- Udało ci się pogodzić sesję na filologii polskiej i występ na festiwalu?
- Nie wiem jak, ale zaliczyłam wszystko. Kampanii wrześniowej więc nie będzie. Ale łatwo nie było, bo miałam głównie zaliczenia w formie referatów i wystąpień, więc musiałam je przygotować i być na zajęciach.
- A podczas Debiutów miałaś dużą tremę? Inaczej występuje się w opolskim amfiteatrze?
- Przede wszystkim trzeba pokonać strasznie długą drogę do mikrofonu... (śmiech). Cały stres i tremę na szczęście zjadło zimno. Skutki tego czuję nadal - mam chrypkę i lekką temperaturę, choć wystąpiłam w garniturze. Niektóre debiutantki spędziły te kilkadziesiąt minut na scenie w mini...
- Jesteś zadowolona ze swojego występu?
- Oczywiście, że nie! Było nieczysto, z chrypką, nie łączyłam fraz... I tak mogłabym wyliczać bez końca (śmiech). Ale świadomość tych błędów mnie mobilizuje. To było cenne doświadczenie. Zobaczyłam, jak to jest występować w spartańskich atmosferycznie warunkach i na dużym zmęczeniu. Nam wszystkim dały się one we znaki. Oglądałam już Debiuty w telewizji i wiem, że wielu kolegów ze sceny miało lepsze wykonania na próbach. Ale mam świadomość, że mogło być jeszcze gorzej! Mogłam stracić głos i nie wystąpić.
- A propos kolegów ze sceny - jak ci się obcowało z gwiazdami?
- Niesamowicie! Większość to ciepłe osoby i zwyczajni ludzie, którzy przejmują się na przykład krojem koszuli i denerwują występem.
- Miałaś okazję z kimś dłużej pogadać?
- Wystarczyła mi wymiana spojrzeń. Na przykład z panami Bartoszem Opanią czy Piotrem Adamczykiem...
- Dostałaś już jakieś muzyczne propozycje?
- Oczywiście! Nagrywam pięć płyt i mam czterech menedżerów! (śmiech) Nie, nie... Nikt mi niczego nie proponował. To dobrze, bo najpierw muszę odpocząć i wyleczyć gardło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?