Burmistrz Ozimka będzie się tłumaczył radnym z jazdy po alkoholu

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Urząd Miasta i Gminy w Ozimku.
Urząd Miasta i Gminy w Ozimku. ozimek.pl
Radni chcą zapytać burmistrza Jana L. o incydent związany z jazdą po alkoholu. Próbowali zrobić to już wcześniej, ale dotąd burmistrz nie chciał nic wyjaśniać.

- Rada działa kolegialnie i teraz wszystko jest w jej gestii - mówi Krzysztof Kleszcz, przewodniczący rady miejskiej w Ozimku. - Wcześniej pytania w tej sprawie pojawiały się na sesjach, prosiliśmy o odniesienie się do tego, co przeczytaliśmy w prasie, ale pan burmistrz konsekwentnie odmawiał odpowiedzi. Być może teraz zmieni zdanie.

Burmistrz wpadł w ręce policjantów w październiku ubiegłego roku w Antoniowie pod Ozimkiem. Na widok radiowozu zjechał na pobocze i to wzbudziło czujność mundurowych. L. wydmuchał 0,7 promila alkoholu, ale zakwestionował wynik, dlatego pobrano mu krew do badania. Badanie potwierdziło, że burmistrz był pijany. W tym tygodniu Prokuratura Rejonowa w Opolu skierowała do sądu wniosek o skazanie bez przeprowadzenia rozprawy. Stało się tak, ponieważ burmistrz Ozimka zaproponował dobrowolne poddanie się karze.

Jan L. uzgodnił z prokuratorem karę 6 miesięcy ograniczenia wolności, co oznacza, że przez pół roku musiałby każdorazowo informować sąd na przykład o zamiarze opuszczenia miejsca zamieszkania. Dodatkową dolegliwością ma być potrącanie przez okres 6 miesięcy 20 proc. wynagrodzenia na cel społeczny. Prokurator wniósł również o orzeczenie wobec burmistrza 3-letniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz nakaz zapłaty 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. Na taką propozycję musiałby się jednak zgodzić sąd, do którego trafił wniosek.

ZOBACZ Burmistrz Ozimka chce się poddać karze. Za jazdę po alkoholu

Wcześniej, bo na najbliższej sesji (odbędzie się 21 marca) burmistrz będzie się jednak tłumaczył przed radą miejską. Radni zamierzają zapytać nie tyle o sam incydent (burmistrz chce dobrowolnie poddać się karze, co jest równoznaczne z przyznaniem się do winy), ale o kroki, jakie samorządowiec planuje ewentualnie podjąć.

- Jako rada moglibyśmy dążyć do referendum, w którym mieszkańcy mieliby prawo burmistrza odwołać - mówi Krzysztof Kleszcz. - Uważam jednak, że jest to ścieżka nieefektywna. Burmistrz cieszy się wysokim poparciem i to poparcie do dziś jest widoczne.

Z inicjatywą przeprowadzenia referendum może jednak wystąpić nie tylko rada miejska, ale również sami mieszkańcy.

- Wystarczy grupa pięciu osób - wyjaśnia Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. - Aby referendum doszło do skutku, ta grupa musiałaby zebrać podpisy 10 proc. osób uprawnionych do głosowania.

Żebym referendum było ważne, musiałoby wziąć w nim udział 3/5 osób, które w 2014 roku wybrały burmistrza.

Wiele zależy od decyzji sądu. Jeśli ten zaakceptuje zaproponowaną przez Jana L. karę, burmistrz nie straci mandatu. - Aby tak się stało sąd musiałby mu wymierzyć karę pozbawienia wolności, nawet jeśli byłaby ona w zawieszeniu - wyjaśnia Rafał Tkacz.

To nie pierwszy konflikt Jana L. z prawem. Jazda na podwójnym gazie już raz zaprowadziła go przed oblicze Temidy. W 2010 roku sąd skazał go na karę grzywny (tamten wyrok uległ już zatarciu). Cztery lata później L. wystartował w wyborach samorządowych i wygrał w cuglach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska