Duży szpital na Opolszczyźnie zawiesza oddział neurologiczny. Bo nie ma lekarzy do pracy

Od najbliższego poniedziałku 15 kwietnia oddział neurologiczny szpitala w Kędzierzynie Koźlu zawiesza przyjmowanie nowych pacjentów. Wszyscy pacjenci obecnie przebywający w oddziale (ok. 25 osób) otrzymają pełną pomoc medyczną w zakresie diagnostyki i terapii do zakończenia leczenia.

- Powodem jest trudna sytuacja kadrowa i niemożliwość zabezpieczenia pełnej obsady lekarskiej - tłumaczy Jarosław Kończyło, dyrektor SP ZOZ w Kędzierzynie - Koźlu. - Istotna część lekarzy na tym oddziale złożyła wypowiedzenia, argumentując to dużym obciążeniem pracą oraz propozycjami ofert pracy, miedzy innymi w poradni neurologicznej. Praca w poradniach nie wiąże się dla lekarzy z koniecznością pełnienia dyżurów medycznych, jest też bardziej atrakcyjna finansowo. Do tego dochodzą długotrwałe zwolnienia części personelu z powodu choroby lub rodzicielstwa.

Neurolog? To rzadkość

Oddział neurologiczny w ZOZ Kędzierzyn - Koźle liczy 30 łóżek. Po wypisaniu ostatniego pacjenta jego działalność zostanie czasowo zawieszona. Dyrektor Kończyło zapowiada jednak, że oddział wznowi działalność najszybciej, jak to będzie możliwe. Nie ulega natomiast zmianie praca dwóch poradni neurologicznych SP ZOZ przy ul. Harcerskiej i 24 Kwietnia w Kędzierzynie, które przyjmują pacjentów ambulatoryjnie.

- Intensywnie poszukujemy lekarzy specjalistów neurologów, ale nie jest to łatwe, bo to w naszym regionie bardzo deficytowa specjalizacja - mówi dyrektor Kończyło. - Liczę też, że uda się nam dojść do porozumienia z częścią obecnych pracowników.

Dyrekcja szpitala w Kędzierzynie Koźlu nie przewiduje też redukcji personelu pielęgniarskiego, w związku z zawieszeniem oddziału neurologicznego. Wszyscy lekarze i pielęgniarki dostaną propozycję pracy na innych oddziałach. Szpital prowadzi ich obecnie 16 oddziałów, do tego 25 poradni specjalistycznych.

Poza Kędzierzynem żaden opolski szpital nie zgłosił do NFZ zamiaru zamknięcia czy zawieszenia oddziału. Brak kadry lekarskiej, to jednak utrapienie także innych placówek szpitalnych w regionie. I to nie tylko dlatego, że lekarzy nie ma. Część specjalistów wybiera zatrudnienie poza szpitalami, bo nie mają już siły na pełnienie nocnych dyżurów. Wybierają pracę w przychodniach specjalistycznych albo w podstawowej opiece zdrowotnej. Część lekarzy układa sobie współpracę ze szpitalami na zasadzie kontraktu firm i wykonywania ściśle określonych, a dobrze płatnych procedur medycznych.

Brak specjalistów winduje także wynagrodzenia lekarskie. Kilka dni temu na posiedzeniu sejmowego zespołu ds. szpitali samorządowych Tomasz Kopiec, dyrektor szpitala klinicznego w Warszawie, ujawnił że na Opolszczyźnie chirurgom oferuje się już 400 złotych (brutto) za godzinę dyżuru szpitalnego. Tymczasem on, w Warszawie, za godzinę dyżuru płaci chirurgowi 120 - 150 złotych.