ASPR i TOR jak nigdy potrzebują wygranej

Do zakończenia rozgrywek w I lidze mężczyzn pozostały cztery kolejki, przed którymi ASPRzajmuje 12. miejsce oznaczające konieczność gry w barażach o utrzymanie. Nad bezpośrednio spadającym zespołem ma tylko dwa punkty przewagi, ale wciąż zachowuje szansę na pozostanie w lidze po ostatniej rundzie.

Warunkiem jest wyprzedzenie jednej z dwóch ekip: AZS-u Łódź lub Olimpii Piekary Śląskie. Pierwsza ma tyle samo punktów, ale lepszy bilans bezpośrednich spotkań, a druga punkt więcej. Drużyna z Zawadzkiego musi więc punktować, a ponieważ za tydzień gra z wiceliderem - Nielbą Wągrowiec, to zdobyczy musi szukać w pozostałych meczach. Rywalami w zasięgu wydają się najbliżsi z Końskich, a także ŚKPR Świdnica.

- Musimy wykorzystać atut własnej hali i w sobotę pokonać Końskie, a potem spróbować coś ugrać w Świdnicy - mówi Ryszard Maśniak, prezes ASPR. - Na koniec mamy Olimpię, ale ona raczej wówczas będzie spokojna. Nam pozostaje zdystansowanie łodzian, którzy mają trudniejszy terminarz.

W realizacji tego planu lokalnym rywalom, którzy przede wszystkim muszą wygrać choćby jeden mecz, może pomóc Gwardia Opole. Lider, który zmierza pewnie do ekstraklasy w sobotę jedzie do Łodzi. Nie powinien mieć kłopotów, gdyż rywali dzieli różnica klas, co pokazał ostatni występ gwardzistów przeciw teoretycznie lepszemu od AZS-u zespołowi ŚKPR.

- Chcemy postawić kolejny krok do awansu, a nasz potencjał jest dużo większy od rywali, więc jeżeli tylko zachowamy koncentrację, to do końca sezonu powinniśmy pozostać niepokonanymi - uważa rozgrywający z Opola Michał Szolc.

Kluczowe spotkania w walce o byt czeka także kobiecy TOR Dobrzeń Wielki. Beniaminek I ligi jedzie do Warszawy, aby odrobić do tamtejszego AZS-u punkt straty. Jeżeli się uda, to pozostanie w lidze będzie na wyciągnięcie ręki. Za tydzień będą go mogły przypieczętować z także mającym punkt więcej AZS-em Lublin.