Zdaniem niemieckiego dziennika, ani polscy ani rosyjscy decydenci nie mieli odwagi wydać prezydenckiemu samolotowi zakazu lądowania w Smoleńsku. "Frankfurter Allgemeine" komentuje wczorajsze doniesienia "Gazety Wyborczej", która napisała, że Rosjanie mimo fatalnych warunków pozostawili decyzję o lądowaniu stronie polskiej.
"Niech lądują, może się uda" - miano zdecydować w Moskwie. Niemiecki dziennik pisze, że gdyby te informacje się potwierdziły, to jednoznacznie wskazywałoby to na współodpowiedzialność rosyjskich służb za tragedię.
Zdaniem gazety, wyjaśniałoby to również opieszałość Rosjan w śledztwie w sprawie ustalenia przyczyn katastrofy - po początkowo demonstrowanej otwartości i gotowości do współpracy. Strona rosyjska najwyraźniej zrzuciła z siebie obowiązek zamknięcia lotniska w Smoleńsku, prawdopodobnie, aby uniknąć dyplomatycznych komplikacji - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Ale, jak dodaje, także na pokładzie samolotu nikt nie chciał podjąć decyzji, która mogła nie spodobać się prezydentowi. Decyzję przerzucono więc na pilotów. "W ten sposób zarysowuje się obraz zbiorowej ucieczki od odpowiedzialności w chwilach poprzedzających tragedię" - czytamy w dzienniku z Frankfurtu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?