Hity z internetu
Usprawiedliwienie, żeby było skuteczne, powinno być zaskakujące.
Oto przykłady:
Dojeżdżająca pociągiem do pracy: Nie moja wina, szefie. Spóźniłam się, bo krowa wlazła na tory.
Wersja męska: Bo sobie przypomniałem, że żona ma imieniny i wróciłem złożyć jej życzenia. (Robi wrażenie na szefowych).
Uniwersalne: Przepraszam za spóźnienie, ale jechała za mną policja i nie mogłam(em) depnąć na pedał.
Prawo
Spóźniający się pracownik nie wywiązuje się ze zobowiązań wynikających z umowy o pracę.
Pracodawca może mu więc nie wypłacić wynagrodzenia za czas jego nieusprawiedliwionej nieobecności w firmie lub nałożyć karę porządkową. Regularne spóźnianie się może zaowocować nawet rozwiązaniem umowy o pracę.
Zdążyć do roboty na czas rodakom nie jest łatwo - wynika z badań. Im większe miasto, tym trudniej.
W tych największych problemy z dyscypliną ma już co czwarty pracujący. I rzadko powodem jest siła wyższa, typu wypadek.
Przeważa banał - poranne korki, autobus, który wyleciał z rozkładu. Nieliczni mają odwagę przyznać się, że po prostu za długo jedli śniadanie.
Prawie 30 procent bez mrugnięcia okiem wyznaje, że zaspało.
Doskonale to rozumie Aleksander Iszczuk, dyrektor II LO w Opolu. - Jestem śpiochem. Jako młody nauczyciel miałem układ z dyrekcją: nie dawali mi lekcji na ósmą - śmieje się. Od kiedy sam jest dyrektorem, świeci przykładem. - Dla mnie spóźniony jest już nauczyciel, który wpada do szkoły 5 minut przed lekcją - uważa Aleksander Iszczuk. Szkoła to nie biuro, gdzie dzień pracy zaczyna się od kawki-herbatki.
Z badań wynika, że w spóźnieniach celują właśnie pracownicy biurowi.
- W Urzędzie Wojewódzkim nie ma tego problemu - zapewnia rzecznik prasowy, Jacek Szopiński. Ułatwieniem - np. dla dojeżdżających - jest elastyczny czas pracy. Trzeba ją zacząć między 7 a 8 i przepracować osiem godzin.
W dużych zakładach produkcyjnych - np. w Grupie Górażdże - istnieje elektroniczny system rejestracji czasu pracy. Tego nadzorcy nie da się ani oszukać, ani zabajerować.
Co trzeci spóźnialski w Polsce zwala winę na odprowadzane do przedszkola lub szkoły dzieci. - To nie wymówka! - zarzeka się Krystyna, matka parki w wieku lat 3 i 5. - Dwa dni temu wsiadamy do auta. Instaluję maluchy w fotelikach. Już mam ruszać. Kuuupa! - to młodszy. Wracamy całą trójką do domu. Robimy, co trzeba, wracamy, wsiadamy. 20 minut spóźnienia.
Najdziwniejsze usprawiedliwienie, jakie usłyszała Barbara Nowakowska, dyrektor oddziału banku w Opolu dotyczyło... kota. Tuż przed wyjściem młoda pracownica musiała przebrać rajstopy, bo rzekomo kot pazurami zrobił jej dziurę.
Z analiz firmy Work Service, wynika, że koszt 15-minutowego jednorazowego spóźnienia, wszystkich którym to się przytrafiło, wynosi ponad 12,5 miliona złotych.
Coś co w wymiarze indywidualnym wydaje się bez znaczenia, w skali globalnej można przeliczyć np. na budowę dziesięciu boisk typu orlik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?