Prezydent Arkadiusz Wiśniewski miał rację nie godząc się na nieuchronny „festiwal kiczu”, robiony na kolanie i pod presją, że z każdym dniem będą się wycofywać kolejni artyści. W takich warunkach nie dało się zrobić imprezy, której Opole nie musiałoby się potem wstydzić. Pytanie brzmi, czy można było wpłynąć na kształt festiwalu, zapewnić wykonawcom wolność artystyczną, nie wywołując jednocześnie wojny z TVP i jej wyprowadzki do Kielc.
Jeszcze rok temu odpowiedziałbym – można było. Prezydent blisko współpracował z obozem władzy, mógł skorzystać z mediacji przyjaciół, a zwłaszcza Patryka Jakiego. Kilka miesięcy temu coś jednak przestało działać w układzie Wiśniewski-Jaki. To jest, mam wrażenie, klucz do zrozumienia ostatnich decyzji prezydenta.
Co dalej? Uważam, że w sprawie festiwalu Opole powinno być konsekwentne i zorganizować wczesną jesienią imprezę bez TVP, za to z wolnością artystyczną. W dalszej perspektywie prezydent powinien jednak dołożyć wszelkich starań, by zakopać topór wojenny z telewizją, w której polityk Jacek Kurski jest tylko epizodem. Opole może bowiem nie znaleźć dla swojego festiwalu lepszego nadawcy niż publiczna TVP.
Tematem na większy artykuł jest, czym dla Opola skończy się konflikt prezydenta z obozem władzy. A to wygląda na temat rozwojowy. Aż się chce przy tej okazji zacytować byłego już prezydenta Francji Francoise Hollanda, który na europejskim szczycie powiedział premier Beacie Szydło: „wy macie zasady, my fundusze strukturalne”.
Jeśli przejmiemy, że Holland to Patryk Jaki, a Szydło - Arkadiusz Wiśniewski, to może być całkiem podobnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?