III b z Gimnazjum nr 1 w Ozimku - gim.8

Redakcja
Wyślij SMS o treści gim.8 na numer 71466. Koszt 1,23 zł z VAT
III b z Gimnazjum nr 1 w Ozimku - gim.8

Nasza klasa jest zgrana, potrafi wspólnie rozwiązywać napotkane na swej drodze problemy. Aktywnie uczestniczy w różnych sferach życia szkolnego.

W naszej klasie liczy się miła atmosfera, zgranie oraz dobra zabawa. Ważna jest również tolerancja wobec innych oraz udzielanie pomocy potrzebującym.

Najfajniejszym dniem w szkole był "Dzień Dziecka", zorganizowano pokaz mody, w którym nasza klasa zajęła I miejsce. Przygotowując własne show wykazaliśmy się dużą kreatywnością. Sprawiło nam to mnóstwo radości i dało możliwość wykazania się.

Tak powinien wyglądać idealny dzień ucznia:

Wyspani i w dobrych nastrojach, na godzinę 10:00 przychodzimy do szkoły. W progu wita nas nauczyciel przebrany za postać medialną, częstując nas cukierkami, o osoby dbające o zdrowie, ekologicznym jabłuszkiem. Na tablicy ogłoszeń sprawdzamy muzyczny repertuar proponowany w danym dniu (w każdym tygodniu możemy słuchać różnych gatunków muzyki).

Nieobciążeni żadnymi plecakami, tanecznym krokiem, maszerujemy na zajęcia, które oferowane są przez szkołę między innymi lekcje gotowania (dla przyszłych mistrzów kulinarnych), doświadczenia fizycznie (dla osób, które zdobędą kosmos) , kółko fotograficzne (przygotowujące do wystawy World Press Photo). Długa przerwa przeznaczona jest na relaks w pełnym tego słowa znaczeniu: jedzenie, rozmowy, żarty. Dla fanów rolek, deskorolki organizowane są zawody jazdy po szkole. Lekcje kończą się zajęciami sportowymi, które każdy uczeń może wybrać według własnej pasji. Taki dzień byłby spełnieniem marzeń udręczonych uczniów polskiej szkoły.

Ulubiony nauczyciel to Pan Waldemar Jamróz, Pani Iwona Podstawa oraz Pani Anna Zawieja.

Lubimy ich, ponieważ utrzymują z nami dobry kontakt, prowadzą ciekawe lekcje, posiadają duże poczucie humoru. Możemy się do nich zwrócić z każdym problemem.

Jesteśmy aktywni nie tylko na lekcjach.

Uczestniczymy w różnych zajęciach pozalekcyjnych:
- Wolontariacie Szkolnym
- Samorządzie Szkolnym (przewodnicząca klasy pełni również funkcję przewodniczącej szkoły)
- fakultecie turystycznym oraz językowym
- kółku plastycznym, w ramach którego są organizowane plenery oraz wernisaże.

Startujemy w tym plebiscycie, bo chcemy pokazać klasę i.. Zamierzamy wygrać!
"Przygoda z czerwonym guzikiem"

Po piasku toczyły się kolczaste kule, wiatr podrywał do tańca kilka wysuszonych liści. Gdzieś w oddali drewniane okiennice uderzały o pustą ramę okna. W okolicy panowała cisza, westchnienie wydawało się być krzykiem.

Na głównej ulicy zebrał się tłum, miejscowi ludzie ze zdziwieniem spoglądali na grupę przybyłych, "białych ludzi", jak ich nazywano w tych stronach. Dwudziestu trzech osobników ubranych w dżinsy, kolorowe spódniczki, koszulki i sweterki patrzyło z niemałym zdumieniem na Indian, którzy wlepili w nich swoje ciemne oczy.

- No, to są chyba jakieś kpiny! - Karolina odgarnęła grzywkę z czoła i obróciła się w stronę kompanów ze spojrzeniem skierowanym w jedną stronę. Taka mała, a taka krzykliwa.

- Nie patrz się tak na mnie! Nie moja wina, że coś się popsuło - wysoki i chudy blondyn, uniósł
w obronnym geście ręce do góry.

- Proszę cię, najpierw lądujemy w starożytnym Egipcie, a teraz to! Dziki Zachód! Brakuje jeszcze tylko facetów z lassem i dzikich okrzyków… - nim Marta z nutą ironii zdążyła dokończyć zdanie, gdzieś w oddali odezwały się okrzyki, a na wzgórzu widać było sylwetki koni i ludzi, którzy z każdą chwilą byli coraz bliżej.

- Przynajmniej lekcji nie ma - odparła z lekceważeniem Kinga i usiadła na jakimś najbliższym kamieniu. Była zmęczona i nogi ją bolały, a oni znowu zaczynali coś wymyślać.

-Spokojnie, może uda się nam coś wymyślić - zasugerował Kuba, kolega Pawła, per "Boczka", któremu całkiem zabawne wydawało się to całe podróżowanie w czasie.

-Kuba, Kuba, Kuba… - na przód całej gromady wysunęła się najstarsza kobieta z obecnych osób
i spojrzała na swoich podopiecznych. - Może akurat wyjdzie nam to na dobre, nauczycie się czegoś nowego…

- Przecież chcemy się rozwijać intelektualnie - dokończył za kobietę Amadeusz, na którego buzi już zaczęły pojawiać się czerwone plamy od słońca. - Albo zafundujecie mi krem z mocnym filtrem albo się stąd zwijamy.

Zaległa cisza, w końcu gdzieś w głębi kręgu, który powstał, odezwał się głos.

- Może byśmy tak jeszcze raz przekręcili ten sprzęt i przenieśli się w ciekawsze miejsce…
Dominik spojrzał z nadzieją na swoich kolegów, marzyły mu się budynki pełne arsenału wojennego
i czołgi!

- Ustalmy najpierw, kto wpadł na ten jakże szalony pomysł, PODRÓŻOWANIA
W CZASIE? - Patrycja rzuciła każdemu po kolei świdrujące spojrzenie, było jasne, że nikt właściwie nie ma o tym pojęcia.

- To nie było czasem tak, że na fizyce pani zaproponowała zbudowanie własnego urządzenia? A na chemii mieliśmy o paliwie wodnym, pani Podstawa napomknęła coś o wycieczce do muzeum, a wtedy… - jak zawsze różowe policzki Darii, teraz były karmazynowe, wszystko składało się w jedną całość.

- A wtedy Krzysiek zaproponował, byśmy wypróbowali ich wynalazek, prawda? -wykrzyknęła Magda, którą z Anetą od dłuższego czasu zastanawiała się, czy wrócą na transmisję meczu Barcelony.
- Spójrzcie jak słońce pięknie wygląda nad tą doliną! - Krzysiek i jego głęboki głos najwidoczniej wystraszyły mieszkańców miejscowości, bo odsunęli się kilka kroków i zaczęli coś między sobą szeptać.
Jeśli kiedykolwiek zorganizowano by konkurs na najlepszą umiejętność wykręcania się od zadanego pytania, Krzysiek i Paweł byliby bezkonkurencyjnymi zwycięzcami.

- I tak nie ma najmniejszego sensu kłócenie się teraz - "Maniek", czyli Denis wierny kompan Pawła oparł się o ścianę pobliskiego budynku.

Kiedy tak stali w ciszy, nie patrząc na siebie ani nie rozmawiając, każdy zastanawiał się, kto w końcu podejmie jakąkolwiek decyzję. Widoczny w oddali korowód konny zniknął, ale to wcale nie polepszyło ich sytuacji.

- Sebcio…! - głos Dawida był tak niespodziewanie wysoki, że wszyscy, włączając w to "czerwonoskórych", podskoczyli i spojrzeli się na niewielkiego blond chłopaka, który patrzył ze śmiechem na Sebastiana, swojego kolegę ze szkolnej ławki.

-Może mi ktoś powiedzieć, gdzie jest Natan? - Karolina( mamy ich dwie sztuki w klasie)
z uśmiechem na twarzy, który właściwie nawet na moment jej nie opuszczał, rozejrzała się wokoło.
- Proszę pani…, CO?! - Mariusz, wiecznie opalony, mówiąc do wychowawczyni spojrzał nad jej ramieniem w stronę wzgórza.

- Nie "cokaj" do mnie! - pani Podstawa, miała już skarcić ucznia, że nie mówi się co, ale obróciła się, patrząc na co jej podopieczni spoglądają z takim zdziwieniem.

Na czele "bandy" jechał nie kto inny jak Natan, ich rudowłosy kolega z klasy. Na głowie miał kolorowy pióropusz, skórzane spodnie a w dłoni lasso, którym wymachiwał.

- Jesteście pewni, że w tej kromce, co mi rano daliście, nie było żadnych grzybków? - Mateusz przetarł kilkakrotnie oczy, ale dalej nie mógł uwierzyć.

- Ekstra! - Amadeusz wybiegł na spotkanie Natana, który zwolnił i przystanął przed swoją klasą.
- Najważniejsze pytanie, kiedy zniknąłeś? - Diana podparła się pod boki. Jakoś wcale jej nie bawiła ta cała wyprawa.

- Chciałem wam powiedzieć, że znalazłem przejście, tam za tym domkiem, ale byliście tak zajęci, że postanowiłem… - w środek zdania Natanowi wszedł Tomek.

- Postanowiłeś pójść sam, niczym dowódca bandy, a nam nic nie mówić?

Patrząc na Natana, dwadzieścia dwie pary oczu nagle roześmiało się. Trudno było tego nie przyznać, ale chłopak w tym stroju wyglądał komicznie. Jemu najwidoczniej wcale to nie przeszkadzało, bo to on dowodził kilkunastoma uzbrojonymi w łuki Indianami.

- No cóż, chyba powinniśmy się zbierać, ale teraz już do teraźniejszości - pani Podstawa spojrzała uważnie na każdego ze swoich uczniów.

- Głodny jestem…
- Ja też!
- Która jest godzina?
- Pozwólcie mi zrobić kilka zdjęć! - Kasia, pasjonatka fotografii, podskakiwała z aparatem
w dłoni.

Wokoło powstał harmider, jakiego dotychczas nie znali mieszkańcy miasteczka, Natan schodząc z konia, rzucił w stronę kompanów :
-Żegnajcie Amigo!
- No to pora do domu! - Paweł nacisnął "magiczny czerwony" guziczek.
Ziemia zaczęła uciekać im spod stóp. Trzymając się siebie nawzajem, wirowali, a przed ich oczami pojawiały się najróżniejsze sceny z przeszłości. Powoli zaczynali odczuwać mniejszy opór powietrza. Lądowali.

- Gdzie my jesteśmy?
Sala balowa prezentowała się wspaniale, zdobienia zapierały dech w piersi, złoto skapywało z każdego posągu ,a aksamity, którymi obite były kanapy, zachęcały do odpoczynku. Przez ogromne okna sączyło się światło.

- Rewolucja francuska! Spójrzcie!
Uczniowie klasy III b podbiegli do okien. Za nimi na zielonym i wypielęgnowanym trawniku, wśród kolorowych kwiatów stali brudni i zmęczeni mieszkańcy Paryża, którzy przyszli walczyć o lepsze warunki życia.
- No, dobra to akurat nie było zamierzone…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska