BS Leśnica 4 Liga Opolska 2021/22. Raporty, podsumowanie [22. KOLEJKA]

Paweł Sładek, Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 22. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 22. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 22. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

Miniona kolejka zakończyła się pod znamieniem dominacji gospodarzy (sześć zwycięstw, dwa remisy, jedna porażka). Najciekawiej zapowiadający się mecz 22. serii spotkań potwierdził tę regułę, a była to rywalizacja wicelidera Ruchu Zdzieszowice z zamykającą podium Polonią Głubczyce.

- Pierwsza połowa była generalnie pod naszą kontrolą – wspomina Andrzej Moskal, trener Ruchu. - Potwierdziliśmy to dwoma golami, choć mogliśmy nawet definitywnie „zamknąć” mecz. Druga część gry była już bardziej wyrównana, nie do końca panowaliśmy w niej nad boiskowymi wydarzeniami. Szczególnie że Polonia już w pierwszej akcji miała świetną okazję do zdobycia bramki kontaktowej. Potem dalej była wymiana ciosów, ale to my wyszliśmy z niej obronną ręką.

Marek Curyło, prezes Polonii: Mecz nie ułożył się dla nas korzystnie. Dość szybko straciliśmy dwa gole i potem trudno już było to odwrócić. Na drugą odsłonę zawodnicy wyszli mocno zmotywowani, ale niestety nie potwierdziliśmy tego choćby jednym trafieniem. Swoją postawą obie drużyny potwierdziły jednak, że nie bez powodu znajdują się z czołówce tabeli. Było to widowisko ładne dla oka.

Równie atrakcyjny był mecz ekipy ze Starowic z OKS-em Olesno. Bez względu na to, jak dokładnie wyglądała gra, siedem goli sprawia, że to spotkanie bez wątpienia można zaliczyć do ciekawych z perspektywy kibica. Szczególnie, do przerwy przegrywa się 0:3, a mecz kończy się z przysłowiową tarczą. Musiało się dziać w szatni LZS-u po pierwszej połowie.

- W przerwie zmieniliśmy ustawienie, przeszliśmy na dwóch napastników, a trzech zawodników zmieniło pozycje – zaznacza Jan Jędrychowski, trener LZS-u. - A tak to wiadomo, padło troszkę mocnych słów, które podziałały motywująco. W pierwszej Olesno wykorzystało nasze błędy, ale bardziej martwimy się tym, co będzie w kolejnych meczach. Być może z Małąpanwią wystąpią gracze z drugiego zespołu.

- W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, pressingiem. Mieliśmy również inne sytuacje, których nie wykorzystaliśmy – mówi kierownik OKS-u Adam Kutynia. - Po przerwie w kilka minut rywale strzelili trzy gole. Popełniliśmy niepotrzebne błędy w obronie. Wszystkim morale siadły, czemu się nie dziwię. W drugiej połowie oddaliśmy jeszcze strzał w słupek, ale zabrakło nieco szczęścia. Pokazaliśmy, że można się postawić Starowicom. Szkoda że ten mecz tak się potoczył.

Trzy punkty dla OKS-u mogłyby okazać się zbawienne, ale mówi się trudno i gra się dalej. Na szczęście ekipy prowadzonej przez Krzysztofa Meryka strefa spadkowa się nie przybliżyła, bo TOR Dobrzeń Wielki został pokonany przez Victorię Chróścice.

- Mecz był bardzo wyrównany, szczególnie w pierwszej połowie, kiedy oglądaliśmy klasyczne „piłkarskie szachy”. Z gry mieliśmy nieco więcej, ale nie przekładało się to na liczbę sytuacji bramkowych. Bardzo dobrze zaczęliśmy natomiast drugą połowę, zdobywając szybko dwie bramki po dobrze rozegranych kontrach. Później oddaliśmy inicjatywę, rywale zdobyli gola kontaktowego, ale wytrzymaliśmy trudne momenty i trzecim trafieniem „zamknęliśmy” spotkanie. Moi zawodnicy dali z siebie 200 procent, dzięki czemu po niełatwym boju zgarnęli trzy punkty – podsumowuje Dariusz Kaniuka, trener Victorii Chróścice.

- Uczciwie trzeba przyznać, że byliśmy w tym meczu słabsi – nie gryzie się w język Dariusz Surmiński, trener TOR-u. - Jedynie po zdobyciu przez nas gola kontaktowego był moment, kiedy mogliśmy pójść za ciosem. Pierwsza połowa w wykonaniu obu stron była bez wyrazu. Po przerwie, jako że zależało nam na zwycięstwie, musieliśmy się mocniej odkryć i nadzialiśmy się na kontry, które okazały się kluczowe dla końcowego wyniku.

Mały, ale bardzo ważny krok postawili piłkarze z Graczy. Skalnik na własnym terenie powstrzymał Unię Krapkowice, która notuje mizerny początek wiosennego grania.

- Przede wszystkim mieliśmy sporo sytuacji i to było na plus, ale popełnialiśmy rażące błędy w ofensywie. – oświadcza Łukasz Wicher, trener Unii. - Nie jesteśmy zadowoleni z tego powodu. Od ósmej minuty musieliśmy gonić wynik, ale chwała chłopakom za to, że wyciągnęliśmy remis. Co tu dużo mówić. Zespół chciał, próbował. Nie mam do nich pretensji, dominowaliśmy, Skalnik kontrował szczególnie w pierwszej połowie. W drugiej wiatr odgrywał znaczącą rolę. Też realia są takie, że kadra jest jaka jest, czyli bardzo wąska. Jeśli wypada nam kilkoro graczy to musimy się z tym mierzyć, ale nasze cele się nie zmieniają i zrobimy wszystko, żeby zbliżyć się do piątego miejsca.

Będąc w dolnej części tabeli, nie sposób ominąć meczu Chemika Kędzierzyn-Koźle z Piastem Strzelce Opolskie. Podział punktów dał kędzierzynianom awans o jedną pozycję w tabeli.

Maciej Kułak, trener Piasta: Jak najbardziej zgadzam się z tym, że było to spotkanie dwóch połów. Trochę byłem w przerwie zdenerwowany na drużynę, że nie strzeliła w pierwszej połowie więcej niż jednego gola, by mieliśmy ku temu parę wybornych okazji. Ostrzegałem też, że nasza niefrasobliwość może doprowadzić do utraty bramki i niestety tak się stało w 55. minucie. Od tego momentu mieliśmy mocno „pod górkę”, Chemik do końca walczył o zgarnięcie pełnej puli i był bardziej konkretny od nas. Punkt na pewno nas nie zadowala, ale z drugiej strony trzeba go uszanować, bo mogliśmy finalnie zostać i bez niego.

- W dwóch słowach: pierwsza połowa dla Piasta, druga dla nas. Szanujemy zdobyty punkt, ale mogliśmy się pokusić nawet o pełną pulę. W 88. minucie mieliśmy piłkę meczową, ale z bliska nie dopełniliśmy formalności. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale może to spotkanie będzie dla nas pewnym punktem zwrotnym. Nasza postawa po przerwie była bowiem budująca – ma nadzieję Mateusz Sadyk, trener Chemika Kędzierzyn-Koźle.

Budująca jest również postawa zawodników PoRaWia. Tomasz Hejduk i spółka wygrali wszystkie wiosenne starcia w 4 lidze, a ich wysoka pozycja nie jest przypadkowa.

- Wygraliśmy zasłużenie, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że rywalizowaliśmy z przeciwnikiem pozbawianym kilku kluczowych zawodników – zaznacza Tomasz Hejduk, trener PoRaWia. - Potwierdziliśmy jednak wysoką formę, jaką prezentujemy wiosną. Początek sezonu mieliśmy przeciętny, ale w ostatnim czasie notujemy wyraźny progres i doszliśmy już do poziomu, który chcielibyśmy zawsze prezentować.

- Przy naszych problemach kadrowych i trudnych warunkach do gry, w postaci kiepskiej jakości boiska, było nam bardzo trudno cokolwiek zdziałać - zaznacza Adrian Pajączkowski, trener MKS-u. - Mecz nie był szczególnie ładny dla oka, ale zwycięstwo PoRaWia nie podlegało żadnej dyskusji. To nie przypadek, że zespół z Większyc tak dobrze spisuje się na wiosnę.
Równie dobrze na jesiennych boiskach spisuje się Polonia Nysa, która drugi mecz z rzędu zakończyła wynikiem 1:0. Adam Jaremko, mimo porażki, chwali swoich podopiecznych za bardzo dobrą grę i trzymanie się założeń taktycznych.

- Jestem zadowolony z moich chłopaków kilkukrotnie powtarzał Adam Jaremko, trener LZS-u. - W 99% zrealizowali to, o czym rozmawialiśmy. Mecz przebiegł na świetnym poziomie jak na 4 ligę. Cały czas graliśmy wysoko, stwarzaliśmy sobie znakomite sytuacje. Rywalizacja mogła się zakończyć remisem lub nawet naszym zwycięstwem. Chłopaki muszą pamiętać o tym, że jeśli mamy jakieś cele, to musimy je wypełniać do końca, że to muszą być cele przedmeczowe, a nie założone przez nich w trakcie rozgrywki. Też prawda jest taka, że młodzi chłopcy nie zgrają się mocno w trzy lub cztery miesiące, ale trzeba przyznać, że postawili się naprawdę dobrze.

- Był to zdecydowanie „piłkarski” mecz. Spotkały się dwa zespoły zbudowane z zawodników o niezłym wyszkoleniu technicznym. Ze swojej strony jestem zadowolony z gry defensywnej mojego zespołu, bo zagraliśmy na zero z tyłu, co ważne. Piotrówka była dobrze zorganizowana w defensywie, bronili się ofiarnie. Kilka razy podeszliśmy pod bramkę, stworzyliśmy sobie okazje, natomiast skończyło się na jednym golu – kończy trener Polonii Łukasz Czajka.

Na jednym golu skończyło się również strzelanie Odry II Opole w rywalizacje z Fortuną Głogówek. Goście mieli optyczną przewagę, ale za to punktów się nie przyznaje.

- Są mecze, w których zwycięstwo trzeba wyszarpać – wspomina Trener Fortuny Maciej Lisicki. - One nie przyszły nam ot tak. Jesteśmy konsekwentni w tym co robimy. Mimo niepowodzeń objawiających się straconymi bramkami, potrafimy przechylić szalę na swoją korzyść. Mecz był bardzo wyrównany. Odra potrafi prowadzić grę, my natomiast jesteśmy bardzo skuteczni. Bardzo się z tego cieszymy. W pucharze zaliczyliśmy falstart, natomiast lidze idzie nam bardzo dobrze.

- Uważam, że byliśmy zespołem który był lepszy piłkarsko i miał przewagę jeśli chodzi o sposób gry, posiadanie piłki – nie ma wątpliwości Adam Berbelicki, trener Odry. - Po obu stronach zabrakło dużej liczby klarownych sytuacji, chociaż w pierwszej części meczu połowie to my mieliśmy ich więcej, ale mogliśmy się lepiej zachować. W drugiej połowie posiadaliśmy przewagę optyczną, natomiast nie stwarzaliśmy sytuacji, podobnie jak rywal. Kluczowa była sytuacja z rzutem karnym, przez który czujemy się poszkodowani. Uważamy, że zanim nastąpił, nasz zawodnik był faulowany. Poza tym na kamerze widać, że feralna interwencja miała miejsce przed polem karnym. W jednej z sytuacji mógł zostać odgwizdany rzut karny dla nas. Jest niedosyt w kontekście pracy sędziego.

Ostatnim meczem w dzisiejszym zestawieniu jest ten, który wyłamał się z reguły, o której była mowa na początku. LZS Skorogoszcz poległa na własnym boisku z Małąpanwią Ozimek, choć jak zaznacza prezes zespołu z Ozimka – LZS gra dużo lepiej niż w rundzie jesiennej.

Nasza gra wyglądała dobrze w pierwszej połowie. Trzeba było strzelić na 2:0 i byłby spokój, a to się nie udało i była wyrównana walka. Druga połowa była na remis, wykorzystaliśmy ostatnią sytuację do podwyższenia wyniku. Rywale prezentują się lepiej niż w poprzedniej rundzie. Myślę, że niejedna drużyna straci punkty w Skorogoszczy. LZS pozostawił po sobie niezłe wrażenie. Wiktowski czy Garbas bardzo dobrze się prezentowali, a w ogóle uważam, że Wiktowski powinien grać na wyższym poziomie. Każda zagrana do niego piłka sprawia zagrożenie.

Marcin Feć, trener LZS-u: Graliśmy z dobrą drużynę jak na tę ligę. Pierwszą połowę przespaliśmy, nie stwarzając żadnej okazji. Po przerwie mieliśmy swoje sytuacje, zagraliśmy znacznie lepiej. W 90. minucie dostaliśmy kontrę i zawody się skończyły. Jednak gra się 90 minut, a nie 45.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska