BS Leśnica 4 Liga Opolska 2021/22. Raporty, podsumowanie [36. KOLEJKA]

Paweł Sładek
Za nami już wszystkie spotkania 36. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 36. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 36. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

To koniec! Sezon 2021/22 BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej zakończony, a co za tym idzie – przedstawiamy ostatnie w tej kampanii podsumowanie kolejki, w tym przypadku 36. W kolejnym podsumowaniu nie zobaczymy już Polonii Nysa i jest to jedyny klub z dzisiejszego zestawienia, któremu życzymy, żeby nie pojawił się ponownie w 4-ligowych raportach. Przynajmniej przez rok nie zobaczymy tu również LZS-u Skorogoszcz i Chemika Kędzierzyn-Koźle, a pojawi się Start Jełowa i LZS Walce. Brakuje jeszcze jednego zespołu, który zakończy 4-ligowe granie, a jest nim… Unia Krapkowice lub TOR Dobrzeń Wielki. O ile w przypadku drugiego z ww. zespołów jest to rzecz oczywista, gdyż znalazł się w strefie spadkowej, o tyle krapkowicka Unia jest na przysłowiowym zakręcie od czasu, gdy nie ma kto poprowadzić klubu w roli prezesa. Przyszłość Unii powinna wyjaśnić się na zebraniu walnym, datowanym na 30 czerwca.

W miniony czwartek padł kolejny rekord bramkowy 4 ligi. Strzelono bowiem aż 50 goli. Wprawdzie niektóre zespoły spuściły z tonu, ale rekord to rekord. Dzisiejsze zestawienie rozpoczniemy od meczów drużyn, które – przynajmniej na jakiś czas – pożegnają się z BS Leśnica 4 Ligą Opolską. Pierwszym z nich jest starcie LZS-u Skorogoszcz z Ruchem Zdzieszowice, czyli byłym klubem Marcina Fecia. Do pewnego czasu wynik był korzystny dla gości ze Skorogoszczy, ale ostatecznie Ruch zdołał postawić na swoim, wygrywając 5:1.

Sebastian Polak, trener Ruchu: Obiecałem dużej liczbie chłopaków, że zagrają w ostatnich meczach i będą obserwowani pod kątem przydatności dla drużyny. W całym meczy mieliśmy mnóstwo sytuacji, ale nic nie wpadało. Na szczęście chłopaki odpowiednio zareagowali, zaczęli strzelać, dzięki czemu wygraliśmy.

- Pojechaliśmy walczyć o punkty w okrojonym składzie. W tej rudzie zagraliśmy tylko jeden mecz podstawową „jedenastką”. Staraliśmy się grać, walczyć, mierzyliśmy się w końcu z wiceliderem. Do przerwy Ruch powinien prowadzić 5:0. W drugiej połowie strzeliliśmy na 1:1 z rzutu wolnego. Nadzieje na chwilę się zatliły, ale po bramce na 1:2 straciliśmy animusz. Przeciwnik był dwa razy leszy – nie ukrywa Marcin Feć, trener LZS-u Skorogoszcz.

Kolejny ze spadkowiczów, Chemik Kędzierzyn-Koźle, również miał niesamowicie trudnego rywala na zakończenie rozgrywek, w końcu mierzył się z trzecioligowym zespołem. Polonia Nysa wygrała to spotkanie 4:0.

- Był to mecz, w którym prowadziliśmy grę, mieliśmy kontrolę nad przebiegiem wydarzeń – zaznacza Łukasz Czajka, trener Polonii. - Potrafiliśmy również przeciwdziałać kontrom rywala i niweczyć je w zarodku. Pomimo tego, że było gorąco, graliśmy na dużej intensywności. Po bramce na 3:0 był moment, w którym mecz w pewnym sensie wyszedł spod naszej kontroli. Chemik stworzył bardzo groźne sytuacje, które jednak nie zakończyły się golem. Niemniej strzeliliśmy pod koniec na 4:0, czym zamknęliśmy ten mecz.

- Polonia przeważała, a my skupialiśmy się na szybkich wyjściach – zdradził Mateusz Sadyk, trener Chemika. – Gdy rywale pozostawiali nam więcej miejsca, staraliśmy się operować piłką. W pierwszej połowie przeciwnicy prowadzili grę, ale po przerwie chcieliśmy grać swoje, tworząc szanse pod bramką rywala. Niestety, odbiegając delikatnie od aspektu sportowego, była sytuacja, w której sędzia nie dał czerwonej kartki za zagranie bramkarza ręką poza polem karnym. Zdarzały się w tym meczu niepopularne decyzje arbitra. Wiedzieliśmy, że to ostatni mecz, ale każdy dał z siebie wszystko i za to jestem wdzięczny chłopakom.

W tych starciach trudno było mówić o wyrównanej walce. Nieco inaczej ułożyła się rywalizacja TOR-u Dobrzeń Wielki z LZS-em Starowice Wielkie, czyli trzeciej drużyny ligi z trzecim zespołem od końca. Faworyt wygrał 3:1, czym przypieczętował najniższe miejsce na podium, natomiast drużyna z Dobrzenia Wielkiego musi liczyć wycofanie się Unii, jeśli chce pozostać w 4 lidze.

Trener TOR-u Józef Raudzis: Zagraliśmy bardzo dobry mecz, ale byliśmy do bólu nieskuteczni. W pierwszej połowie mieliśmy cztery sytuacje stuprocentowe, a po przerwie również nie zwalnialiśmy tempa. Rywale wyszli podstawowym składem, a walczyliśmy naprawdę zadziornie. Jest nam żal. Jeśli nie mielibyśmy absolutnie żadnych argumentów sportowych, to nie mielibyśmy również powodów do nadziei. Ale tak nie było, dlatego tym bardziej ta porażka boli. Jeśli ma się możliwości strzelenia bramki, a się tego nie wykorzystuje, to nie może być inaczej. Na ten moment nie wiemy, gdzie będziemy grać, ale to nasza wina, że dopuściliśmy do takiego stanu rzeczy.

- Chcieliśmy zakończyć sezon na 3. miejscu. To był nasz plan minimum. Jesteśmy klubem, który zawsze gra o zwycięstwo. Przeciwnicy przed meczem zobaczyli w protokole, że w naszej bramce zagra 16-latek. No i cóż, jeśli się oddaje strzały z nie wiadomo jakiego miejsca na boisku, z każdej pozycji, choćby z 30 metra, to czego się spodziewać. Krzysiek, nasz bramkarz, dobrze się spisał, stanął na wysokości zadania – kończy Jan Jędrychowski, drugi trener LZS-u.

Przenosimy się teraz do Krapkowic, gdzie grała drużyna, która pod względem sportowym absolutnie nie zasłużyła na degradację, ale nawiązując do początku tekstu – przyszłość wyjaśni się z czasem. Podobna sytuacja miała miejsce z Agroplonem Głuszyna, a jak wyszło, chyba nikomu nie trzeba przypominać. Ostatni mecz sezonu zakończył się porażką podopiecznych Łukasza Wichra z Małąpanwią Ozimek 1:4, która dzięki inkasacji trzech „oczek” zapewniła sobie najlepszą w tym sezonie 4. pozycję.

- Sezon był trudny i chcieliśmy się godnie pożegnać z kibicami – zapewnia Łukasz Wicher, trener Unii. - O ile grając w jedenastu mieliśmy swoje szanse, to po czerwonej kartce trudno nam było powalczyć jak równy z równym. Rywale zagrali bardzo mądrze, przeganiali nas po boisku. Cieszy to, że mieliśmy możliwość wystąpienia przed naszymi kibicami, którzy na koniec podziękowali nam za grę.

Wojciech Scisło, trener Małejpanwii: Chcieliśmy zakończyć sezon zwycięstwem, ale przygotowywaliśmy się jak do każdego innego spotkania. Zależało nam na trzech punktach, bo chcieliśmy zająć wyższą pozycję w lidze.

Taki sam cel, czyli zajęcie wyższego miejsca, przyświecał również Polonii Głubczyce, która w ostatnich tygodniach, zdaje się, że powróciła do swojej optymalnej dyspozycji. W czwartek zdeklasowała Victorię Chróścice, wygrywając 8:1. Jest to mocny argument, który trener Śnieżek będzie mógł wykorzystać podczas rozmów z prezesem klubu Markiem Curyło, dotyczących swojej przyszłości w klubie.

- Myślę że stać nas na dużo. Gdybyśmy nie przegrali w 95. minucie ze Starowicami i zremisowali z Odrą w 94., bylibyśmy o kilka pozycji wyżej – zauważa Jan Śnieżek, trener Polonii. - W tym spotkaniu graliśmy na luzie, daliśmy pograć zawodnikom, którzy mieli mniej szans we wcześniejszej fazie sezonu. Nasz skład był nieco zmieniony, co widać po wyjściowej „jedenastce”. Co by jednak nie mówić, ci, którzy wyszli, dobrze się sprawowali, dzięki czemu do przerwy wygrywaliśmy 4:1. W drugiej połowie zdobyliśmy kolejne cztery bramki. Końcówka sezonu była udana w naszym wykonaniu. Odnieśliśmy cztery zwycięstwa, dzięki czemu w końcowej fazie Polonia wróciła na odpowiednie tory. Polonia Nysa i Odra II Opole to dwa najlepsze zespoły tej rudny. Ruch zaliczył mniej udaną środkową część rozgrywek. W każdym razie te zespoły, a także Małapanew Ozimek i Unia Krapkowice pokazały poziom – dodaje. – Jesteśmy z prezesem Curyło umówieni na rozmowę w przyszłym tygodniu. Miałem pomóc do końca rundy. Poza tym mam 62 lata, chociaż nie ukrywam, że po roku przerwy ciągnie wilka do lasu. Człowiek całe życie spędził na boisku, bycie trenerem zawsze było moją drugą pracą. Sprawia mi to dużo przyjemności. Trudno od tego odejść.

Dariusz Kaniuka, trener Victorii: Trzeba sobie jasno powiedzieć, że przeszliśmy obok meczu. Nie ma dla nas żadnego usprawiedliwienia. Byliśmy tłem dla naszych rywali. Jestem rozczarowany postawą zespołu. Myślałem, że grając bez presji, wiedząc że się utrzymamy, zaprezentujemy się przyzwoicie, ale nie dojechaliśmy mentalnie, fizycznie i w każdym aspekcie byliśmy gorsi. Zaczęliśmy dobrze, mieliśmy dwie świetne okazje do zdobycia bramki, ale wyszło jak wyszło. Dalsza część meczu była taka jak mówiłem wcześniej. Każde wyjście Polonii pod naszą bramkę kończyło się golem.

Bardzo dobrą dyspozycję pokazała również Odra II Opole. Zdolna młodzież ze Stolicy Polskiej Piosenki wygrała z OKS-em Olesno 7:0. Ostatnie trzy spotkania w wykonaniu podopiecznych Adama Berbelickiego z pewnością można zaliczyć do ciekawych, bo jeżeli padły w nich 24 gole (19:5), to nie mogłoby być inaczej.

- Nie chcę za bardzo mówić o rywalach w ostatnich meczach, bo były to zespoły, które okupowały dolne miejsca w tabeli. Po prostu trzeba było z nimi wygrać. Cieszy to, że wielu zawodników wróciło do zdrowia, dobrej dyspozycji. Chcieliśmy zakończyć sezon wyżej, niż rok temu. Być może dlatego osiągnęliśmy dobrą, piątą lokatę – kończy Trener Odry Adam Berbelicki.

- Myślami byliśmy już zupełnie gdzie indziej – twierdzi Trener OKS-u, Dariusz Surmiński. - Po tym, jak zagwarantowaliśmy sobie utrzymanie, ciśnienie z nas zeszło, a Odra postawiła niesamowicie trudne warunki. Niemniej nie powinniśmy byli przegrać tak wysoko. Byliśmy jedynie tłem dla naszych rywali. Młodzież z Opola pokazała się z niesamowicie dobrej strony.

Mniej bramek padło w Gogolinie, gdzie miejscowy MKS podejmował Fortunę Głogówek. Był to w pewnym sensie mecz przyjaźni, ale podczas rywalizacji liczą się przede wszystkim bramki i dorobek punktowy. Tym razem pełną pulą zabrała Fortuna, strzelając gola na 2:1 w doliczonym czasie gry.

Adrian Pajączkowski, trener MKS-u: Patrzac na to, że było to ostatnie spotkanie tego trudnego sezonu, mecz mógł zadowolić kibiców. Obie ekipy stworzyły sobie wiele okazji. Szkoda, że przegraliśmy, straciliśmy gola w doliczonym czasie gry. Było to dość niespodziewane, bo to my więcej byliśmy przy piłce w drugiej połowie. Straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu, a uczulałem na to. Myślę, że remis byłby bardziej sprawiedliwy.

- Był to bardzo fajne starcie na zakończenie ligowych zmagań – mówi Szkoleniowiec Fortuny Maciej Lisicki. – Znamy się z Adrianem [Pajączkowskim – przyp. red.] bardzo dobrze, a w naszych zespołach występują bracia Filip i Kamil Szampera. Mieliśmy pewne założenia, chcieliśmy zakończyć sezon między 4. a 7. miejscem, a więc cel został zrealizowany, za czym idą m.in. premie. Obu ekipom zależało na tym, żeby zakończyć sezon zwycięstwem. Remis pewnie byłby bardziej sprawiedliwy, ale patrząc na to, że niejednokrotnie traciliśmy bramki po 90. minucie, fajnie że tym razem to my strzeliliśmy.

O przyjaźni można mówić również w kontekście PPO Piasta Strzelce Opolskie, jednak nie w nawiązaniu do swojego rywala, a kibiców, dla których zespół dał z siebie wszystko, żeby podziękować wszystkim zebranym na stadionie sympatykom. Ci mogą być zadowoleni, gdyż ich ulubieńcy wygrali 5:2 ze Skalnikiem Gracze, który od dłuższego czasu zmaga się z problemami kadrowymi.
- Chcieliśmy dobrze pokazać się w ostatnim meczu z jednego prostego powodu. Występowaliśmy przed swoją publicznością – nie ukrywa Trener Piasta Maciej Kułak. – Zagraliśmy jeden z lepszych meczów w tym sezonie. Musze pochwalić chłopaków, bo zdobyliśmy dużo bramek, jedynie w końcówce dopuściliśmy się dwóch błędów, ale to nie wpłynęło na wynik meczu. Myślę że sezon był niezły w naszym wykonaniu. Dodatkowo zdobyliśmy dużo punktów w Pro Junior System. Myślę, że Kamil Nawrot to jeden z najlepszych juniorów w lidze.

- Od miesiąca gramy w okrojonym skaldzie, bez pięciu zawodników. Niestety nie mamy szerokiej i równej kadry. Potrzebujemy minimum czterech zawodników, ale takich, którzy z miejsca mogli by dać coś naszemu zespołowi. Jeśli chodzi o mecz, to Strzelce były ewidentne lepsze, nie mieliśmy żadnych argumentów – podsumowuje Andrzej Polak, trener Skalnika.

Dzisiejsze podsumowanie zakończy starcie LZS-u Piotrówka z PoRaWiem Większyce. Drużyna Tomasza Hejduka bez względu na wynik tego spotkania pozostałaby na 9. miejscu w lidze, natomiast LZS zwycięstwem 3:2 zapewnił sobie 11. lokatę.

- Bardzo fajnie weszliśmy w ten mecz. Z czasem mój bramkarz popełnił dwa błędy, co było powodem, dla którego rywale otrzymali dwa rzuty karne. Mecz był szybki. Mieliśmy ponadto problemy kadrowe, a chłopcy byli zmęczeni sezonem. Fajnie, że zdołaliśmy się utrzymać w lidze tak młodym zespołem – podsumowuje Adam Jaremko, trener LZS-u.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska