Blaszany płot podzielił sklepy i klientów

Kiedy w ostatni weekend robotnicy rozpoczęli montować płot, klienci Kauflandu i sąsiedniej, niedawno uruchomionej minigalerii handlowej zaczęli snuć domysły na temat rozbudowy centrum handlowego czy nawet budowy nowego sklepu.

Szybko okazało się, że cała inwestycja sprowadza się do odgrodzenia parkingu Kauflandu od sąsiadującego z nim terenu, na którym stoi galeria.
- Płot jest ohydny, jak można było w ogóle postawić coś takiego tuż przy sklepach - zżymają się klienci i mieszkańcy okolicznych kamienic.

- Postawili nam tu mur berliński - śmieją się z kolei pracownicy sklepów w galerii.
Nieoficjalnie dodają, że to wynik sporu między zarządzającymi centrami handlowymi. Wprawdzie sąsiadują one ze sobą od dobrych kilku lat, ale do niedawna większość klientów korzystała głównie z Kauflandu, bo w drugim centrum działał tylko sklep narzędziowo-budowlany.

Teraz, kiedy ulokowało się tam kilka sieciowych sklepów z branży sportowej, kosmetycznej czy elektronicznej, wielu klientów parkujących pod Kauflandem zagląda też do galerii. W efekcie kauflandowy parking pęka w szwach, a obszerny plac za galerią jest praktycznie pusty.
Czy to był powód zamontowania ogrodzenia?

- Płot, o którym mowa, ustawiliśmy ze względów podyktowanych bezpieczeństwem klientów - zapewnił nas Grzegorz Polak, rzecznik spółki Kaufland Polska Markety. - Za parkingiem przebiega bowiem droga dojazdowa do placu manewrowego, po którym poruszają się czterdziestotonowe samochody ciężarowe.

- Z właścicielami sąsiadującej galerii prowadzimy w chwili obecnej rozmowy celem znalezienia optymalnego rozwiązania, zapewniającego naszym klientom bezpieczeństwo i wygodę zakupów - dodaje rzecznik.

Bezpieczeństwo wygląda dziś tak, że ludzie nadal parkują pod Kauflandem, a do galerii chodzą wydeptaną w trawie ścieżką, przechodząc potem po tej samej drodze dojazdowej.