Bez pleców nie ma rady. Kto zasiada w radach nadzorczych

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Czy 25-latek świeżo po studiach może nadzorować pracę szpitala powiatowego, niemal dwa razy starszych od siebie, doświadczonych prezesów? Zdaniem starosty kluczborskiego - może, a nawet powinien.

- W obu naszych spółkach powiatowych powołaliśmy rady nadzorcze w minimalnym, trzyosobowym składzie - wyjaśnia starosta Piotr Pośpiech. - W obu radach mamy też ten sam model: prawnik, ekonomista i specjalista z branży.

Ten podwójny tercet łączy Łukasz Radwański, zięć Edwarda Gondeckiego, sekretarza PO i członka rady opolskiego NFZ. W obu radach Radwański pełni rolę specjalisty od spraw ekonomicznych.

W Kluczborku, w którym się wychował (teraz mieszka we Wrocławiu), nadzoruje szpital powiatowy i miejscowy PKS. Miesięcznie dostaje za to łącznie 3200 zl brutto.

Do rady nadzorczej spółki Powiatowe Centrum Zdrowia, która od 10 lat prowadzi kluczborski szpital, Radwański trafił w 2007 roku. Miał wtedy niespełna 25 lat, był tuż po studiach magisterskich na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu i zaczynał studia podyplomowe. Takie kariery są dziś w Polsce czymś wyjątkowym.

Radwański pracował wtedy jako młodszy menedżer ds. kontrolingu w spółce Jeronimo Martins Dystrybucja, czyli w Biedronce. Miał też zaliczony egzamin państwowy na członka rady nadzorczej. Zarząd powiatu powołał go na członka rady nadzorczej szpitalnej spółki. Powiatem kluczborskim rządzi PSL w nieformalnej koalicji z PO.

- Łukasz Radwański nie był wtedy nawet żonaty, a ja nie miałem pojęcia, że coś go łączy z Edwardem Gondeckim - zastrzega starosta kluczborski Piotr Pośpiech, działacz PSL. - Potrzebowałem po prostu do rady nadzorczej ekonomistę i analityka kosztów.

Znajomy z miasta

Jak starosta kluczborski wyłuskał akurat niespełna 25-letniego wówczas Radwańskiego?

- Do rad nadzorczych nie ogłasza się konkursów. Znam go, bo jest z Kluczborka, to nie jest duże miasto - mówi starosta. - W styczniu 2007 roku po ciężkich wyborach chciałem przewietrzyć rady nadzorcze i wpuścić tam młodą krew. Sam byłem jednym z najmłodszych starostów w Polsce.

Piotr Pośpiech został starostą w 2006 roku, miał wówczas 36 lat, wcześniej był skarbnikiem powiatu.

- Potrzebowałem młodych, niezależnych ludzi, dlatego wziąłem wtedy do rady 25-letniego Radwańskiego i 35-letniego Marcina Wiechę - mówi Piotr Pośpiech. - W moich radach Łukasz Radwański analizuje sprawozdania finansowe i jest w tym naprawdę dobry.
W tych samych wyborach w 2006 roku do rady powiatu z listy Platformy Obywatelskiej kandydowali bez powodzenia Edward Gondecki i świeżo upieczony magister Łukasz Radwański.

Dr Błażej Choroś, politolog z Uniwersytetu Opolskiego, nie ma wątpliwości, że proces powoływania członków rad nadzorczych spółek samorządowych jest upolityczniony.

- Już sam sposób wyłaniania członków rad nadzorczych czyni ten proces politycznym. Samo w sobie nie jest to zresztą niczym nagannym, w końcu samorząd jest właścicielem tych spółek, a samorządowcy są oceniani przez wyborców również przez pryzmat ich działalności - uważa Błażej Choroś. - Kluczowa jest natomiast kwestia kryteriów oceny kandydatów i przejrzystość całego procesu. Mechanizm wyłaniania członków rad nadzorczych jest bowiem podatny na nadużycia, które mogą prowadzić do naruszenia interesu publicznego przez interes partyjny czy osobisty. Patologie zdarzają się niestety dosyć często. Dlatego tak istotne jest uważne obserwowanie działalności władz przez media, organizacje pozarządowe i samych wyborców.

Marek Wójcik, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich, broni decyzji starosty Pośpiecha.

- Analizowałem kiedyś rady nadzorcze w samorządowych spółkach. W większości z nich wynagrodzenia są niewysokie, rady nadzorcze małe, do tego jest rotacja w ich składzie - mówi Marek Wójcik. - Uważam, że kryterium wieku nie powinno nikogo dyskryminować. Wiele razy uczniowie przerastają wiedzą nauczycieli. Przesądzać powinny kwalifikacje merytoryczne. Rzecz jasna, byłoby lepiej, żeby 25-latek, zanim wejdzie do rady nadzorczej, najpierw po studiach czymś zarządzał. Ale to nie jest warunek konieczny.

Jego pracę oceniamy wysoko

Łukasz Radwański jako jedyna osoba zasiada w obu kluczborskich spółkach powiatowych.
- Jego wiedzę i pracę ocenialiśmy wysoko, dlatego zaproponowaliśmy mu udział w drugiej radzie nadzorczej w PKS Kluczbork - wyjaśnia starosta Piotr Pośpiech. - Tę funkcję objął na moją prośbę w 2011 roku.

W PKS-ie Łukasz Radwański został przewodniczącym rady. Zarabia 1700 zł brutto miesięcznie. Ponadto dostaje co miesiąc 1500 zł jako członek rady nadzorczej Powiatowego Centrum Zdrowia. Swoją działalność w radach łączy z funkcją wicedyrektora jednego z wrocławskich szpitali.

W radzie nadzorczej przy kluczborskiej lecznicy zasiadają oprócz niego: Marcin Pasternak (radca prawny z Warszawy) oraz Marcin Wiecha (prezes PKS w Kluczborku, ekonomista, były skarbnik powiatu i były dyrektor ds. administracyjno-finansowych w szpitalu powiatowym w Lublińcu).

W skład rady nadzorczej PKS-u w Kluczborku oprócz Łukasza Radwańskiego wchodzą: Zdzisław Pelc (radca prawny z Byczyny, były radny powiatu z SLD, rekomendowany przez gminę Byczyna, która jest współwłaścicielem spółki) oraz Dariusz Mazurczak (działacz PO, kiedyś właściciel sklepu samochodowego w Kluczborku, teraz pracownik urzędu marszałkowskiego, mający uprawnienia audytora, rekomendowany przez gminę Kluczbork, kolejnego współwłaściciela spółki).

Członków rad nadzorczych powołuje i odwołuje walne zgromadzenie udziałowców spółek, w szpitalnej spółce - zarząd powiatu, w PKS-ie - zarząd powiatu oraz gminy Kluczbork i Byczyna.

Radny opozycyjny Leszek Krzyżanowski (Wspólnota dla Rodziny) nie ma złudzeń, że nie każdy ma szanse na zostanie członkiem rady nadzorczej, nawet jeśli ma do tego uprawnienia, ponieważ jest to decyzja polityczna.

- Ważne jednak, żeby członek rady miał nie tylko poparcie rządzącego ugrupowania, ale posiadał także wiedzę i doświadczenie - mówi Leszek Krzyżanowski. - Jeśli zaś wchodzi się do rady nadzorczej tylko dzięki politycznym koneksjom, to jest to bardzo słaba jakość.
Jeśli Łukasz Radwański zostałby powołany na dyrektora szpitala ginekologiczno-położniczego w Opolu, zgodnie z przepisami musiałby zrezygnować z członkostwa w jednej z rad nadzorczych.

- Przed podpisaniem umowy o pracę powinien złożyć rezygnację, co Łukasz Radwański już mi zresztą telefonicznie zadeklarował - informuje Piotr Pośpiech. - Na pewno byłaby to rezygnacja z rady szpitala, jeśli zostanie dyrektorem konkurencyjnej placówki.
Niewykluczona jest także rezygnacja Radwańskiego z obu rad nadzorczych. Sam zainteresowany na razie nie chce tego komentować.

- Możemy porozmawiać, ale dopiero po rozstrzygnięciu konkursu na dyrektora szpitala w Opolu. Do tego czasu nie udzielam wypowiedzi - mówi Łukasz Radwański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska