Zastraszeni świadkowie masowej wycinki drzew pod Wołczynem przepraszają bandytów

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
7 sierpnia bandyci podpalili kombajn i ciągnik Promeksu. Straty wyniosły 550 tys.zł.
7 sierpnia bandyci podpalili kombajn i ciągnik Promeksu. Straty wyniosły 550 tys.zł. Mirosław Dragon
Świadkowie masowej wycinki drzew pod Wołczynem mają dość podpaleń i pogróżek. - Nie podpalajcie nas już więcej, przepraszamy za zeznania przeciwko wam, to się już więcej nie powtórzy - obiecują sterroryzowani szefowie spółki z Rożnowa.
Nieustaleni sprawcy podpalili dzisiaj kombajn i ciągnik w Rożnowie. To sprzęt spółki rolnej Promex, której szefowie są świadkami w sprawie masowej wycinki drzew. Ich firmę podpalono już czwarty raz.

Kolejne podpalenie w Rożnowie

5 podpaleń, sprawcy są nadal bezkarni

5 podpaleń, sprawcy są nadal bezkarni

6 listopada Adam Ulbrych jest na spotkaniu mieszkańców gminy Wołczyn z burmistrzem, którego chce zapytać, dlaczego gmina nie ukarała jeszcze nikogo za wycinki drzew. W tym czasie ktoś podpala jego dom w Komorznie. Dom spłonął doszczętnie.
20 maja prezesi Promeksu mają zeznawać w sądzie. 19 maja sprawcy podpalają im kombajn i siewnik zbożowy. Straty wynoszą 520 tysięcy zł.
21 maja ogień podłożono pod oborę Promeksu w Krzywiźnie. Szybko go ugaszono.
3 czerwca podpalono magazyn nawozów Promeksu w Rożnowie. Ogień szybko ugaszono.
7 sierpnia bandyci podpalają kombajn i ciągnik Promeksu. Straty wyniosły 550 tys. zł.

- Apeluję do tego pana, który zlecał wycinki drzew, a teraz zleca podpalenia, żeby dał nam święty spokój. My go serdecznie przepraszamy za nasze zachowanie, że zeznawaliśmy jako świadkowie. Już się to więcej nie powtórzy - oświadczył Wiesław Walczak, wiceprezes spółki Promex w Rożnowie. - Ten pan udowodnił, że jest wielkim mocarzem w tym państwie, a my jesteśmy tacy malutcy. Nas podpalają, policja przyjeżdża, pisze protokoły, tworzą tylko tony makulatury.

CZYTAJ TAKŻE: Bandyci robią u nas, co chcą. Policja jest bezradna [opinie internautów i posłów]

Szefowie spółki rolnej Promex w Rożnowie są świadkami we wszystkich sprawach sądowych i administracyjnych dotyczących masowej wycinki drzew, głównie kilkusetletnich dębów w gminie Wołczyn. Są zastraszeni i załamani. W maju, dzień przed pierwszą rozprawą w sądzie, podpalono im majątek firmy. To było dopiero pierwsze z serii podpaleń.

W sumie ogień w siedzibie spółki w Rożnowie podkładano już cztery razy, ostatnio w nocy z piątku na sobotę. Spłonęły maszyny rolnicze o wartości ponad miliona złotych!

- Nie wiem, czy spółka podniesie się po tych podpaleniach i wywołanych nimi stratach - mówi Wiesław Walczak. Prezesi Promeksu zapowiadają, że nie będą już składać żadnych zeznań na policji ani w sądzie.

- Jeśli policja doprowadzi mnie do sądu siłą, powiem tylko, że mam amnezję. Ja nic już nie pamiętam - mówi zdesperowany wiceprezes Promeksu.
W Rożnowie, w sąsiedztwie pól spółki wycięto kilkadziesiąt rosnących w szpalerze dębów, wycięto też cały prawie półhektarowy las.

Za wycięcie lasu obwiniono właściciela gruntu, schorowanego 70-letniego rolnika spod Kępna. W tej sprawie szefowie Promeksu nie muszą już zeznawać. Proces się zakończył, sąd ukarał obwinionego: Otóż Sąd Rejonowy w Kluczborku wymierzył właścicielowi gruntów Stanisławowi J. karę grzywny w wysokości 5 tysięcy złotych. Zobowiązał go też, aby przywrócił działkę z lasem do stanu poprzedniego. Wyrok jest nieprawomocny, adwokat ukaranego już złożył wniosek o uzasadnienie wyroku, żeby odwołać się od niego.

ZOBACZ KONIECZNIE:Rzeź drzew w Wołczynie. Kolejne podpalenie,ogromne straty

Świadkowie się narazili

Wcześniej także ekolog Adam Ulbrych, inny świadek w sprawie masowej wycinki dębów, zapowiedział, że nie będzie już składał zeznań przeciwko sprawcom wycinek i podpaleń. Jemu bandyci podpalili dom w listopadzie 2014 roku. Teraz mieszka w barakowozie. Policja sprawcy nie złapała, śledztwo już umorzono.

- Wycięli drzewa, a ja jako jedyny złożyłem zawiadomienie, chociaż gmina Wołczyn też o tym wiedziała. Naraziłem się, to spalili mi dom - mówi Adam Ulbrych. - Dlatego ja nie mam pretensji do sprawców wycinki, ale do urzędników z Wołczyna, że tak długo pozwalali na ten proceder, wiedząc o tym, bo świadkowie przecież alarmowali już od marca 2014.

Burmistrz Wołczyna również na początku roku zawiadomił policję, że urzędnicy są zastraszani. Kiedy w terenie dokumentowali nielegalną wycinkę drzew, rozpędzony samochód jechał wprost w nich, musieli uciekać przed potrąceniem. Policja wszczęła śledztwo, ale zostało już umorzone.

- Zebrane informacje oraz dowody: przesłuchania świadków, przeprowadzenie eksperymentu procesowego, nie dały podstaw do przedstawienia komukolwiek w tej sprawie zarzutu - informuje kom. Hubert Adamek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Wołczynie.

Według zapewnień policji sprawą zajmuje się grupa policjantów Wydziału Kryminalnego KWP w Opolu, a także specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza z kluczborskiej komendy. Na razie jedynym sukcesem śledczych jest ustalenie, że SMS-y z pogróżkami pozbawienia życia do Adama Ulbrycha wysłano z telefonu 35-letniego Daniela R. z Rożnowa.

Na jego podwórku policjanci znaleźli też w marcu 175 metrów sześciennych drewna. To akurat nie jest wielkim sukcesem, bo mieszkańcy Rożnowa pokazywali dziennikarzom już w październiku ubiegłego roku ogromne konary dębowe, zalegające na podwórku Daniela R. Twierdzili przy tym, że został on jedynie wynajęty do pomocy w ścince drzew. Dęby ścięto, pnie wywieziono, a korzenie usunięto koparkami.

Przeczytaj też: Mieli zeznawać w sądzie, podpalono im firmę. Internauci komentują

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska