie jest to najmniej czasochłonne i nic nie kosztuje. W sieci można znaleźć mnóstwo programów treningowych, które w zaledwie miesiąc mają nas przygotować do pierwszego biegu długodystansowego, czyli 10 km. Takich zawodów w Polsce i na Opolszczyźnie organizuje się bardzo dużo, a amatorzy je uwielbiają. Ci, którzy chcą osiągnąć w miarę dobry wynik, zagłębiają się w tajniki budowania kondycji, poznają pojęcia tzw. wytrzymałości tlenowej i beztlenowej (o tym, która jest do czego, za chwilę). Aby wiedzieć, którą z nich trenujemy, trzeba ustalić, jakie jest nasze tętno maksymalne. Tu pojawia się matematyka. Każdy początkujący szybko trafia w internecie na wzór "220 minus wiek". To oznacza, że tętno maksymalne 30-latka wynosi teoretycznie 190. Do wspomnianego treningu tlenowego należy utrzymywać tętno w granicach 55-80 proc. tętna maksymalnego. Powyżej tych wartości mamy do czynienia z kształtowaniem tzw. wytrzymałości beztlenowej. Teoretycznie wystarczy kilka minut, by poznać te podstawy. Do badania tętna podczas biegu używa się pulsometru, który można kupić już za 30 zł.
- Problem polega na tym, że według badań ten rzekomo uniwersalny wzór działa jedynie na 30 procent sportowców, a nie na wszystkich, jak się powszechnie wydaje - podkreśla Piotr Leśniowski, trener personalny biegania z Opola.

Kiedy mamy problem z prawidłowym zmierzeniem tętna, wówczas nie jesteśmy w stanie precyzyjnie określić, czy mamy do czynienia z treningiem tlenowym czy beztlenowym. Ten pierwszy przeznaczony jest dla biegaczy długodystansowych, a drugi dla sprinterów. Dochodzi więc do sytuacji, w której ktoś trenuje jak sprinter, by wziąć udział w półmaratonie. To tak, jakby trenować piłkę nożną i wyjść na mecz rugby. W ten sposób nie tylko nie osiągniemy dobrych rezultatów, ale również zafundujemy swojemu organizmowi wysiłek, na który nie jesteśmy przygotowani.

Kolejna sprawa to suplementacja. Osoby trenujące bieganie muszą pamiętać o dostarczaniu odpowiednich składników odżywczych. To bardzo ważne podczas półmaratonów i maratonów, które są potężnym obciążeniem dla całego organizmu. Na takich zawodach na trasie podaje się specjalne żele energetyczne do jedzenia, a także napoje izotoniczne.

- Znam przypadek, kiedy zawodniczka popijała żele izotonikami, czego robić nie wolno, bo popija się je wodą. W tym konkretnym przypadku skończyło się to przerwaniem rywalizacji i płukaniem żołądka - wspomina Piotr Leśniowski. - To jest efekt braku wiedzy.

Ćwiczą na sali, żeby zwymiotować do wiaderka

Problem dotyczy nie tylko biegania, ale również wielu innych dyscyplin czy aktywności. Coraz więcej z nas chce chodzić na siłownię czy też uprawiać modny crossfit. Crossfit to program treningu siłowego i kondycyjnego, który opiera się na rozwijaniu kilku aktywności naraz. Ćwiczy się jednocześnie podnoszenie ciężarów, sprawność atletyczną, wytrzymałość oddechową, szybkość, rozciągliwość, psychomotorykę, precyzję. Program po raz pierwszy napisano w 2001 dla policjantów z oddziałów specjalnych policji w Los Angeles. Chodziło o to, aby byli jak najbardziej wszechstronnie wyćwiczeni. Przyniosło to bardzo dobre efekty, wkrótce crossfit zaczęli trenować także żołnierze marines i strażacy. Po kilku latach za treningi wzięli się także cywile, a niedawno moda ta dotarła także do Polski. Na Opolszczyźnie także powstają już specjalne sale do ćwiczenia crossfitu.

Sam trening jest bardzo wyczerpujący, polega na podnoszeniu ciężarów, wchodzeniu na stopnie, podciąganiu się, bieganiu. I niebezpieczny. Bardzo często dochodzi do sytuacji, kiedy ćwiczący wykonują ćwiczenia z intensywnością lub obciążeniem, na które ich organizm nie jest przygotowany. Podczas skrajnego wyczerpania ćwiczenia wykonywane są bez należytej precyzji, co prowadzi do bardzo poważnych i bolesnych kontuzji. Wypełniająca stawy chrząstka ściera się dużo szybciej niż podczas tradycyjnych ćwiczeń siłowych.

Po wyczerpującym treningu trzeba płukać nerki

W niektórych salach crossfit w rogu stawiane są wiaderka, do których trenujący... wymiotują w stanie skrajnego zmęczenia. W wyniku zbyt intensywnego treningu we krwi pojawia się tzw. mioglobina, czyli białko biorące udział w magazynowaniu tlenu. Prowadzi to do uszkodzenia i ostrej niewydolności nerek. Może też powodować zakłócenie pracy serca, a w skrajnych wypadkach jego zatrzymanie. Zdarza się, że trenujący trafiają do szpitala, gdzie wspomniana mioglobina musi być wypłukana z nerek przez długotrwałe nawadnianie. Może ono trwać nawet kilka tygodni.

- Sport jest dla wszystkich i w każdym wieku. Ale należy go uprawiać z głową - podkreśla Andrzej Bokwa, 75-latek z Kędzierzyna-Koźla. Pan Andrzej biega trzy razy w tygodniu po 7-8 kilometrów. Niedawno zdobył złoty medal na Mistrzostwach Polski Weteranów w Lekkiej Atletyce w Toruniu. 400 metrów pokonał w minutę i 22 sekundy. Z kolei w biegu na 800 metrów zajął drugie miejsce (z czasem 3 min i 43 sekundy). Pan Andrzej, jeszcze zanim zabrał się za bieganie, kupił porządne buty. Stara się wsłuchać w swój organizm, rozmawia z ekspertami. Bieganie daje mu świetną kondycję, przede wszystkim nie choruje, cieszy się bardzo dobrym zdrowiem. - W życiu we wszystkim potrzebny jest umiar, także w bieganiu. Powtarzam to wszystkim, bo w innym wypadku ta przygoda ze sportem może się bardzo źle zakończyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska