Chcą być domem, nie placówką. Podopieczni domów dziecka spotkali się z kolegami na balu karnawałowym

Marcin Żukowski
Marcin Żukowski
Domy dziecka zmieniły się na przestrzeni ostaniach lat. Są lepiej wyposażone, a grupy podopiecznych mniejsze. Wychowankowie głubczyckich placówek spotkali się na balu karnawałowym. Obok zabawy, ważnym elementem była integracja.

We wtorek 16 stycznia wychowankowie głubczyckich placówek opiekuńczo-wychowawczych spotkali się w Krasnym Polu na wspólnej zabawie karnawałowej. Dzieciom zapewniono różne animacje: tańce, magiczne lustra, płonące bańki, chusty. - Takie alternatywne spędzanie czasu wolnego jest bardzo ważne dla naszych dzieci - mówi Agnieszka Klein, która zarządza trzema placówkami: dwoma domami dziecka w Głubczycach i Krasnym Polu oraz placówką interwencyjną „Gniazdo”.

W spotkaniu uczestniczyli także podopieczni Stowarzyszenia Rodziców Dzieci Niepełnosprawnych „Tacy Sami” z Głubczyc. Przy stowarzyszeniu działa drużyna harcerska Nieprzetartego Szlaku, czyli zajmująca się w ZHP dziećmi niepełnosprawnymi. W ramach zimowego biwaku dzieci odwiedziły kolegów z Krasnego Pola.

- Podstawowym sensem powstania stowarzyszenia była integracja. Chcieliśmy pokazać społeczeństwu, że to nie są dzieci „balkonowe”, ale takie, które śmiało mogą funkcjonować wśród innych ludzi. W tej chwili mamy w stowarzyszeniu 31 dzieciaków - tłumaczy Krzysztof Hajda, wiceprezes stowarzyszenia „Tacy Sami” i instruktor harcerski.

Domy dziecka wciąż są postrzegane stereotypowo, jako miejsca smutne, pełne nieszczęścia. Dyrektor Agnieszka Klein nie zgadza się z takim obrazem.

- To miejsca, gdzie czyni się dobro. Wszyscy dbamy o to, aby dziecku poświęcić jak najwięcej czasu. Podchodzi się bardzo podmiotowo do każdego dziecka, skupiamy się na mocnych stronach. Staramy się, aby wszystkie potrzeby, czy elementarne czy wyższego rzędu, zostały zaspokojone - mówi dyrektor.

Ważnym elementem w wychowaniu i opiece nad dziećmi w domu dziecka są… rodzice.

- To nie jest tak, że dziecko jest u nas i nagle odcinamy się od rodziny biologicznej. Absolutnie nie! Dla nas rodzic jest bardzo ważny. Matka urodziła to dziecko. Dziecko to największy cud tego świata. My jesteśmy w życiu naszych podopiecznych jedynie przez chwilę, a kontakt z rodzicami zazwyczaj mają przez całe życie. Dlatego do rodziców odnosimy się z szacunkiem, dobrze o nich mówimy i staramy się im pomóc w sytuacjach kryzysowych - wyjaśnia dyrektor Klein.

Kilka lat temu w powiecie głubczyckim funkcjonował jeden dom dziecka w Krasnym Polu. Przepisy ograniczyły liczbę mieszkańców takich miejsc do 14 osób. Dlatego od przeszło półtora roku działa drugi. Powstał na bazie części internatu Zespołu Szkół Mechanicznych w Głubczycach.

- Wyposażenie jest bardzo ważne, podobnie jak warunki materialne. Są jednak takie rzeczy, których nie da się kupić za pieniądze. To atmosfera, życzliwość i wszechstronne zaangażowanie pracowników. Mają na to wpływ dużo mniejsze, 14-osobowe grupy. W takich grupach pracuje się dużo łatwiej - mówi Agnieszka Klein. - Osobiście chce jednak zaznaczyć, że dzieci mogą być bardziej szczęśliwe w grupa 30-osobowych i mniej szczęśliwe w grupach 14-osobowych. Tak naprawdę wszystko zależy od osób, które z dziećmi przebywają.

Tymi osobami są nie tylko wychowawcy i specjaliści, ale też cały pozostały personel: kucharki, panie sprzątające, kierowca i pracownicy administracyjni. Jak zaznacza dyrektor, od zabezpieczenia potrzeb zależy wszystko. Jeżeli dziecko będzie czuło się szczęśliwe i bezpieczne w placówce to rozwiną się potrzeby wyższego rzędu. Przełoży się to m.in. na postępy w szkole i lepsze oceny.

Kolejnym krokiem w rozbudowie bazy głubczyckich placówek jest mieszkanie usamodzielniające. Pracownicy wierzą, że w niedalekiej przyszłości uda się takie miejsce stworzyć.

- To mieszkanie dla dzieci, które się usamodzielniają. Nie chcemy, aby opuszczający nas dorośli wychowankowie szli na głęboką wodę, ale aby w bezpiecznym miejscu mogli w pełni nauczyć się samodzielności i zaznać dorosłego życia. To taki margines bezpieczeństwa - wyjaśnia Agnieszka Klein.

W trzech głubczyckich placówkach mieszka obecnie po 14 wychowanków. Najmłodsze ma półtora roku i mieszka tam ze swoją nieletnią mamą. Najstarszym jest 23-letni student przygotowujący się do obrony pracy inżynierskiej. Chłopak trafił do domu dziecka, gdy miał 6 lat.

- Dla mnie wielkim sukcesem i radością jest, gdy dziecko mówi w szkole, że wraca do domu, a nie do placówki. To pokazuje, że nasze domy pełnią swoją misję, dając dzieciom poczucie bezpieczeństwa.

Dom Dziecka w Krasnym Polu położony jest w głubczyckiej części Gór Opawskich, tuz przy granicy z Czechami.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska