Na zlecenie Telekomunikacji Polskiej firma budowlana wykopuje i demontuje poniemiecki wojskowy kabel telekomunikacyjny, który kiedyś łączył Berlin ze wschodnim frontem.
Wczoraj prace prowadzono przy drodze wojewódzkiej z Korfantowa do Starej Jamki. W tym roku do likwidacji przewidziano odcinek z Biechowa koło Nysy do Koźla. Robotnicy koparkami odkopują leżący metr pod ziemią kabel, a w dogodniejszych miejscach ciężki sprzęt wyciąga na powierzchnię dłuższe odcinki.
Czytaj także: Strategiczna linia telefoniczna III Rzeszy na Opolszczyźnie
- To bardzo gruby przewód, otoczony ochroną z juty, obłożony w ziemi cegłami. Nigdzie indziej nie spotkałam się z takim kablem, ale w przekazanej nam dokumentacji nie ma informacji kiedy i kto go wybudował - opowiada Beata Turczyn z firmy Rado spod Mielca, która prowadzi prace. - Czasem przychodzą do nas starsi miejscowi ludzie, którzy pamiętają jego budowę. Pewien 96-letni pan wspominał, że liczący 2,5 kilometra odcinek z Korfantowa do Starej Jamki położono w jeden dzień. Do pracy ściągnięto masę ludzi.
W 1935 roku Naczelne Dowództwo Wehrmachtu zleciło Ministerstwu Poczty III Rzeszy budowę linii telekomunikacyjnych dla celów wojskowych. Projekt wiązał się z przygotowaniem agresji na wschodzie.
Jedną z linii była magistrala telekomunikacyjna Legnica - Koźle o numerze Fk 221. Na trasie budowano też specjalne podziemne stacje wzmacniające sygnał.
W 1945 roku kabel stał się międzynarodową linią telefoniczną, wykorzystywaną przez dowództwo Armii Czerwonej do łączności z bazą w Legnicy. Wśród wtajemniczonych, którzy w ogóle wiedzieli o jego istnieniu, mówiło się, że to linia Berlin - Moskwa.
Przebieg linii był tajny, a obiektów pilnie strzeżono. Oficjalnie linia nie istniała, nie było jej na mapach geodezyjnych.
Na początku lat 90. XX wieku kabel stracił na znaczeniu, bo Telekomunikacja przeszła na światłowody. Kabel Hitlera wyłączono z użytkowania i dozoru, ale pozostał w ziemi. Od lat był jednak wykopywany przez złomiarzy.
- W wielu miejscach, zwłaszcza koło Biechowa, brakuje wielu odcinków. Są natomiast ślady po złodziejach - mówi Beata Turczyn.
Odkopany kabel trafi do przeróbki i na złom.
- Chcemy przejąć kawałek do naszych zbiorów. To też pamiątka, związana z historią tej ziemi - mówi Urszula Zajączkowska dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?