Klatt: Byle do poniedziałku

Fot. Witold Chojnacki
Piotr Klatt
Piotr Klatt Fot. Witold Chojnacki
Z Piotrem Klattem, dyrektorem artystycznym 42. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej, rozmawia Sylwester Koral.
Toronto

42. KFPP: Toronto

Dla kogo jest ten festiwal?
- W zamierzeniach organizatorów ma to być festiwalem wielopokoleniowym, który spowoduje, że zarówno starsi, jak i młodsze pokolenie nie przełączą telewizora na inny program, nie wyjdą z domu, ale wybiorą festiwal opolski.

Mówi się, że jak coś się robi dla wszystkich, to tak naprawdę - dla nikogo.
- Festiwal opolski jest imprezą, która przez wiele lat się sformatowała, uzyskała pewien standard. Co prawda wielokrotnie próbowano go zmienić w festiwal poezji śpiewanej, bądź z większym zacięciem rockowym. Te próby nie spełniły oczekiwania publiczności. Fakt, że jak człowiek mówi, że się zna na wszystkim, to znaczy, że nie zna się na niczym. Istnieje takie zagrożenie. Jednak podkreślę jeszcze raz tradycje festiwalu, że każdy na nim powinien znaleźć coś dla siebie. Jeżeli ktoś obejrzy tylko jeden koncert, to i tak uważam to za sukces. Oczywiście, namawiam do oglądania wszystkich pięciu koncertów.

Mimo że 42. KFPP robi odnowiona ekipa, jego formuła tak bardzo się nie zmieniła. Czy Premiery, Superjedynki i koncert okolicznościowy to pomysł, który będzie obowiązywał przez najbliższe lata?
- Muszą być utrzymane formy plebiscytowe dla publiczności. Nic tak nie zadowala widzów jak możliwość decydowania, który artysta odchodzi do lamusa historii, a który wkracza na piedestał. Dlatego w przyszłych latach te koncerty będą utrzymane. Nie wiem jeszcze, czy jako Premiery i Superjedynki. Z pewnością będziemy pokazywać kabarety. Być może ta impreza będzie ewoluowała tak, by było to połączenie skeczów z piosenkami, nie tylko kabaretowymi, ale także poezji śpiewanej. Do tego dochodzą jeszcze koncerty okolicznościowe. Życzeniem władz spółki TVP jest także, by z Debiutów zrobić równorzędny z innymi imprezami koncert.

Denerwuje się pan przed debiutem w roli dyrektora?
- Nie ukrywam, że tak. Patrząc na tę sztormową pogodę, może być różnie. Wszystko rodzi się w bólach, ponieważ ekipa jest dosyć ambitna i każdy chciałby jak najlepiej wykonać swoją pracę, a nie zawsze ma warunki, które sobie wymarzył. Są napięcia. Ale moim zdaniem starcia, dyskusje i kłótnie o pewne rzeczy robią dobrze festiwalowi. Zresztą nie jest tak, że ktoś zjadł wszystkie rozumy, no, może z wyjątkiem Aleksandra Macedońskiego.

Kiedy ten festiwal skończy się dla pana?
- W poniedziałek po południu. Będę wtedy po przeglądzie prasy i będę miał wyniki oglądalności (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska