Coraz więcej Opolan leczy się u sąsiadów

Redakcja
Wojewódzki Szpital w Opolu
Wojewódzki Szpital w Opolu Krzysztof Świderski
W 2011 r. mieszkańcy Opolszczyzny często wybierali placówki na Dolnym Śląsku i w woj. śląskim. Pewnie dlatego, że jest tam cały przekrój klinik i zarazem mamy tam najbliżej.

Dzięki ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, od 12 lat każdy pacjent może sobie wybrać szpital na terenie Polski, w którym chce się zoperować czy też poddać terapii. I są tacy, którzy chętnie z tego korzystają.

W 2011 r. mieszkańcy Opolszczyzny często wybierali placówki na Dolnym Śląsku i w woj. śląskim. Pewnie dlatego, że jest tam cały przekrój klinik i zarazem mamy tam najbliżej.

- Początkowo na leczenie pacjentów poza naszym województwem wystarczało 120 mln zł, a ostatnio kwota ta wzrosła do ponad 141 mln - mówi Marek Staszewski, zastępca dyrektora ds. finansowych Oddziału NFZ w Opolu. - Dlaczego wyjeżdżają się leczyć? Często na wielu chorych działa już sama magia kliniki, możliwość przyjęcia przez profesora, bo takiemu samemu zabiegowi, i to na wysokim poziomie, mogliby się poddać na miejscu. Mam na myśli np. wszczepianie endoprotez. Niektórzy Opolanie udają się na taką operację aż do Piekar Śl. Ale to jest ich wybór i nie mamy prawa tego kwestionować.

Jeśli chodzi o woj. śląskie, to najwięcej mieszkańców z Opolskiego leczy się w Centrum Onkologii w Gliwicach i Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. W przypadku Dolnego Śląska są to: Dolnośląskie Centrum Chorób Płuc, Szpital Kliniczny nr 1, gdzie Opolanie trafiają głównie na hematologię, okulistykę, chirurgię, onkologię i nefrologię dziecięcą, oraz Akademicki Szpital Kliniczny przy ul. Borowskiego. W tej ostatniej placówce Opolanie najczęściej poddają się operacjom oczu i urologicznym. Tam też odbywają się przeszczepy nerek.

Przywilej wolnego wyboru szpitala staje się jednak uciążliwy dla wielu oddziałów NFZ. Bo zaczynają być sobie winne pieniądze, które powinny iść za danym pacjentem. Np. mazowiecki NFZ nie może się na razie doczekać zwrotu 54 mln zł od innych oddziałów.

- My na szczęście z tym problemu nie mamy - podkreśla Marek Staszewski. - W 2011 r. za leczenie "obcych" chorych w naszych szpitalach zapłaciliśmy 77 mln zł, z czego nie odzyskaliśmy na razie tylko 2 milionów.

Sporo pacjentów z "importu" ma np. szpital w Nysie, stanowią oni ok. 10 proc. wszystkich hospitalizowanych. Przyciągają ich tu zwłaszcza operacje laparoskopowe pęcherzyka żółciowego i mięśniaków macicy, zabiegi odtworzeniowe stawu kolanowego i łokciowego, usuwanie zaćmy.

- Mamy pacjentów nawet spod Wałbrzycha, a ostatnio operowaliśmy mieszkankę Jeleniej Góry - mówi dr Norbert Krajczy, dyrektor ZOZ-u w Nysie. - Szkoda, że z powodu kłopotów z dojazdem tracimy część pacjentek z Paczkowa, które wybierają szpital w Ząbkowicach Śl., bo tam mogą łatwo dotrzeć i pociągiem, i autobusem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska