Taką informację usłyszeli radni Opola, którzy spotkali się na sesji nadzwyczajnej w ratuszu, aby podyskutować o festiwalu piosenki.
Impreza miała się odbyć w przyszłym tygodniu, ale niedawno doszło do zerwania umowy pomiędzy miastem i TVP. Wówczas prezydent Arkadiusz Wiśniewski zapowiedział, że miasto samo zorganizuje festiwal.
W piątek Wiśniewski przyznał, że w tym roku miejska impreza może się nie udać.
- Nic na siłę, ona nie może się odbyć kosztem jakości - mówił prezydent. Potem przyznał, że według wstępnych wyliczeń miejski festiwal mógłby kosztować około 4,5 mln zł. Więcej konkretów jednak nie było.
- Nie o wszystkim mogę jeszcze mówić, ale dołożymy wszelkich starań, aby ta impreza się odbyła - mówił Wiśniewski, który nie potrafił ukryć zdenerwowania.
Prezydenta wyprowadziła z równowagi sprawa apelu rady miasta w sprawie festiwalu. Początkowo na sesję przygotowano stanowisko wspierające Wiśniewskiego i apelujące o odwołanie prezesa TVP Jacka Kurskiego.
W trakcie obrad okazało się jednak, że apel zmodyfikowano. Powstały dwie wersje, obie sugerowały powrót do rozmów z TVP.
- Czasem warto zrobić krok w tył i schować złe emocje - mówił radny Piotr Mielec.
Prezydent tłumaczył tymczasem, że nie miał innego wyjścia, bo to telewizja nie dotrzymała umowy. Podkreślał, że nie czuje się winny obecnej sytuacji.
Decyzję o zerwaniu umowy ostro skrytykował Sławomir Batko, przewodniczący klubu radnych PiS. Przypomniał, że umowa z telewizją została bardzo późno podpisana, a to z kolei spowodowało, że telewizja nie mogła podpisać umów z artystami, którzy mogli wycofać się z imprezy.
- Podjął pan emocjonalną decyzję, a chaos trwa nadal. Wciąż nie można od pana usłyszeć żadnych konkretów - oceniał Batko.
- Nie mogłem się zgodzić na kompromitację po wycofaniu się ponad 30 artystów - ripostował Wiśniewski. - Nie żałuję decyzji o zerwaniu umowy. Powiem więcej: jestem z niej dumny.
Radnych prezydent jednak nie przekonał, a na sesji zrobiło się nerwowo, kiedy miało dojść do podjęcia stanowiska w sprawie festiwalu. Ostatecznie podjęto to, które wprawdzie wzywa Wiśniewskiego do rozmów z TVP, ale nie zabrania mu negocjacji z innymi telewizjami.
Mimo to prezydent apelował do radnych, aby stanowisko wycofali. Radni go jednak nie posłuchali.
- Rada wreszcie zachowała się jak rada, a nie maszynka do głosowania. Powinniśmy negocjować z TVP, co wcale nie oznacza, że właśnie z tą stacją podpiszemy umowę - komentuje radny Marcin Gambiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?