Im się udało

Sabina Kubiciel [email protected]
Agnieszka i Krzysztof Hołowaczowie trzy lata temu otworzyli w Opolu klub fitness. Zrealizowali swoje marzenie i zarabiają.

Kiedy zaczynali w marcu 2002 roku, zatrudniali 7 osób. Teraz jest ich 14 (są to umowy zlecenia i etaty).

Tylko marzenia
- Zawsze chciałam poprowadzić swój własny klub - opowiada Agnieszka Hołowacz. - Ale wydawało mi się to tak nieosiągalne, że w duchu się z tego śmiałam.
Była piłkarka ręczna (12 lat trenowała w klubie w Opolu) zajęła się pracą w biurze komorniczym, a dodatkowo przez siedem lat pracowała w opolskich klubach jako instruktorka aerobiku. Na otwarcie własnego klubu zawsze brakowało jej odwagi. Do czasu. Kiedy urodziła drugie dziecko, okazało się, że jest chora. Przeszła dwie operacje.
- Postanowiłam, że jeśli wszystko się uda, to całkowicie zmienię swoje życie - opowiada.

Start na swoim
Remont pomieszczeń, w których dzisiaj mieści się klub Oxide, rozpoczął się jesienią 2001 roku. Hołowaczowie zainwestowali weń wszystkie swoje oszczędności.
Nie było ich wiele, więc szukali banku, który udzieliłby im kredytu w wysokości 200 tys. zł. Okazało się, że pomimo tego, iż zabezpieczeniem było mieszkanie i samochód, banki nie chciały wyłożyć pieniędzy na klub fitness. Większość z nich uznała, że jest to przedsięwzięcie o sporym ryzyku.
W końcu znalazł się bank, który zdecydował się na udzielenie pożyczki. Pieniądze dała też Fundacja Rozwoju Śląska.
- Postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę - dodaje Agnieszka Hołowacz. - Mąż zrezygnował z pracy i zajęliśmy się wspólnie naszą firmą.
Wszystko się kręci
wokół klubu
Wielkie otwarcie 570-metrowego salonu z siłownią, salą do aerobiku, pokojem do masażu, miniprzedszkolem dla dzieci i sauną odbyło się 1 marca 2002 roku. Oxide od pierwszego dnia miał już swoich klientów, bo przeszły do niego te klientki, które Agnieszkę znały jako instruktorkę z innych klubów.
Dla Hołowaczów klub stał się drugim domem. Są w nim już rano. Później, około 14.00, Agnieszka wraca do domu, bo syn przychodzi ze szkoły. Trzeba ugotować dla niego obiad i pomóc przy lekcjach. Przed 17.00 Agnieszka znowu jest w klubie. Prowadzi następne zajęcia.
- Kiedy ktoś mnie pyta, czy pieniądze, które włożyliśmy w klub zaczynają się zwracać, to nie bardzo wiem, co odpowiedzieć - mówi, gdy chcemy wiedzieć, czy na klubie można zarobić. - Nie ma miesiąca, żebyśmy czegoś nowego nie kupowali. Myślę, że skoro mamy za co inwestować, to na pewno to, co robimy, się opłaca.
Krzysztof i Agnieszka mają już następne pomysły. Chcą przygotować salę do tzw. zajęć mentalnych, czyli np. jogi. Coraz więcej osób, przede wszystkim tych starszych, pyta o nie.
- Kiedy otwiera się własną firmę, potrzebna jest pasja - kończy Agnieszka Hołowacz. - Tylko wtedy można się pracy poświęcić prawie przez większość doby. Trzeba wierzyć, że się uda. Ludzie ciągle uważają, że otwarcie czegoś własnego z góry skazane jest na niepowodzenie. Trzeba wierzyć, że będzie inaczej.

Kim są
Agnieszka Hołowacz skończyła liceum ogólnokształcące. Zrobiła kurs instruktorów aerobiku. Przez 12 lat grała w piłkę ręczną, a przez 7 pracowała w opolskich klubach jako instruktorka aerobiku.
Krzysztof Hołowacz z wykształcenia jest technikiem stolarzem, ale nigdy nie pracował w swoim zawodzie. Był instruktorem na siłowni oraz barmanem.
Hołowaczowie mają dwoje dzieci - 8-letniego syna i 4-letnią córkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska