Ceny spadają wraz z temperaturą

Bartosz Biesaga
W ostatnią sobotę we Wrocławiu odbył się jesienny "Oldtimerbazar", czyli jedna z kilku polskich giełd motocyklowych.

Impreza cieszy się rosnącą popularnością i mimo nie najlepszej pogody przybyło na nią kilka tysięcy osób. Zimowa przerwa stanowi dla wielu motocyklistów, zwłaszcza właścicieli zabytkowych maszyn, okazję do przeglądu swych jednośladów. Dokonanie napraw, remontów i ulepszeń w takich motocyklach jest możliwe poprzez zakup odpowiednich części lub zamienników, których zdobycie jest bardzo trudne.
Ilość części na ostatniej giełdzie była wręcz przytłaczająca. Sprzedawcy oferowali najdrobniejsze elementy, mechanizmy, ramy, silniki, koła, baki, a także kombinezony, rękawice, kaski i pilotki, motocyklowe dokumenty, kluczyki, emblematy oraz oczywiście wszelkie kompletne i niekompletne maszyny z lat dwudziestych, aż po dzisiejsze bolidy.
Za wałek do mechanizmu startowego junaka M10 żądano 70 złotych. Sprzedawca z Poznania, pytany o jakość i trwałość części, odparł: - Facet, u którego się zaopatruję, dobrze to robi. A jak nie spasuje, to przeszlifować trochę, a wtedy musi. Zależy też, jak stary jest motor. Z junakiem trzeba jak ze szkiełkiem...
Najdroższy i pięknie odrestaurowany junak M10 z wózkiem bocznym kosztował 8 tys. zł. Lśniący chromem silnik motocykla był jednak wyjątkowo złośliwy, strzelając w rurę i niespodziewanie odmawiając posłuszeństwa.

Nowy kombinezon motocyklowy można było kupić już za 350 złotych Od takiej kwoty zaczynały się również ceny kasków renomowanych firm. Opony motocyklowe ceniono we Wrocławiu nawet o około 100 złotych taniej niż w sklepach. Tak kupiona opona nie daje jednak żadnej gwarancji.
Zniszczony hełm sprzed kilkudziesięciu lat kosztował 30 złotych. Jego sprzedawca uparcie zapewniał, że należał do wyposażenia radzieckiej kawalerii wojskowej z lat 40. Wózek boczny do simsona AWO z lat 50. w średnim stanie kosztował 1000 złotych, a po dwóch godzinach cena spadła już do 700 złotych.

W jesienno-zimowym okresie kompletne motocykle tanieją i nie jest to dobry moment na ich sprzedaż. Dlatego też giełdę odwiedziło wielu potencjalnych klientów kuszonych niższymi cenami jednośladów. Ceny niektórych motocykli importowanych z Zachodu były wyjątkiem od tej reguły i oscylowały na poziomie zbliżonym do podobnych ofert np. z czerwca.
Wielki chopper kawasaki VN1500 rocznik 1993 (przywieziony z Niemiec) był w sobotę do kupienia za 18,5 tysiąca złotych. Honda VF500 z 1988 roku (sprowadzona z Francji) kosztowała 5 tys. złotych. Klientów odstraszał jednak powypadkowy stan motocykla i "agonalne" brzmienie silnika. Sfatygowana, lecz jeżdżąca legenda z 1982 roku - honda CB900 Bold?Or - oferowana była za 3200 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska