Dopalacze nadal można kupić

Marek Świercz
Opolski sklep z dopalaczami nie zamierza zwijać działalności.
Opolski sklep z dopalaczami nie zamierza zwijać działalności.
Choć weszły w życie przepisy zabraniające handlu tzw. dopalaczami, to wciąż można je legalnie kupić. Bo w miejsce zakazanych pojawiają się nowe.

Nowe prochy

Nowe prochy

Jeszcze kilka lat temu nikt o dopalaczach nie słyszał, dziś stają się problemem w całej Europie (Komisja Europejska przyjęła nawet wytyczne wymierzone w benzylopiperazynę). Eksperci twierdzą, że pojawiły się w reakcji na malejące spożycie zakazanych narkotyków. Z badań przeprowadzonych rok temu w 35 krajach Europy wynika, że liczba osób biorących narkotyki wzrosła tylko w Czechach i na Słowacji, w pozostałych krajach odsetek uzależnionych i eksperymentujących z prochami maleje. W 2007 roku liczba Europejczyków sięgających po marihuanę spadła w porównaniu do roku 2003 o 3 procent.

Posłowie zabrali się do nowelizowania ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii pod naciskiem opinii publicznej, która domagała się likwidacji sklepów z legalnymi używkami. Te reklamowane jako dopalacze środki psychoaktywne działają podobnie jak narkotyki. Są słabsze, za to legalne.

- I właśnie dlatego może po nie sięgnąć część młodych ludzi, która nie zaryzykowałaby kupienia zakazanego narkotyku - ocenia Mira Olszewska, która odpowiada w opolskim urzędzie marszałkowskim za przeciwdziałanie narkomanii.

Podobne opinie można usłyszeć z ust opolskich policjantów. - Jak ktoś ma ochotę na lekki "odjazd", to pójdzie do sklepu z dopalaczami, bo nie grozi mu konflikt z prawem - mówi nto nadkomisarz Maciej Milewski, rzecznik prasowy KWP w Opolu.
W lutym posłowie niemal jednogłośnie zakazali handlu wszelkimi pochodnymi benzylopiperazyny (działa jak amfetamina, ale jest dziesięć razy słabsza), która jest podstawowym składnikiem wielu dopalaczy. Przy okazji zakazali dystrybucji 17 innych substancji pochodzących z roślin rosnących w Azji i Ameryce Południowej. Bo w ofercie sieci sklepów z dopalaczami były i takie specyfiki jak szałwia wieszcza, mająca silne właściwości halucynogenne, czy muchomor czerwony (wywar z suszu kapelusza powoduje odurzenie i zwidy).

Takie woreczki z rozdrobnionym muchomorem krążyły także po Opolu. Niedawno policja namierzyła kilka takich paczuszek w mieszkaniu dealera marihuany.

Na paczce było ostrzeżenie, że ten specyfik nie nadaje się do spożywania przez ludzi. Po co więc ktoś kupuje coś takiego? - Zawsze może odpowiedzieć, że w celach kolekcjonerskich - ironizuje Jerzy Pietkiewicz, chemik z laboratorium kryminalistycznego KWP w Opolu.
Pietkiewicz, do którego trafiają ściągnięte z rynku używki, jest przekonany, że nowe przepisy nie doprowadzą do likwidacji handlu dopalaczami. Bo chemicy obsługujący ten segment rynku po prostu sporządzą nowe specyfiki, wykorzystując te substancje, których nie zakazano. Tu pole do popisu jest ogromne. Wyjątkowo trujące właściwości mają na przykład popularne w Polsce rośliny ozdobne, takie jak difenbachia czy bieluń dziędzierzawa. Nie brak też grzybów, które traktowane są jako niejadalne nie dlatego, że są trujące, ale dlatego, że mają właściwości halucynogenne. Także do produkcji farmaceutyków używa się substancji, które można wykorzystać do spreparowania nowego dopalacza.

- Nie ma możliwości stworzenia zamkniętej listy, na której znajdą się wszystkie niebezpieczne substancje - ocenia Pietkiewicz.

Firma Dopalacze.com wydała już oficjalne oświadczenie, że będzie przestrzegać prawa i wycofa ze sprzedaży produkty zawierające zakazane substancje. Równocześnie zapowiedziała jednak, że wprowadzi na ich miejsce nowe produkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska