Ci, którzy walczyli z niepodległościowym podziemiem, esbecy, milicjanci i zomowcy mają dziś jak pączki w maśle. Dostają wysokie emerytury, zasiadają w zarządach spółek, a ludzie, którzy walczyli o wolną Polskę, klepią biedę, dlatego zdecydowałem się wystąpić do sądu o odszkodowanie za czas internowania
- wyjaśnia Franciszek Szelwicki. - Chcę tylko sprawiedliwości.
Swoje krzywdy wycenił na 25 tys. zł. To górna granica, jaką przewiduje prawo.
Szelwickiego SB zatrzymało 14 grudnia 1981 podczas pracy w Zakładzie Urządzeń Przemysłowych w Nysie. W koszuli i fartuchu roboczym został przewieziony do tamtejszej komendy.
Tam przez wiele godzin był przesłuchiwany, straszony i szykanowany. Potem trafił do Kamiennej Góry, do dawnego obozu niemieckiego Gross-Rosen.
W tej samej koszuli i tym samym fartuchu siedział w nie ogrzewanej celi bez okien. Znęcano się nad nim fizycznie i psychicznie. W kwietniu 1982 został przewieziony do Zakładu Karnego w Głogowie. Tam przebywał do 27 lipca 1982 roku. Po zwolnieniu nadal był szykanowany i inwigilowany przez SB.
Na wczorajszej (9 marca) rozprawie przed Sądem Okręgowym w Opolu wyrok nie zapadł. Franciszek Szelwicki musi przedstawić sądowi dokumenty, z których będzie wynikało, ile zarabiał w momencie internowania. Na ich podstawie zostaną obliczone jego straty materialne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?