- Obawialiśmy się tego meczu, bo rywal zaskoczył, a my w porównaniu ze wcześniejszym meczem byliśmy osłabieni - powiedział trener Krzysztof Gnacy, który nie miał do dyspozycji Piotra Szoty, Pawła Kuleszki, Piotra Gołębiowskiego i Krzysztofa Iwanowskiego.
Mimo to goście przeważali w pierwszej fazie meczu, ale nie było żadnego zagrożenia pod którąś z bramek. Potem do głosu doszła Swornica i udokumentowała to golem. Po rzucie rożnym i dośrodkowaniu piłka trafiła w głowę jednego z obrońców, a interweniujący Damian Rozmus zbyt krótko ją wybił. Trafiła ona pod nogi Macieja Goncika i po 29 minutach gospodarze wygrywali.
Z prowadzenia nie cieszyli się jednak zbyt długo, a co gorsza w ciągu trzech minut stracili dwa gole. Wyrównał pięknym strzałem z woleja Zbigniew Pabiniak, a prowadzenia dał wiceliderowi Jakub Kubaczyński. Piłkarz ten w przeszłości uprawiał siatkówkę i dysponując świetnym wyskokiem "przeskoczył" rywali i celnie uderzył głową. W 45. min losy meczu mógł rozstrzygnąć Rafał Simlat. Piłkę z linii bramkowej wybili obrońcy.
Goście kończyli w osłabieniu po czerwonej kartce dla Piotra Żółnowskiego i ograniczali się do rozbijania ataków rywala. Ten posiadał przewagę, ale klarownej sytuacji nie stworzył.
- Po błędzie straciliśmy drugiego gola i w nasze poczynania wkradła się nerwowość i niedokładność - przyznał trener Swornicy Wojciech Lasota. - Do końca próbowaliśmy odwrócić losy meczu, ale rywal się dobrze bronił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?