I liga piłkarzy ręcznych. ASPR Zawadzkie przegrała bardzo ważny mecz

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Nowego rozgrywającego ASPRKrzysztofa Jurosa (z piłką) próbuje powstrzymać Marek Kubajka.
Nowego rozgrywającego ASPRKrzysztofa Jurosa (z piłką) próbuje powstrzymać Marek Kubajka. Oliwer Kubus
Porażka boli tym bardziej, że ostatni w tabeli AZS Biała Podlaska był w zasięgu.

Nasi szczypiorniści prowadzili przez większość meczu i choć swoją grą nie imponowali, to wydawało się, że pokonają bezpośredniego konkurenta w walce o utrzymanie. Niestety, w nerwowej końcówce więcej spokoju zachowali goście i zwyciężyli 32:30.

- Takie mecze trzeba wygrywać - nie miał wątpliwości rozgrywający gospodarzy Daniel Skowroński. - Teraz każdy pojedynek ma dla nas podwójną wartość. Sytuacja robi się nieciekawa, ale trzeba pamiętać, że zespół został przebudowany i potrzebuje czasu, by się zgrać.

Kluczowy dla przebiegu tego bardzo wyrównanego spotkania okazał się fragment między 51. a 57. min. Po bramkach Łukasza Płonki i Skowrońskiego nasza drużyna wyszła na prowadzenie 26-25, lecz od tego momentu zaczęła się jej niemoc.

Miejscowi rozgrywali ataki wolno i schematycznie, a doświadczeni zawodnicy bali się podjąć ryzyka. Przyjezdni uszczelnili defensywę i z rytmu nie wybiła ich nawet dwuminutowa kara dla Mateusza Rutkowskiego. W tym czasie nie tylko nie stracili gola, ale też dwa zdobyli. Później trafili jeszcze dwukrotnie i prowadzili 29-26.

ASPR Zawadzkie ustawiła krycie na całym parkiecie, lecz nie zdołała jednak doprowadzić do remisu.
- To bardzo ważne stracone punkty - przyznawał Krzysztof Juros. - Mam nadzieję, że nie będę one decydujące w kontekście utrzymania.

W ostatnich minutach nie zachowaliśmy zimnej krwi. Zabrakło również człowieka, który pociągnąłby grę.

Pozyskany z OSiR-u Komprachcice Juros był najjaśniejszą postacią ekipy z Zawadzkiego. Zaskakiwał przeciwników indywidualnymi akcjami i niesygnalizowanymi rzutami z dystansu. Wyróżniał się na tle słabo dysponowanych kolegów.

- Nie chcę oceniać ani siebie, ani tym bardziej innych - mówił Juros, zdobywca siedmiu bramek. - Moje trafienia w obliczu porażki nie mają większego znaczenia.

Gospodarze to co z mozołem wypracowali w ofensywie, z łatwością tracili w obronie. Dziurawa jak szwajcarski ser defensywa jest piętą achillesową i główną bolączką.

- O ile w ataku nie zaprezentowaliśmy się najgorzej, o czym świadczy 30 bramek, tak obrona pozostawia sporo do życzenia - komentował Skowroński. - Problem, nie tylko mój, leży chyba w głowie, bo niekiedy nie potrafimy podjąć właściwych decyzji.

Co nastraja optymistycznie, to niezła gra nowych nabytków. Obok wspomnianego Jurosa dobre wrażenie sprawiali Marcel Ungier i Adam Studziński.

- Przeskok między I a II ligą jest duży - powiedział występujący dotychczas w Komprachcicach Ungier. - Różnica tkwi zwłaszcza w tempie gry. Szkoda, że w moim debiucie przegraliśmy. Chyba nie udźwignęliśmy ciężaru spotkania, a w obronie pozwalaliśmy rywalom na zbyt wiele.

ASPR Zawadzkie - AZS Biała Podlaska 30-32 (14-13)

ASPR Zawadzkie: Kruk, Studziński - Juros 7, Płonka 8, Włoka 1, Ungier 3, Piech 3, Skowroński 1, Gradowski 7, Całujek, Kozłowski, Wawrzynowski, Kulej. Trener Mirosław Sandecki.

AZS Biała Podlaska: Florczak, Kubiszewski, Adamiuk - Dębowczyk 5, Pezda 1, Wędrak 2, Kubajka 1, Makaruk 6, Kowalik 4, Antolak 3, Prokopiuk 3, Niaswadzba 7, Rutkowski. Trener Andrzej Chmielewski.

Sędziowali Igor Dębski i Artur Robacki (obaj Kielce). Kary: ASPR - 8 min.; AZS - 6 min. Widzów 250.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska