BS Leśnica 4 Liga Opolska 2022/23. Raporty, podsumowanie [18. kolejka]

Paweł Sładek, Wiktor Gumiński
Prezentujemy komplet raportów z meczów 18. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej.
Prezentujemy komplet raportów z meczów 18. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Wiktor Gumiński
Prezentujemy komplet raportów z meczów 18. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej.

W 18. kolejce BS Leśnica 4 Lidze Opolskiej padły w sumie 24 gole, z czego aż jedna trzecia całej puli miała miejsce w Zdzieszowicach. Nie jest to jedyny powód dla którego dzisiejsze podsumowanie rozpoczniemy od pojedynku Ruchu Zdzieszowice z LZS-em Walce. W meczach drugiego zespołu minionego sezonu niejednokrotnie padało tyle bramek, ale mało kiedy na niekorzyść opolskiego potentata. LZS wygrał 5:3.

- Nie potrafię przetrawić tego meczu – szczerze komentuje Sebastian Polak, trener Ruchu. - Ułożył się dla nas niefortunnie, bo pierwsi straciliśmy gola, ale nie grając porywającego widowiska zdołaliśmy wyjść na prowadzenie 2:1. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy ostrożnie podejść do drugiej połowy, bo Walce są dobrze dysponowane. Strzeliliśmy gola 40 sekund po wyjściu na murawę, ale trudno mi wytłumaczyć, co się stało później. Straciliśmy trzy gole w siedem minut. Próbowaliśmy odpowiedzieć, ale doszło do utarczek między zawodnikami, czego efektem była czerwona kartka dla naszego piłkarza. Nie ustawaliśmy w próbach odwrócenia losów meczu, ale rywal zorganizował kontratak i było po wszystkim. Nie potrafię wyjaśnić co stało się podczas tych siedmiu minut w drugiej połowie. Być może rzeczywiście było tak, że zawodnicy poczuli się zbyt pewnie. Trudno powiedzieć - zakończył.

- To był dobry mecz z naszej strony. Po ostatniej porażce chłopaki udowodnili, że są drużyną. Każdy dawał z siebie 100 procent. Ewidentnie było widać w nich determinację, zostawili serca na boisku – mówi Trener LZS-u Łukasz Kabaszyn. - Stwarzaliśmy sporo sytuacji, nawet w pierwszej połowie. Po przerwie Ruch chyba poczuł się zbyt pewnie, co mogło go zgubić. Stracona bramka tuż po wyjściu na drugą połowę absolutnie nie podcięła nam skrzydeł. Wszystko ułożyło tak, jak chcieliśmy. Chłopaki byli bardzo zaangażowani, dziękuję im za to.

Kontynuując trop najciekawszych pod względem liczby bramek meczów, czas przenieść się do Jełowej. Miejscowy Stegu Start pokonał PPO Piast Strzelce Opolskie 3:1, zmniejszając stratę do bezpiecznej strefy na dwa punkty.

- Długimi fragmentami spotkanie było wyrównane, ale to my mieliśmy na pewno dużo więcej okazji bramkowych i cieszy, że trzy z nich wykorzystaliśmy. Widać światełko w tunelu, bo tak trzeba nazwać zdobycie przez nas siedmiu punktów w pierwszych trzech kolejkach rundy wiosennej. Do uzyskania pełnego oddechu jednak jeszcze wciąż daleka droga – omawia Tomasz Ciastko, trener Stegu Startu Jełowa.

Trzy gole strzelili również podopieczni Wojciecha Scisło. Małapanew Ozimek z czystym kontem uporała się z LZS-em Piotrówka.

Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka: Uczulałem zawodników, że w pierwszych 10 minutach Małapanew będzie chciała wyjść wysoko i tak też było. Straciliśmy wtedy dwie bramki, ale za to winę biorę na siebie. Z powodu pewnych braków kadrowych poleciłem drużynie zagrać średnim pressingiem i nie okazało się to dobrym rozwiązaniem. Później zagraliśmy wyżej i od tego momentu przeciwnik już tak mocno nam nie zagrażał. Z drugiej strony, my jednak też nie mieliśmy zbyt dużo sytuacji do tego, by odmienić losy rywalizacji.

- Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu – wspomina Wojciech Scisło, trener Małejpanwi Ozimek. - Oprócz dwóch zdobytych goli, mieliśmy jeszcze dwie lub trzy stuprocentowe sytuacje do podwyższenia prowadzenia. Po przerwie już prezentowaliśmy się nieco słabiej. Gra stała się szarpana, zaczęły pojawiać się niedokładności. Mimo to cały czas mieliśmy mecz pod kontrolą, bo nie dopuściliśmy właściwie do żadnego zagrożenia pod naszą bramką. A w samej końcówce podkreśliliśmy naszą wyższość trzecim trafieniem.

O wyższości może również mówić ekipa ze Starowic Dolnych. Dzięki zwycięstwu z Fortuną Głogówek 2:1 starowiczanie znaleźli się na szczycie tabeli, zrównując się punktami z Ruchem.

- Do przerwy prezentowaliśmy się bardzo źle, chyba najsłabiej w całym sezonie. Byliśmy niezorganizowani, za mało agresywni, a naszą słabą postawę najlepiej podsumował zmarnowany rzut karny. W szatni powiedzieliśmy sobie kilka męskich słów i na drugą połowę wyszedł już zupełnie inny zespół. W niej zdominowaliśmy już zespół z Głogówka, a dwie bramki zdobyte przez nas w końcówce były tego potwierdzeniem. Bardzo nas cieszy, że rundę wiosenną zaczęliśmy od zdobycia kompletu dziewięciu punktów w starciach z czołowymi ekipami w tabeli – komentuje Jan Jędrychowski, drugi trener LZS-u Starowice Dolne.

Maciej Lisicki, trener Fortuny Głogówek: Obawialiśmy się tego meczu, bo jechaliśmy do Starowic w bardzo mocno przetrzebionym składzie. Nie przypominam sobie nawet, żebyśmy, z różnych powodów, mieli wcześniej aż tak dużo absencji. Wiedzieliśmy więc, że musimy zagrać mądrze, ekonomicznie i długo udawało nam się ten plan realizować. Choć kilku naszych zawodników wystąpiło na nietypowych dla siebie pozycjach, do około 70. minuty, poza rzutem karnym nie pozwoliliśmy rywalom na stworzenie dogodnych okazji bramkowych. W końcówce jednak wyraźnie zabrakło nam świeżych sił z ławki, czyli tego, czym dysponował nasz przeciwnik. Mimo porażki jestem natomiast zadowolony z postawy drużyny i charakteru, jaki zaprezentowali moi zawodnicy.

Zadowolony z postawy swoich zawodników jest również Jarosław Panasiński. I nie ma się czemu dziwić, skoro Polonia Głubczyce wygrała z Unią Krapkowice 2:0.

- Zasłużyliśmy na to zwycięstwo w niezwykle istotnym meczu. Drugiego gola strzeliliśmy dopiero w samej końcówce, ale przez całe spotkanie to my mieliśmy więcej z gry. Broniliśmy też na tyle dobrze, że rywale nie stworzyli sobie groźnych sytuacji do zdobycia bramki – zauważa trener Polonii.

Sławomir Sieńczewski, trener Unii Krapkowice: Była to klasyczna potyczka z gatunku „do pierwszej bramki”. Od początku wyglądało na to, że kto otworzy wynik meczu, ten zgarnie trzy punkty i rzeczywiście tak się stało. Rywale mieli optyczną przewagę, ale nam też trochę zabrakło szczęścia, które towarzyszyło nam w wygranym 1:0 poprzednim starciu z OKS-em Olesno. Teraz nasza sytuacja trochę się skomplikowała, ale jeszcze dużo grania przed nami.

Sytuacja robi się za to trudna dla PoRaWia Większyce. Nie jest wprawdzie opłakana, ale sobotnia porażka z MKS-em Gogolin 0:1 z pewnością nie pomogła w zmianie aktualnego stanu rzeczy.

Tomasz Hejduk, szkoleniowiec PoRaWia: Mecz był wyrównany, natomiast jesteśmy na siebie źli, bo nie wykorzystaliśmy atutu własnego boiska. W pierwszej połowie MKS strzelił gola, choć nie przeważał. Z kolei w drugiej części meczu mieliśmy do powiedzenia więcej niż nasi rywale, zyskiwaliśmy przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Gogolin umiejętnie się bronił i wywiózł trzy punkty. Musimy w każdym kolejnym meczu grać o zwycięstwo.

- Z pewnością remis byłby najsprawiedliwszym wynikiem, ale wykorzystaliśmy swoją szansę. Mimo wyrównanej pierwszej połowy, druga upłynęła pod znamieniem sporej przewagi zespołu gospodarzy. Ten mecz różnie mógł się potoczyć, dlatego patrząc na naszą sytuację kadrową uważam, że jest dobrze. Od początku występujemy z czterema juniorami i sześcioma młodzieżowcami z rocznika 2003, ale jeszcze cała runda przed nami – mówi Adrian Pajączkowski, trener MKS-u.

W coraz trudniejszej sytuacji jest również OKS Olesno. Niedawna porażka 0:2 w meczu o sześć punktów ze Skalnikiem Gracze znacząco pomogła jednym, a skomplikowała sytuację drugim. Ale taka jest piłka.

- Naszym celem było zdobycie trzech punktów i go zrealizowaliśmy, aczkolwiek nie było o to łatwo. Drużyna z Olesna dobrze się broniła i wyprowadzała niezłe kontrataki, była też groźna po stałych fragmentach gry. Z grubsza jednak mieliśmy ten mecz pod kontrolą i nie przeszkodziła nam w tym nawet konieczność gry przez około kwadrans w „dziesiątkę” – zaznacza Damian Dziura, trener Skalnika Gracze.

Spokojniej pod względem sytuacji w tabeli jest za to w środowisku Odry II Opole. Okoliczności mogłyby być jeszcze lepsze dla opolan, którzy w niedzielne popołudnie ulegli na własnym terenie PROTEC Victorii Chróścice 1:2.

Adam Berbelicki, trener Odry: Byliśmy zespołem posiadającym optyczną przewagę, ale to się nie przekładało na dobre sytuacje bramkowe. Mieliśmy ich niewiele, a przeciwnik, który wyprowadzał kontry był bardziej skuteczny i klarowny w tych sytuacjach. Mieliśmy pół okazji i kilka szans z okolic 16. metra, ale bardzo dobrze zachował się bramkarz Victorii. To nie pozwoliło nam przechylić szali na swoją korzyść. Przy swojej przewadze powinniśmy przynajmniej zremisować ten mecz, ale będąc nieskutecznym przegraliśmy. Trzeba również pamiętać, że Victoria miała rzut karny, którego nie wykorzystała, a gdy my przeważaliśmy, nadzialiśmy się na dobrą akcję rywali i zostaliśmy bez punktów.

- Bohaterem dzisiejszego meczu jest cała drużyna. Graliśmy w pewnym momencie w osłabieniu, przez co każdy musiał dać z siebie dodatkowe 10 procent. Ja zrobiłem swoją robotę, żeby jak najbardziej podtrzymać chłopaków w defensywie, natomiast cała drużyna dobrze się spisała – opisuje Patryk Walkowicz, bramkarz Victorii. - Zdawaliśmy sobie sprawę z potencjału zawodników Odry. Wiemy, że aspirują do zawodowej piłki. Mieliśmy świadomość tego, że będą mieć więcej atutów przy prowadzeniu piłki. Nastawialiśmy się na prostą piłkę nożną. To poskutkowało strzeleniem gola na 1:0, a za jakiś czas doszła bramka na 2:1. Prostota wygrała i cieszymy się z trzech punktów – podsumował bramkarz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska