Gabriela Makarowska-Kulej, rozgrywająca Uni Opole: Powołanie do reprezentacji Polski? To były zwykłe pogłoski [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Po postawie Gabrieli Makarowskiej-Kulej w poprzednim sezonie Tauron Ligi w ogóle nie było widać, że jest on jej debiutanckim na tym szczeblu rozgrywkowym.
Po postawie Gabrieli Makarowskiej-Kulej w poprzednim sezonie Tauron Ligi w ogóle nie było widać, że jest on jej debiutanckim na tym szczeblu rozgrywkowym. Wiktor Gumiński
- Reprezentowanie własnego kraju to marzenie każdej zawodniczki, ale daję sobie czas na powołanie do pierwszej reprezentacji. Mam nadzieję, że kiedyś do niej trafię. Po sezonie 2021/22 nikt mi tego oficjalnie nie zaproponował. Na razie jednak zachowuję spokój i skupiam się na codziennej pracy - mówi rozgrywająca Uni Opole Gabriela Makarowska-Kulej, dla której najbliższy sezon będzie już czwartym w barwach opolskiego klubu.

Długo zastanawiałaś się latem nad decyzją dotyczącą swojej przyszłości?
Tak, sporo nad tym myślałam, ale postanowiłam zostać w Uni, bo to przede wszystkim niezwykle stabilny klub pod względem finansowym. W drużynie mamy też bardzo dobrą atmosferę, co tylko dodatkowo ułatwiło mi podjęcie decyzji.

Podczas poprzednich rozgrywek, na temat twojej gry było słychać sporo pozytywnych opinii. Przełożyło się to na dużą liczbę ofert?
Może nie było ich szczególnie dużo, ale kilka się pojawiło. Wszystkie były od polskich klubów. Jestem jeszcze młodą rozgrywającą, więc w tym momencie szukam przede wszystkim optymalnego miejsca pod kątem dalszego własnego rozwoju. Dla mnie jako rozgrywającej kluczowe jest zbieranie doświadczenia, a w Uni mogę to czynić poprzez regularną grę. Nie mam określonego limitu, bo cały czas mogę stawać się lepszą zawodniczką i staram się podążać w tym kierunku. Nie musiałam zmieniać klubu, by móc czynić dalszy progres. W Uni mogę się poprawić w każdym aspekcie.

Chodziły też głosy, że możesz dostać powołanie do reprezentacji Polski. Rzeczywiście było coś na rzeczy?
Osobiście nie dostałam na ten temat żadnej oficjalnej informacji, zatem były to zwykłe pogłoski.

A po cichu nie liczyłaś na kolejną przygodę z kadrą?
Rzeczywiście, miałam już styczność z młodzieżowymi reprezentacjami Polski, kiedy uczyłam się w SMS-ie Szczyrk. Ale teraz nie skupiałam się na tym, czy zostanę powołana do seniorskiej kadry. Daję sobie na to czas. Oczywiście, marzeniem każdej zawodniczki jest reprezentowanie swojego kraju i również w moim przypadku jest to jednym z celów. Na razie zachowuję jednak spokój i skupiam się na codziennej pracy z nadzieją, że być może kiedyś będzie mi dane trafić do pierwszej reprezentacji.

Mówiłaś kiedyś, że pod względem siatkarskim liczy się dla ciebie tylko to, co mówi trener. Nicola Vettori też chwalił cię w minionym sezonie tak często jak kibice i eksperci śledzący rywalizację w Tauron Lidze?
Trener bardzo pilnuje tego, żeby nikt w drużynie nie obrósł w piórka. Zarazem jednak daje nam również poczucie, że jest z nas dumny. Potrafi wszystko umiejętnie wyważyć. Chce, byśmy cały czas ciężko pracowały, przełamywały kolejne bariery, ale przy tym nieustannie czujemy jego wsparcie i mamy świadomość, że w każdym momencie możemy na niego liczyć.

To jak sobie teraz radzicie bez pierwszego trenera?
Nie sądziłyśmy, że będziemy za nim aż tak bardzo tęsknić (śmiech). Czekamy już z niecierpliwością na jego powrót, ale w ostatnich kilku tygodniach też dawałyśmy sobie radę. Widać to choćby po wynikach sparingów. Cały sztab starał się jak najlepiej zadbać o to, byśmy do zmagań w Tauron Lidze przystąpiły w optymalnej dyspozycji. Trener Vettori, mimo obowiązków reprezentacyjnych, pozostawał jednak z nami w ciągłym kontakcie. Starał się regularnie oglądać nasze treningi, nagrywał się na wideo. Nieprzerwanie trzymał nad nami pieczę.

Jego osoba przesądziła o tym, że w 2019 roku trafiłaś do Uni?
Miałam wtedy ogólnie bardzo mało ofert, ponieważ byłam po rocznej przerwie, spowodowanej kontuzją kolana. Wielu trenerów, z powodu moich problemów zdrowotnych, bało mi się zaufać. Tak nie było jednak w przypadku Nicoli. Zarówno o nim, jak i o całym opolskim klubie słyszałam bardzo dobre opinie i uznałam, że to będzie optymalne miejsce do tego, by spokojnie wrócić do optymalnej dyspozycji.

W pierwszym sezonie byłaś jednak generalnie drugim wyborem na rozegraniu. Spodziewałaś się, że tak będzie?
Przychodząc do Uni wiedziałam, na co się piszę. Trener Vettori zapewnił mnie, że da mi czas na odbudowanie się, przede wszystkim pod względem fizycznym. Nie znał mnie jednak dobrze jako osoby, więc początkowo nie wiedział, czego się po mnie spodziewać. Oboje ustaliliśmy, że mam spokojnie wracać do formy. Stąd też miałam świadomość tego, że przez jakiś czas będę drugą rozgrywającą.

A co trener Vettori powiedział wam, rozgrywającym, przed poprzednim sezonem? W „szóstce” zaczęła go bowiem Weronika Wołodko.
Że rywalizujemy o miejsce w wyjściowym składzie. Patrząc na naszą postawę w przedsezonowych meczach kontrolnych, miałam stuprocentową świadomość tego, że Weronika wypadła w nich dużo lepiej. Dlatego nie dziwiło mnie, że to na nią początkowo padł wybór trenera i się z nim zgadzałam. Mi uzyskanie odpowiedniej formy zajęło trochę więcej czasu.

Może po prostu potrzebowałaś meczów o stawkę, by pokazać pełnię swoich możliwości?
Coś w tym jest. Co bym nie robiła, jestem tego typu zawodniczką, która zawsze lepiej prezentuje się w spotkaniach o punkty. Był to dla mnie również pierwszy sezon w Tauron Lidze, co wiązało się z lekką niepewnością. Potrzebowałam chwilę, by zaaklimatyzować się do nowej dla mnie sytuacji.

No właśnie, co czułaś przed startem rozgrywek?
Na pewno dużą ekscytację, ponieważ od zawsze jednym z moich celów było zagranie w najwyższej klasie rozgrywkowej i długo na to czekałem. Towarzyszyło temu jednak także trochę stresu. Mieszały się we mnie różne emocje, bo początkowo nie wiedziałam, czego się po Tauron Lidze spodziewać. Nim rozgrywki ruszyły, niejednokrotnie rozgrywałam mecze w swojej głowie. Wraz z biegiem czasu tak już jednak nie było i do wszystkiego zaczęłam podchodzić z większym spokojem.

Kiedy poczułaś, że Tauron Liga to nie taki diabeł straszny?
Punktem zwrotnym była wygrana z E.Leclerc Moyą Radomką Radom na początku sezonu, w 4. kolejce. Początkowo ten zespół wydawał nam się nieosiągalny. Osobiście bardzo mocno podglądałam jego rozgrywającą Katarzynę Skorupę. Tymczasem nie tylko podjęłyśmy z nim walkę, ale i zwyciężyłyśmy 3:2. Wtedy wszystkie zdałyśmy sobie sprawę, że już jako beniaminek możemy naprawdę sporo zdziałać w Tauron Lidze.

W jednym z wywiadów mówiłaś, że nie boisz się ryzykować. Miałaś na myśli tylko boiskowe poczynania?
Nie da się rozdzielić tego, jakim się jest na boisku i w życiu codziennym. Nauczyłam się tego, że trzeba ryzykować i lubię to robić. Zostałam tak wychowana, żeby dokonywać odważnych wyborów i nigdy się nie poddawać. Mimo tego, że jestem już po czterech operacjach kolana, nie załamałam się i wciąż zawodowo gram w siatkówkę. Cały czas idę naprzód. Zwykle nie zastanawiam się kilka razy nad jedną rzeczą. Często decyzje podejmuję na bazie tego, co podpowiadają mi intuicja, uczucia i serce.

Trener z miejsca zaakceptował twoje inklinacje do podejmowania ryzyka?
Na przestrzeli lat nauczyliśmy się już siebie nawzajem i zawsze staramy się osiągnąć kompromis. Nie ukrywam, że czasami mam w głowie dużo pomysłów i potrzebuję tego, by trener mnie przyhamował. Kiedy za mocno odlecę, Nicola jest na posterunku i mnie uspokaja. Bardzo dobrze się rozumiemy. Jest cierpliwym szkoleniowcem, który daje możliwość odbudowania się i dąży do tego, by zawodniczka sama potrafiła poradzić sobie z ewentualnymi boiskowymi problemami.

Bycie rozgrywającą pod pewnymi względami łączy się automatycznie z przewodzeniem drużynie. Jaki jest więc twój sposób liderowania na boisku?
Nie czuję się typową liderką. Staram się po prostu kreować grę tak, by jak najmocniej ułatwić zadanie pozostałym dziewczynom. Jeśli coś nie współgra, indywidualnie wyjaśniam z każdą z osobna, co jest nie tak. Nie jestem zawodniczką, która przemawia do całej grupy. Być może kiedyś taką się stanę, ale obecnie mam dookoła siebie dużo bardziej doświadczonych dziewczyn i to one za to odpowiadają.

Drugi sezon w Tauron Lidze będzie dla Uni trudniejszy od poprzedniego?
Zdecydowanie tak, bo oczekiwania względem naszego zespołu znacząco wzrosły. Nie tylko wśród kibiców, bo same też mamy większe apetyty. Nie wypada obniżać poprzeczki, więc znów będziemy chciały przynajmniej zakwalifikować się do fazy play-off. Będzie o to trudniej, ale też zachowuję spokój, bo widzę, jak ciężko pracujemy. A postawa na treningach przekłada się potem na dyspozycję meczową - tego nie da się oddzielić. Nikomu nie odpuścimy i pokażemy, że nie powiedziałyśmy jeszcze ostatniego słowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska