Od 1 stycznia 2011 r. recepty w starych książeczkach rumowskich tracą ważność, bo przestaje być aktualna numeracja umieszczona pod kodem kreskowym u dołu każdego blankietu. Dlatego po Nowym Roku żadna apteka ich nie zrealizuje, chyba, że pacjent zapłaci za leki sto procent, co raczej mało komu się uśmiecha.
- Chciałbym pacjentów już po raz kolejny uspokoić, że nie powinna ich ta zmiana w ogóle interesować, ani tym bardziej martwić, bo lekarz ma obowiązek wypisania recepty na białym blankiecie i takie druki musi mieć zawsze w swoim gabinecie - podkreśla Filip Nowak, dyrektor oddziału NFZ w Opolu. - Książeczka rumowska była wygodna dla lekarzy. Natomiast jej posiadanie czy brak nawet w najmniejszym stopniu nie decyduje o udzieleniu choremu porady.
Dyrektor opolskiego NFZ zaznacza, że dokumentem upoważniającym do przyjęcia chorego jest wyłącznie aktualna legitymacja ubezpieczeniowa, druk potwierdzający opłacanie składek na ubezpieczenie przez zakład pracy bądź legitymacja emeryta czy rencisty.
- Starej książeczki rumowskiej, jeśli ktoś nadal taką ma, nie trzeba jednak wyrzucać, bo można ją jeszcze wykorzystać - radzi Filip Nowak. - Lekarz nadal będzie mógł w niej wypisać nam skierowanie na badania oraz do specjalisty - aż do wyczerpania druków.
Część pacjentów słysząc o szykowanej zmianie wymieniła stare książeczki
na nowe. Wiele osób nie zdążyło jednak tego zrobić i teraz się zamartwia, że pan doktor ich nie przyjmie.
Szczególnie stresują się tym ludzie starsi, którzy z trudem przyjmują każdą zmianę.
O tym czytaj w środowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?