Buraky jak się patrzy

Monika Kluf
Na występ zakładają czarne kapelusze, ciemne okulary a la "Blues Brothers" i czarne koszulki z logo Wołczyna i nazwą zespołu.
Na występ zakładają czarne kapelusze, ciemne okulary a la "Blues Brothers" i czarne koszulki z logo Wołczyna i nazwą zespołu.
Burmistrz, jego zastępca, radni i ważni urzędnicy z Wołczyna na sesjach wdają się w polityczne kłótnie, a po pracy - pogodzeni - robią za gwiazdy.

Skład zespołu jest ruchomy, choć zwykle liczy dziesięć osób. Większość to panowie. Na co dzień w garniturach i pod krawatem, zajmują najważniejsze funkcje w gminie. Na występ zakładają czarne kapelusze, ciemne okulary a la "Blues Brothers" i czarne koszulki z logo Wołczyna i nazwą zespołu.

- Dlaczego "Buraky"? Bo nazwa jest adekwatna do składu... - żartuje Jan Leszek Wiącek, lider grupy i burmistrz Wołczyna. - Bu - bo burmistrz, ra - radni, ky - kierownicy jednostek, szefowie firm, banków - wyjaśnia. - A wyście o czym myśleli? - pyta ze śmiechem.

To Wiącek powołał do życia "Buraky". Mieli zaśpiewać tylko raz, 7 lat temu na festynie dobroczynnym, ale posypały się propozycje od sołtysów, którzy chcieli mieć taką atrakcję na dożynkach. Trudno było odmawiać - i tak się zaczęło.
- Każdego lata mamy zajętą większość weekendów - mówi Mariusz Pieńkowski z Wołczyna, najwyższy wzrostem i funkcją w zespole. Jest przewodniczącym Rady Powiatu Kluczborskiego.

Nie miał oporów, by zostać "Buraky'em". - Trzeba się umieć z siebie śmiać - uważa. - I mieć czas na trzygodzinne próby.
Barbara Błaszczykiewicz, bezpartyjna radna z Wołczyna, po jednej z takich prób usłyszała od męża: "Tyle czasu ćwiczyć? Co wy jesteście, jakieś Boney M.?".
- Ale od kiedy zobaczył nasz występ, jest moim najwierniejszym fanem - przysięga radna.

"Buraky" na sesjach rady mogą się pokłócić, ale na próby sprzeczek nie przenoszą. Występy traktują jak zabawę, ale o poziom dbają całkiem serio. Burmistrz dobiera piosenki staranniej niż propozycje do budżetu.
- W typowo śląskiej Bogacicy musi być "Jo nie wyjada stąd" - podaje przykład Ludwik Bogdanowicz, radny z Wierzbicy.

Dla młodzieżowej publiczności jest "Przeżyj to sam", "Tu na razie jest ściernisko" - dla elektoratu, bo przy tym kawałku można wymienić rozpoczęte i nowe inwestycje w gminie. Pieśni biesiadne sprawdzają się wszędzie. Greckie "Dzieci Pireusu" w interpretacji "Buraky'ów" to też murowany hit.
Niektórzy członkowie zespołu grali bądź grają na różnych instrumentach. Wiącek w wojsku prowadził swój zespół i grywał na wszystkim, od gitary basowej, przez klawisze, po perkusję. Bezpartyjny radny Adam Zarych do dziś gra w zespole "Solar".
Prezes Banku Spółdzielczego w Wołczynie Jacek Baldy w podstawówce śpiewał w chórze. Żartuje, że mutacja położyła kres jego karierze, a w zespole znów może się realizować.

Jest luty, a "Buraky" mają już zaklepane terminy. Dożynki gminne, festyn w Korfantowie, ośrodek doradztwa w Łosiowie też zaprasza.
- Są świetni - uważa pani Elżbieta z Wołczyna. - Może to nie Chór Aleksandrowa, ale śpiewają naprawdę nieźle.
I byle kto z nami nie śpiewa - mówi Waldemar Antkowiak z SLD, przewodniczący rady miasta. - Minister Pilarczyk, wojewoda Tomaszek, poseł Stanisław Rakoczy - wymienia.
Podobno jedyny VIP, z którym "Buraky" wystąpić nie chciały, to Andrzej Lepper.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska