Sistars: W ciążę zajdziemy równocześnie

Redakcja
Z Pauliną Przybysz, jedną z wokalistek Sistars, rozmawia Sylwester Koral.
Sistars - najwieksi wygrani ubieglorocznego festiwalu - zagrają na początku Opola 2005.

42. KFPP: Przyjadą gwiazdy

Paulina Przybysz.

Paulina Przybysz.

- Jak często fani zaczepiają ciebie i twoją siostrę Natalię na ulicy? Czy popularność męczy?

- Po festiwalu w Opolu, kiedy miałyśmy wygolone głowy, byłyśmy rozpoznawalne, teraz już nie. Zmieniłyśmy fryzury ze względu na babcię, która powiedziała, że umrze, a my dalej będziemy chodzić wygolone. Teraz włosy są długie, babcia żyje, więc wszystko jest w porządku.

- Rodzina ma duży wpływ na waszą twórczość i prywatne życie?

- Bardzo mocno nas wspiera. Rodzice są pierwszymi recenzentami naszej muzyki.

- Mocno ją komentują?

- Pierwszą płytę tak. Teraz jest mniej czasu, żeby cokolwiek z nimi konsultować. Mama na ogół sugeruje, żeby utwór wzmocnić i coś zaśpiewać ostrzej. Natomiast tata woli numery pogodne, szybkie i funkowe "mendy".

- Co to jest "menda"?

- Ogólne określenie na smutną muzykę, która się nudzi (śmiech).

- Gracie dużo koncertów na dniach miast, imprezach europejskich czy studenckich, gdzie często słucha was przypadkowa publiczność. Jak porównasz takie występy do imprez biletowanych, na które chodzą tylko wasi fani?

- Na pewno te pierwsze koncerty są większym wyzwaniem. Po prostu trzeba wyraźniej przemówić do publiczności. Ludzie nie tylko słuchają muzyki, ale także tego co wokaliści mówią między piosenkami, jak artyści zachowują się na scenie, w co są ubrani. Wydaje mi się, że "klubowa" publiczność nie ma tego typu wymagań i na takich koncertach jest zdecydowanie cieplej.

- Kilka tygodni temu zagraliście w Londynie. Było ciepło czy chłodno?

- To był nasz pierwszy zagraniczny wypad, ale z racji tego, że na imprezę przyszli głównie Polacy (na 500 osób było ich może 400), grało nam się tak samo jak w kraju, czyli bardzo dobrze.

- Na tegorocznym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu występujecie jako gwiazda koncertu "Premiery". Z jakim uczuciem jedziecie na tę imprezę?

- Do Opola jedziemy bardzo chętnie. Amfiteatr, widzowie oraz klimat festiwalowy jest bardzo sympatyczny. Podczas ostatniego koncertu w amfiteatrze (na początku maja) grało się nam bardzo fajnie. Co prawda na scenie nie było najcieplej, ale daliśmy radę.

- W zeszłym roku każdy festiwalowy wieczór wasz zespół spędzał w opolskich knajpkach. Czy zawsze bawicie się tak po koncertach?

- Teraz niemal codziennie koncertujemy i już tak nam się nie chce bawić. Na ogół granie kończy się około pierwszej w nocy, a o ósmej rano musimy wstawać i dalej jechać.

- Chcesz powiedzieć, że życie muzyka jest ciężkie?

- To bardzo fajna robota, ale nie taka łatwa, jak by się wydawało. Tak naprawdę dni bez koncertów nie są wolne. W tym czasie musimy załatwiać rozmaite urzędowe sprawy, udzielać wywiadów, nagrywać płytę albo robić inne rzeczy. Ja na przykład nie mam czasu zrobić prania, żeby na wyjazd mieć świeże ubrania (śmiech).

- Jak rozwiązujesz ten problem. Prosisz o przepierkę rodziców?

- Na szczęście mamy sporo ciuchów, a w Warszawie jesteśmy co tydzień, więc starcza. W domu robimy szybkie pranie i jedziemy dalej. Niestety, taki tryb życia powoduje, że nie mogę się spotkać ze swoimi znajomymi, czy studiować.

- W ubiegłym roku zdawałaś maturę. Próbowałaś dostać się na studia?

- Nawet nie miałam czasu się tym zająć. Zresztą ze względu na występ na festiwalu w Opolu musiałam przełożyć maturę z WOS-u.

- A podczas zeszłorocznych eliminacji do Eurowizji (Sistars zajęło trzecie miejsce) miałaś studniówkę. Zdążyłaś chociaż na koniec zabawy?

- Tak, dojechałam około czwartej rano, ale szczerze mówiąc nie było już z kim rozmawiać.

- Przez muzykę twoje prywatne życie legło w gruzach. Nie masz czasu na pranie, spotkania z przyjaciółmi. Jak sobie z tym radzisz?

- Rzeczywiście jest ciężko. Już nawet z siostrą nie widujemy swoich piesków. Na szczęście rodzice przyjeżdżają do nas i je karmią. Jesteśmy takimi wyrodnymi paniami, że bez pomocy rodziców zwierzaki by pomarły (śmiech).

- Może powinniście je rodzicom oddać. Co ile dni jesteście w domu?

- Najdłuższy maraton hotelowy trwał dwa tygodnie. W lipcu ubiegłego roku zagraliśmy 27 koncertów. To były ciężkie chwile.

- Odechciewa się spania w hotelach i jazdy autobusem?

- Nie chodzi o to. Po prostu człowiek zaczyna tęsknić za normalnym życiem. Za swoim łóżkiem i robieniem sobie jedzenia.

- Ale czasami macie wolne dni i co wtedy. Odwiedzasz rodziców, znajomych, babcię?

- Babcię niestety też zaniedbujemy i szczerze mówiąc nie byłyśmy u niej od jakiegoś czasu. Będąc w domu, spotykam się ze znajomymi. Chodzę z chłopakiem do kina, pływam, jeżdżę na koniku.

- Możesz powiedzieć parę słów o waszej nowej płycie?

- Będzie dosyć dziwna. Zresztą tytuł będzie nietypowy i będzie się składał z samych samogłosek "a, e, i, o, u". Zrobiliśmy tak, ponieważ samogłoski są esencją śpiewania i wibracji. Będzie dużo numerów po angielsku i kilku gości instrumentalistów.

- Kiedy krążek się ukaże?

- Piątego września. 12 września są moje 20. urodziny, więc są szanse, że wtedy zrobimy koncert premierowy.

- Za tobą kilkaset koncertów. Czy czujesz się już dojrzałą wokalistką?

- Im więcej śpiewam, tym więcej dostrzegam błędów i wydaje mi się, że jeszcze przede mną dużo pracy. Myślę, że dobrze będę śpiewała po czterdziestce, jak urodzę trochę dzieci i mój głos będzie bardziej osadzony (śmiech). Dodatkowo moja świadomość umysłowa wzrośnie.

- A jaka będzie Paulina Przybysz za dziesięć lat?

- Szczerze mówiąc, nie wiem. Mam nadzieję, że nasz zespół się nigdy nie rozpadnie lub się rozpadnie i od razu reaktywuje (śmiech). Dzieci na pewno będą. Mamy plan z siostrą, że jak zachodzimy w ciążę, to we dwie, żeby mieć wspólny urlop.

- Wiecie już, kiedy to nastąpi?

- Jeszcze nie.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska