Papież, który bardzo cierpiał

Kog
Był świadkiem Ewangelii, gdy imponował sprawnością. Nie przestał nim być przytłoczony bólem. A może był nim wtedy jeszcze bardziej.

Kiedy 58-letni Karol Wojtyła stał się Janem Pawłem II, mogło się zdawać, że cierpienie i choroba to pojęcia które go nie dotyczą. Był pierwszym papieżem jeżdżącym na nartach. Mówił wprost, że zbudowanie basenu, by papież mógł czasem popływać, jest dużo tańsze od jego pogrzebu i od nowego konklawe.
Zetknięcie z wielkim cierpieniem fizycznym przyniósł mu zamach z 13 maja 1981 roku. Kula Agcy zrobiła spustoszenie w jamie brzusznej. Wychodząc z organizmu, przeszła o milimetry od kręgosłupa, na szczęście nie uszkadzając żadnych nerwów, i nie powodując paraliżu. O milimetry ominęła też aortę. Gdyby nie to, nie uratowałaby papieża żadna pomoc, całkowity wypływ krwi trwałby bowiem co najwyżej pięć minut.
Wielkie cierpienie wiązało się w życiu Jana Pawła II z wielką opieką opatrzności Bożej.

Podczas pierwszego pobytu w poliklinice Gemelli papież dał się poznać jako pacjent cierpliwy i akceptujacy swoje cierpienie.
- Pozwalał na wykonywanie wszystkich zabiegów, akceptował zalecaną mu terapię, przyjmował wszystko w pokorze i z wyrozumiałością. Cierpliwie znosił niekończące się wizyty lekarzy, pomiary temperatury i ciśnienia. Z całym uznaniem odnosił się do zespołu leczącego, który nazywał żartobliwie Sanhedrynem. Przypominał równocześnie lekarzom, że nie mogą być wyroczniami, bo pacjent wie o sobie rzeczy, których klinicyści nie mogą zmierzyć za pomocą swych przyrządów i badań - mówił w wywiadzie dla "NTO" prof. Gabriel Turowski, przyjaciel papieża.
Ewangeliczne świadectwo, jakie Jan Paweł II dawał swoim cierpieniem, stało się szczególnie wyraziste, gdy papież zaczął mieć kłopoty z chodzeniem po złamaniu kości szyjki udowej oraz w wyniku nasilającej się choroby Parkinsona. Utykał coraz wyraźniej, ale nie przestawał pracować. Arturo Mari, osobisty fotograf papieża, powiedział o nim w jednym z wywiadów, że wprawdzie chodzi wolno, ale za to bez przerwy.

Cóż, starzejemy się Ojcze Święty - miał mu powiedzieć jeden z odwiedzających papieża biskupów polskich. - Owszem, ale ja od nóg - replikował papież. Poczucie humoru nie opuszczało go także przed zabiegiem tracheotomii. Kiedy lekarze uspokajali, że to niewielki zabieg, papież odparł: Zależy dla kogo.
Według zgodnych świadectw współpracowników do końca sprawny umysłowo pisał, czytał i kierował Kościołem. Zmaganie papieża z cierpieniem szczególnie ważne było dla ludzi chorych.
- Z grupą znajomych miałem szczęście uczestniczyć w mszy św. sprawowanej przez Jana Pawła II w jego prywatnej kaplicy - mówił w wywiadzie dla "NTO" ks. Grzegorz Ryś, wykładowca Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. - Papież z trudem się poruszał, z wysiłkiem wyraźnie odbitym na twarzy odwracał się przy ołtarzu. Mówił mniej wyraźnie niż zwykle. Po audiencji wyszliśmy na plac św. Piotra i jeden z moich przyjaciół, od kilku lat dotkliwie cierpiący na artretyzm, powiedział mi: jeślibym się jeszcze kiedykolwiek uskarżał na nogi, przypomnij mi dzisiejszą eucharystię.
Zdrowy papież zawsze wyróżniał chorych podczas uroczystości w Watykanie i podróży apostolskich po świecie. Mówił o nich, że są skarbem Kościoła. Kiedy się zestarzał i rozchorował, nie był w stanie mówić. Światu zapatrzonemu w kult młodości, sprawności i piękna zadbanego ciała głosił prawdę o wartości choroby swoim życiem.

Każdemu nawrotowi choroby towarzyszyły sugestie, że powinien zrezygnować i przejść na emeryturę. Na te spekulacje odpowiedział w maju 1995 roku, kończąc 75 lat, czyli osiągając wiek, w którym biskupi i księża odchodzą na emeryturę: Bogu pozostawiam całkowicie decyzję o tym, w jaki sposób i kiedy zechce mnie odwołać. Tej deklaracji pozostał wierny do końca. Świadczył w ten sposób o tym, że - jak powiedział kardynał Josef Ratzinger - Kościół nie jest przedsiębiorstwem, a kierowanie nim jest czymś innym niż kierowanie firmą. Najwyraźniej rozumieli to chrześcijanie na całym świecie, którzy gorliwie modlili się przy każdej hospitalizacji o jego zdrowie i gromadzili się pod budynkiem polikliniki Gemelli.

Choroba Parkinsona
Jedną z głównych przyczyn cierpień papieża Jana Pawła II była choroba Parkinsona. Schorzenie to należy do grupy chorób zwyrodnieniowych układu nerwowego. Ma charakter przewlekły, a jego objawy pogarszają się wraz z rozwojem choroby. Jej dokładna przyczyna nie jest znana. Dotyka ona prawie 1,5% populacji powyżej 65. roku życia.
U początków choroby leży stopniowe zwyrodnienie i zanik tzw. istoty czarnej - miejsca w głębi mózgu odpowiedzialnego za prawidłową koordynację ruchów i odpowiednią sztywność mięśni. Dlatego najważniejszymi konsekwencjami choroby Parkinsona są: drżenie rąk, ramion, nóg, żuchwy i twarzy, sztywność kończyn i tułowia, spowolnienie ruchów, upośledzenie koordynacji ruchowej i równowagi. Kiedy te objawy stają się coraz bardziej nasilone, u pacjenta pojawiają się trudności z chodzeniem, mówieniem i wykonywaniem prostych czynności życiowych. Najbardziej dokuczliwe są tak zwane pierwotne objawy choroby Parkinsona: sztywność mięśni, drżenie, powolność i ubóstwo ruchów, trudności w utrzymaniu równowagi i w chodzeniu. U części chorych pojawiają się symptomy wtórne - np. trudności w mowie jako skutek sztywności, drżenia i ubóstwa ruchów mięśni gardła. Jest to choroba trudna do rozpoznania, zwłaszcza w pierwszej fazie.

Ojciec św. w poliklinice Gemelli
- Od 13 maja do 3 czerwca 1981 papież przebywał w poliklinice Gemelli po zamachu dokonanym przez Mehmeta Ali Agcę. Papież przeszedł wówczas pięciogodzinną operację jamy brzusznej.
- W dniach 20 czerwca - 14 sierpnia 1981 Jan Paweł II ponownie znalazł się w szpitalu. Powodem podjęcia leczenia była gorączka papieża wywołana cytomegalowirusem. Piątego sierpnia Ojciec Święty przeszedł kolejny zabieg chirurgiczny.
- 12-28 lipca 1992 - Ojciec Święty poddał się w poliklinice badaniom, a następnie zabiegowi usunięcia łagodnego guza nowotworowego z esicy oraz z pęcherzyka żółciowego.
- 11 listopada 1993 - papież podczas audiencji potknął się, upadł i doznał pęknięcia panewki stawowej oraz zwichnięcia stawu barkowego. W Poliklinice Gemelli przeszedł kilkunastominutowy zabieg i nałożono mu opaskę gipsową. Papież z temblakiem na ręce następnego dnia wrócił do Watykanu.
- Po złamaniu szyjki prawej kości udowej w wyniku przewrócenia się w łazience papież trafił do szpitala 29 kwietnia 1994. W tym samym dniu wykonano dwugodzinną operację wstawienia Ojcu Świętemu protezy stawu biodrowego. Papież przebywał w szpitalu do 27 maja, kierując stąd Kościołem. Podczas leczenia udzielił audiencji m.in. prezydentowi Włoch Oskarowi Luigi Scalfaro, głównemu Rabinowi Rzymu Elio Taffowi oraz premierowi RP Waldemarowi Pawlakowi.
- Od 6 do 15 października 1996 papież przebywał w szpitalu. Ósmego października usunięto mu wyrostek robaczkowy.
- W lutym 2005 roku papież dwukrotnie przebywał w poliklinice Gemelli w związku z dokuczliwą grypą i pojawiającymi się w jej wyniku kłopotami z oddychaniem. Pierwsza hospitalizacja trwała od 1 do 10 lutego. Ponownie Ojciec Święty trafił do szpitala dwa tygodnie później - 24 lutego. Dzień później wykonano mu zabieg tracheotomii. Do jego tchawicy wprowadzono rurkę ułatwiającą oddychanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska