Mieliśmy trochę obaw przed rozpoczęciem spotkania - przyznał najbardziej doświadczony zawodnik Ruchu Tomasz Drąg. - W końcu brakowało nam czterech ważnych dla zespołu zawodników.
W Rybniku z różnych przyczyn nie mogli wystąpić: Mariusz Kapłon, Marcin Rogowski, Dawid Kiliński i Daniel Rychlewicz. Ruch poradził sobie jednak znakomicie i około 100-osobowa grupa kibiców ze Zdzieszowic miała po meczu wielkie powody do satysfakcji.
Najładniejsza akcja meczu w 35. min zaowocowała pierwszą bramką dla gości. Z lewej strony Marcin Kieszkowski uciekł rywalowi i dośrodkował do Przemysława Belli, a ten przytomnie odegrał do Łukasza Damrata. Środkowy pomocnik naszego zespołu uderzył bez namysłu z 10 metrów i piłka wylądowała w siatce.
Kolejne dwa ciosy gospodarze otrzymali w ciągu sześciu minut w drugiej połowie. Najpierw zimną krwią wykazał się Kieszkowski. Minął w polu karnym Pawła Krzysztoporskiego i nie dał szans bramkarzowi Andrzejowi Skrockiemu.
19-letni Kieszkowski zaliczył też asystę przy trzeciej bramce dla gości. Po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do siatki głową skierował o rok od niego starszy Bella.
Gospodarze byli całkowicie bezradni i mogli stracić kolejne bramki. Prowadząc 3-0 zdzieszowiczanie mieli bowiem dogodne okazje na podwyższenie prowadzenia. Najbliższy tego był Roland Buchała, który przyszedł do Ruchu latem właśnie z ROW-u. Nasz napastnik nie pokonał jednak Skrockiego w sytuacji sam na sam.
Gospodarzom na otarcie łez pozostał tylko honorowy gol z rzutu karnego. W 87. min zdobył go Mateusz Szatkowski. Chwilę wcześniej wprowadzony do gry inny 20-latek w ekipie Ruchu - Piotr Dyczek sfaulował szarżującego Łukasza Żyrkowskiego.
- Trochę szkoda tej straconej bramki - przyznał bramkarz Ruchu Marcin Feć. - Nie ma jednak co narzekać. Pokonaliśmy przecież rywala, który był tuż za nami w tabeli. Byliśmy znacznie lepsi, a świadczyć może o tym też to, że zbytnio się w tym meczu nie napracowałem. W ostatnim kwadransie miałem tylko trochę więcej do roboty. Wysoko prowadziliśmy i chyba niepotrzebnie się rozluźniliśmy. Tego nie powinniśmy robić i tylko o to możemy mieć sami do siebie nieco pretensji.
Dwa pytania
Ryszard Remień, trener Ruchu Zdzieszowice.
Wygrana z wiceliderem na jego boisku ma chyba podwójną wartość?
- Zdecydowanie. W końcu rywale tracili do nas tylko dwa punkty. Gdyby wygrali przeskoczyliby nas w tabeli. To zwycięstwo podbuduje bardzo mój zespół. Tydzień wcześniej przegraliśmy z inną drużyną z czołówki u siebie (0-2 ze Stalą Bielsko-Biała - dop. red.) i ważne, że się podnieśliśmy. Dodatkowo wygraliśmy w bardzo dobrym stylu. Wynik 3-1 to najniższy wymiar kary dla ROW-u.
Pewnie zadowolony jest pan też z tego, że dotychczas rezerwowy Marcin Kieszkowski, okazał się cichym bohaterem meczu. To pokazuje, że ma pan kim zastępować nieobecnych.
- Marcin robi stałe postępy. Dobrze prezentuje się na treningach i jego udany występ w meczu z ROW-em nie jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. Teraz ważne dla niego i innych młodych zawodników jest to, żeby nadal sumiennie pracowali na treningach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?