I liga piłkarzy ręcznych. Olimp Grodków przegrał z MKS-em Kalisz 20:22 [zdjęcia]

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Przez defensywę gości przedziera się Krzysztof Bujak (z piłką).
Przez defensywę gości przedziera się Krzysztof Bujak (z piłką). Oliwer Kubus
O porażce naszego zespołu przesądziła fatalna pierwsza połowa.

I liga. Olimp Grodków - MKS Kalisz 20:22

Protokół

Protokół

Olimp Grodków - MKS Kalisz 20:22 (8:14)

Olimp: Wasilewicz, Fiodor - Górny 2, Kolanko 2, Dziurgot, Żubrowski 1, Chmiel 5, T. Biernat 3, Gradowski 3, Bujak 1, Ogorzelec, Piech 3. Trener Piotr Mieszkowski.

MKS: Krekora, Trojański - Krzywda 7, Celek 3, Klara, Bożek 4, Salamon, Fugiel 1, Sieg 1, Kobusiński, Kuśmierczyk 4, Gomółka, Tomczak 2. Trener Bruno Budrewicz.

Sędziowali: Grzegorz Schiwon i Grzegorz Toczyński (Zabrze). Kary: Olimp - 10 min.; MKS - 10 min. Widzów 250.

Gospodarze długo nie potrafili rzucić gola. Po raz pierwszy uczynili to dopiero w 9. min, kiedy na koncie przyjezdnych znajdowały się już trzy trafienia. W kolejnych fragmentach poprawili grę, doprowadzili do stanu 6:8, lecz od tego momentu MKS zaczął konsekwentnie budować przewagę i do przerwy prowadził aż 14:8.

- Przespaliśmy początek - nie miał wątpliwości bramkarz Olimpu Tomasz Wasilewicz. - Nie wiem, czym to było spowodowane. Może źle się rozgrzaliśmy? Dopadła nas niemoc w ataku, natomiast przeciwnicy rzucili kilka przypadkowych bramek. Stąd tak niekorzystny z naszej perspektywy rezultat do połowy.

Mimo pokaźnej straty grodkowianie nie złożyli broni. Zagrali agresywniej w obronie, jednak słaba skuteczność i duża liczba łatwych błędów w rozegraniu powodowała, że nie umieli zniwelować dystansu do różnicy mniejszej niż dwa gole. W 56. min kaliszanie wygrywali 22:18, a gdy chwilę później Michał Piech zmarnował rzut karny, mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Ambitna pogoń Olimpu zakończyła się niepowodzeniem.

- Trudno myśleć o punktach, gdy w drugim meczu z kolei zdobywamy zaledwie 20 bramek - podkreślał Wasilewicz. - Gdybyśmy jednak dziś dogonili rywali, to wyszarpalibyśmy zwycięstwo.

Mieszane uczucia towarzyszyły Piotrowi Mieszkowskiemu, powracającemu na halę w Grodkowie w roli pierwszego szkoleniowca.

- Czujemy niedosyt, bo wygrana leżała w naszym zasięgu - tłumaczył. - Trzeba jednak pamiętać o naszych problemach kadrowych. Mieliśmy świadomość, że czeka nas ciężka przeprawa, ponieważ Kalisz to ekipa walcząca o podium. Zwracam uwagę przede wszystkim na defensywę. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że to mój konik. Ten element przed przerwą nie funkcjonował niestety najlepiej. Znacznie korzystniej wyglądał po zmianie stron, co trzeba uznać za dobry prognostyk przed następnymi pojedynkami.

- Na drugą połowę wyszliśmy głównie z zamiarem walki - dodawał rozgrywający gospodarzy Krzysztof Bujak. - Chcieliśmy zagrać dla kibiców, którzy mocno nas wspierali, i zarazem odbić się mentalnie po niespodziewanej porażce w Sosnowcu. Nie udało się wygrać, ale nasza postawa po przerwie może napawać optymizmem. Jeśli pójdziemy w tym kierunku, to będziemy toczyć równe boje z każdym zespołem. Nawet z prowadzącym w tabeli Śląskiem Wrocław.

Olimp przegrał po raz drugi z rzędu, ale posiada bezpieczną, ośmiopunktową przewagę nad strefą spadkową. Martwią kontuzje w naszej drużynie, zwłaszcza Michała Piecha, który pojawiał się w sobotę na parkiecie do wykonywania rzutów karnych, lecz nadal boryka się z urazem. Jeśli sprawdzi się scenariusz o zerwanym więzadle krzyżowym w kolanie (wyjaśni to poniedziałkowa artroskopia), w tym sezonie na pełnych obrotach nie zagra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska