To świetna gra towarzyska, przy której można się odprężyć, porozmawiać, zapomnieć o codziennych obowiązkach. Po prostu relaks przez wielkie R - uśmiecha się Dominik Majda, jeden z zapalonych graczy w petanque, który trenuje pod okiem wuefistki z gimnazjum nr 3, Celiny Lichnowskiej.
Bo wszystko zaczęło się właśnie w szkole. Pani Celina podpatrzyła tę grę, będąc gdzieś we Francji i natychmiast postanowiła rozpropagować ją na swoim terenie.
- Na początku zainteresowanie było mizerne, ale z biegiem czasu młodzież zaczęła się wciągać i teraz jest nas całkiem sporo - zapewnia pani Celina.
Grupa nazywa się "Kulomiotki" i nie dość, że ćwiczy, zaraża pasją do gry w bule swoich przyjaciół i ich rodziny, to jeszcze napisała projekt, w ramach którego przeszkoliła w petanque blisko 600 nysan - młodzież, dzieci, a nawet dorosłych.
W tym również niewidomych i podopiecznych Dziennego Domu Pobytu. - Gra nie jest forsująca i praktycznie każdy może spróbować - przekonuje Kasia Miękina, jedna z zawodniczek. A zasady są proste. Każdy ma własna bulę, którą musi dorzucić jak najbliżej "świnki" (małej kulki rozgrywającej).
Później odmierza się odległości i punktuje zawodników. - Graliśmy już nawet na mistrzostwach Polski, skąd dwa razy przywieźliśmy brązowy medal, a raz srebrny - chwali się Lichnowska.
Żeby pograć w petanque wcale nie trzeba mieć drogiego sprzętu. Najprostszą bule można kupić już za 40 zł, albo po prostu najpierw spróbować na pożyczonej.
A bullodrom, czyli kawałek boiska można znaleźć gdziekolwiek - byle było twarde i miało przynajmniej kilka metrów długości.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?