Gawliński: Prezydentem nie będę

Redakcja
Gawliński na koncercie w Nysie.
Gawliński na koncercie w Nysie.
Z Robertem Gawlińskim, liderem zespołu Wilki, rozmawia Klaudia Bochenek (fragment wywiadu)*.
Sistars - najwieksi wygrani ubieglorocznego festiwalu - zagrają na początku Opola 2005.

42. KFPP: Przyjadą gwiazdy

Wilki

Wilki

Zespół powstał w 1992 roku. Ich debiutancka płyta "Wilki" rozeszła się w nakładzie miliona egzemplarzy. Prasa muzyczna nazwała rok ich debiutu "Rokiem Wilków", a przeboje z tej płyty okupowały pierwsze miejsca list przebojów. W 2002 roku ich piosenka "Baśka" stała się hitem lata, najchętniej granym utworem we wszystkich stacjach radiowych.

- Często wieszają na was psy?

- Zdarza się. Nawet ostatnio, gdy graliśmy w Żyrardowie koło Warszawy. Przed koncertem wypiłem drinka z prezydentem miasta, a później ktoś na internetowej stronie gminy wpisał, że byłem narąbany. Przypuszczam, że jakiś fan podszedł po autograf, nie zdążyłem mu go dać, a ten pewnie poczuł alkohol. Koncert zagraliśmy zwyczajnie, czyli na maksymalnych obrotach. Nie byłem pijany, bo trudno upić się jednym drinkiem. No, ale fama poszła w eter.

- Przychodzą wtedy momenty zwątpienia?

- Czasem. Mówię wtedy do Moniki (żony - przyp. red.), żebyśmy odpoczęli i zamiast dwustu koncertów zagrali na przykład sto. Całkiem chyba nie potrafiłbym odpuścić. Czasem tylko potrzebuje złapać oddech.

- Nadchodzi czas kanikuły, więc pewnie będziesz miał okazję trochę odetchnąć?

- Wątpię. Dla nas lato to najgorętszy okres. Dziesiątki koncertów, praca nad płytą i tak w kółko. Dlatego raczej nie będzie kiedy i jak. Zresztą trzy lata temu kupiłem dom pod Warszawą i zawsze jest w nim coś do zrobienia. A jeżeli zdarzy się chwila przerwy na trasie, to na pewno spędzę ją z rodziną. Pojeżdżę z synami na rowerze, może wyskoczymy na Mazury złowić kilka ryb. Nudzić się na pewno nie będę.

- A jak relaksujesz się na co dzień?

- Bardzo różnie. Raz wypuszczam się z przyjaciółmi w czeluści nocnych klubów, innym razem regeneruję siły jeżdżąc rowerem po lesie. Ale tworzę bez względu na siły witalne. Z tym, że jak jestem wypoczęty, powstają takie miłe frywolne piosenki, a zmęczony Robert robi utwory trudniejsze, cięższe, dla węższej publiczności.

- Publikę masz jednak całkiem sporą, takie wilcze stado. Popularność daje się czasem we znaki?

- Tak jak już wcześniej powiedziałem - minusy to tylko i wyłącznie brak zrozumienia wśród ludzi. Niektórym wydaje się, że muzycy mają obowiązek rozdawać autografy, a tymczasem na całym świecie nieraz trzeba się sporo nagimnastykować, żeby zdobyć podpis sławnej osoby.

- Ale są też chyba jakieś plusy?

- Pewnie. Policjanci zamiast mandatu dają tylko pouczenie. Ludzie podchodzą na ulicy i gratulują dobrej roboty. Takie podejście cieszy. Raz nawet grupka osób zapewniała, że gdybym kandydował na prezydenta, toby na mnie zagłosowali. Od razu oświadczam, że nie mam takich planów.

- A po bułkę do supersamu możesz spokojnie wyjść? Czy tam też cię zaczepiają, prosząc o autograf?

- Bez przesady. Zdarza się nawet, że w ogóle mnie nie rozpoznają. W Polsce muzycy nie są tak popularni. Bardziej znani od nas są na przykład aktorzy z serialu "M jak miłość" albo gwiazdy "Big Brothera".

Gawliński na koncercie w Nysie.

- Polacy potrafią robić dobrą muzykę?

- Młode podziemne zespoły są bardzo obiecujące. Scena reggae jest na niezłym poziomie i rokendrolowe kapele. Jedną z nich są "Żywioły" z Olkusza. Spodobała mi się do tego stopnia, że zamierzamy z Moniką wydać ich pierwszą płytę. Myślę, że zaskoczą wszystkich. Są fenomenalni. Być może w przyszłości zabierzemy ich na trasę.

- Czyli możemy być dumni?

- Nie do końca. Nie za bardzo przekonują mnie kapłani hiphopowi, chociaż moich synów - i owszem. Gros tych ludzi nie wie, co to pokora, i wydaje im się, że skoro coś robią, mogą mieć u stóp cały świat. Ostatnio byłem świadkiem jak młody hiphopowiec przyszedł do firmy fonograficznej i zachowywał się jak idiota. W kapturze głęboko zaciągniętym na głowę, ręce w kieszeniach. Pyta, czy mu płytę wydadzą. Na samym wstępie już daje dupy, bo z takim nikt nie będzie poważnie rozmawiał. Odprawiono go z kwitkiem. Sztukę, niestety, trzeba umieć sprzedać.

- Pracujecie nad nową płytą. Czego możemy się spodziewać?

- Tego co zwykle, choć może będzie bardziej energetyczna, rockowa. Brzmieniem wrócimy trochę do naszych początków, ale myślę, że każdy znajdzie na niej coś dla siebie.

*Wywiad ukazał się w "7 Dni. Tygodnik Nyski" (28 maja). Wilki w miniony weekend były jedną z gwiazd Dni Nysy. Na festiwalu w Opolu wystąpią z recitalem w piątek 10 czerwca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska