Ma twardy orzech do zgryzienia. Wilk wystąpił o 100 tys. zł zadośćuczynienia i 565 tys. zł odszkodowania (wcześniej chciał tylko 71 tys.). Prokuratura, która reprezentuje Skarb Państwa, wnioskuje, by otrzymał w sumie niecałe... 16 tys. zł.
Bronisław Wilk spędził w areszcie trzy miesiące. Został aresztowany przez prokuraturę (wtedy nie potrzebowała do tego zgody sądu) w kwietniu 1994 w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, którą kierował.
Na uniewinnienie czekał 12 lat, do maja 2006 roku. Wczoraj przekonywał, że areszt przerwał jego karierę i stał się rodzajem "wilczego biletu".
- Ta sprawa mnie zniszczyła - mówił były poseł w sądzie.
Wilk zmienił pierwotny wniosek o odszkodowanie, bo do pensji utraconych w czasie aresztowania doliczył te dochody, które utracił z powodu odwołania go z Fundacji i rad nadzorczych.
Prokuratura uznała, że oczekiwania Wilka są zbyt wielkie. Prokurator Lidia Sieradzka wyliczyła, że z tytułu odszkodowania należy mu się niecałe 10 tys., a w ramach zadośćuczynienia - 6 tys. zł. Dodała, że to rekompensata nie za cały wieloletni proces, ale tylko za niesłuszne aresztowanie. Wcześniej za przewlekłość sprawy Wilk dostał 30 tys. zł odszkodowania.
Sędzia Robert Mietelski stwierdził, że sąd musi sprawę dogłębnie przeanalizować. Swój werdykt ogłosi w najbliższy poniedziałek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?