Bezsilność rodzica, który nie może ulżyć swojej pociesze w cierpieniu może zrozumieć chyba tylko drugi rodzic. Pani Aleksandra z Prudnika, mama Michałka, zapukała już do wszystkich drzwi, ale to wciąż za mało, by pokryć kosztowną operację.
- Michałek bardzo cierpi, ale jego przypadłość nie zagraża życiu. Ludzie są bardziej skłonni pomagać maluchom, które walczą o życie i ja to rozumiem – mówi Aleksandra Piątkowska, mama chłopca. – Wzięłabym ten ból na siebie, ale tak się nie da. Nikomu nie życzę tej bezsilności, gdy patrzy się na cierpienie najdroższej osoby i nie można nic zrobić.
Ciąża pani Aleksandry do piątego miesiąca przebiegała książkowo. Później prudniczance wysiadła nerka, co skutkowało sepsą. Michałek urodził się w 30 tygodniu ciąży m.in. z sepsą, niewydolnością oddechową, zapaleniem opon mózgowych i wylewami dokomorowymi. - Płakaliśmy przy inkubatorze, modląc się, by przeżył. Widok maleńkiego ciałka walczącego o każdy oddech pod respiratorem zostanie ze mną na zawsze – wspomina mama chłopca. – Lekarze mówili, że synek będzie roślinką. Kazali przygotować się na najgorsze. Obiecaliśmy sobie wtedy, że będziemy walczyć.
Ta walka i intensywna rehabilitacja przyniosła efekty, bo 4-letni dziś chłopiec pełza, toczy się po podłodze, pięknie mówi i siedzi, gdy zapewni mu się podparcie. Dziecięce porażenie mózgowe sprawiło jednak, że Michałek pod względem ruchowym odstaje od rówieśników. – Michaś mówi, że lekarze go wyleczą, a on zostanie strażakiem. Nie mam serca powiedzieć mu prawdy. Bez tej operacji on nigdy nie będzie nawet chodził – mówi pani Aleksandra.
Zwichnięcie stawów biodrowych, spowodowane wzmożonym napięciem mięśniowym, powoduje niewyobrażalny ból. Chłopiec wymaga zaawansowanej operacji ortopedycznej.
- Jest w Polsce prywatna klinika, która może przeprowadzić operację, po której nasz synek będzie mógł chodzić, posiłkując się balkonikiem, a niewykluczone, że zupełnie stanie na nogi. Najważniejsze jest to, że będzie mógł żyć bez bólu – mówi mama chłopca. – Alternatywą jest operacja na NFZ, ale ona jest rozłożona na etapy, co wiąże się z większym cierpieniem i dwukrotną narkozą. Dodatkowo w tym wariancie nacięte miałyby być mięśnie i ścięgna. Nasz neurolog uważa, że w tej sytuacji syn nie będzie miał szans stanąć w przyszłości na własnych nogach.
Koszt prywatnej operacji to 160 tys. złotych. Na portalu siepomaga.pl prowadzona jest zbiórka, która stanęła w miejscu. – Podjęliśmy wtedy decyzję, że oddamy zebrane na leczenie Michasia pieniądze innemu dziecku. Nie jesteśmy medialni, a osób potrzebujących pomocy jest mnóstwo – mówi smutno Aleksandra Piątkowska. – Później zbiórka minimalnie ruszyła, choć do celu wciąż jest daleko. To sprawiło, że nasze nadzieje odżyły. Dla rodzica ból i bezsilność w tej sytuacji są nie do opisania. Operacja miała odbyć się w kwietniu, ale nie mamy nawet ¼ potrzebnej sumy.
Michałek nie wie, że jego operacja stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Wpłacając pieniądze na zbiórkę możemy sprawić, że nigdy się tego nie dowie. Przelew można dokonać na rachunek: 91 2490 1028 3587 1000 0013 7919 tytułem Darowizna Michał Flaka 0137919 lub bezpośrednio na portalu siepomaga.pl (link: https://www.siepomaga.pl/potrzebujacy/michal-flaka/koszyk/przelew-tradycyjny )
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?