Jerzy Dudek - Trzeba uważać na Chile

Krzysztof Łokaj
Jerzy Dudek
Jerzy Dudek Krzysztof Łokaj
Rozmowa z Jerzym Dudkiem, byłym bramkarzem reprezentacji Polski

- Na pewno z uwagą śledzi pan Mundial. Co przyciągnęło pana uwagę?
- Zaskoczył mnie poziom Mundialu, który już teraz można uznać za bardzo wysoki. Tempo gry jest mocne, mecze emocjonujące, pada dużo bramek, naprawdę ładnych. Kibice obawiali się, że duże temperatury i wilgotność powietrza będą przeszkadzać drużynom. Tymczasem zawodnicy dają sobie radę, choć im dłużej będzie to trwać, tym będzie trudniej. To są pozytywy, natomiast jeśli mówić o minusach to na pewno poziom sędziowania. Rzuty karne dla Brazylii, Hiszpanii czy Niemiec były mocno dyskusyjne, choć te decyzje rozkręcają mecz. Zwykle dzieje się to na początku, więc mecz otwiera się i nabiera tempa.

- Jako piłkarz był pan związany m.in. z Hiszpanią i Holandią. Zaskoczył pana ten wynik 1-5?
- Po trosze tak, w końcu przegrał aktualny mistrz świata i Europy. Po części trzeba ten wynik traktować jak rewanż Holendrów za porażkę w finale w RPA, brutalny rewanż. Choć trzeba przyznać, że przez pół meczu to Hiszpanie nadawali ton grze, a kluczową sytuacją był błąd arbitra, który nie odgwizdał faulu na Casillasie i wpadł gol na 1-3. To miało duży wpływ na wynik, wyprowadziło Hiszpanów z koncentracji, a Holendrzy chcieli ich później upokorzyć. I trafili na graczy Barcelony i Realu bez formy. Ale nie boję się o Hiszpanów: po takiej porażce są zjednoczeni jak nigdy. Z Chile zagrają o wszystko, jeszcze pokażą jakość, choć niewykluczone, że pojadą do domu. Tak samo było na mistrzostwach świata w Korei i Japonii, gdy Francja, aktualny mistrz świata i Europy, pożegnał się z turniejem już po rozgrywkach grupowych.

- Pana kolega z Realu, Iker Casillas, udowodnił w tym meczu, że szczyt formy ma już za sobą...
- To był najsmutniejszy dzień w jego karierze, bez dwóch zdań. Dawno nie widziałem go tak zdekoncentrowanego, ale wpływ na to miała ta bramka, gdy był faulowany. Był wyraźnie wyłączony z gry i zrezygnowany już do końca meczu, tak jak jego koledzy. Ale błędy bramkarzy widać najlepiej.

- W mistrzostwach pokazały się wszystkie drużyny, kogo typuje pan na mistrza?
- Dziś postawiłbym na Niemców, zespół najbardziej kompletny, ze zrównoważoną proporcją ataku i obrony. Mają też najbardziej zdeterminowanych zawodników, największy balans między ławką a pierwszym składem. Ale to turniej, Holandia jest najbardziej nieobliczalna, Chile ma predyspozycje, by zostać czarnym koniem, co będzie oznaczać, że Hiszpania lub Holandia pojadą szybko do domu.

- Drużyna z Europy jeszcze nigdy nie wygrała Mundialu w Ameryce Południowej. Czy w tej dżungli amazońskiej będzie ten pierwszy raz, czy jednak nie wolno przekreślać Brazylii, Argentyny i innych drużyn z drugiej półkuli.
- Byłem kiedyś na dole kopalni, tam była 90-procentowa wilgotność, i nie dało się oddychać, a co dopiero pracować. Od razu zalałem się potem. Wszyscy w Brazylii na to narzekają, a przy okazji meczu Włochów z Anglią w Manaus, czyli w sercu dżungli, wilgotność powietrza sięgała 93 procent, tymczasem po piłkarzach nie było tego widać, są perfekcyjnie przygotowani do turnieju. Na razie ten klimat najbardziej przeszkadza drużynom z Afryki i Azji. Europa dobrze znosi trudy, potrafi się dopasować do warunków.

- W czym tkwi problem Portugalii, która ma wielkie gwiazdy, a znów nie ma drużyny.
- To są detale, które później rozgrywają się w umysłach piłkarzy. W meczu z Niemcami faulu na karnego nie było, to zdecydowało o dalszej części meczu. Portugalia zwykle lubi grać z kontry, jej największe atuty zostały w tym momencie zminimalizowane. Inna sprawa to indywidualizm Portugalczyków - oni są wielkimi gwiazdami, maja własne winiarnie, sklepy, restauracje, mają w sobie wielki egoizm, co nie pomaga w budowie zespołu.

- Polscy piłkarze oglądają Mundial w telewizji. Wierzy pan w trenera Nawałkę i awans do Euro 2016?
- Zawsze wierzę. Tak samo wierzyłem w kadry Smudy czy Fornalika, jak każdy Polak. Tyle nam zostało. Prezes Boniek dał szansę kolejnemu polskiemu trenerowi, oby wiedział, co robi. Mam nadzieję, że drużyna zaskoczy i pojedziemy do Francji. Kibice są tego rządni, ludzi na stadionach przybywa, choć nasze miejsce w rankingu FIFA maleje. Kadrowicze zdają sobie sprawę z tej szansy. Mamy indywidualności, brakuje nam jeszcze zespołu. Musimy wskoczyć na ten wyższy poziom, który można zobaczyć w telewizji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska