Butelki po piwie, papiery, pudełka po pizzy, niedopałki - to wszystko można znaleźć o świcie na terenie kampusu Uniwersytetu Opolskiego. Problem śmieci w miasteczku akademickim powraca jak bumerang co roku. Najgorzej jest po weekendzie.
- Wystarczy, że zrobi się cieplej i studenci zaczynają spędzać wolny czas na dworze zamiast w akademikach. Wszystko pięknie, tylko po sobie trzeba sprzątać. Jak idę do pracy, to kampus wygląda tak, jakby ktoś wsadził do kosza bombę i zdetonował - zaalarmował nas jeden z pracowników uczelni.
Samorząd studencki problem widzi, ale rozkłada ręce.
- W zeszłym roku zorganizowaliśmy kampanię sprzątania miasteczka i sami chodziliśmy, zbierając śmieci. Nie przyniosło to jak widać żadnego skutku. Na najbliższym zebraniu parlamentu postaramy
się znaleźć inne rozwiązanie - mówi Justyna Chudy, przewodnicząca samorządu studenckiego UO.
Tych najbardziej śmiecących można zidentyfikować przy pomocy zlokalizowanych na terenie całego kampusu kamer.
- Dzięki nagraniom można by nałożyć kary na bałaganiarzy - twierdzi Krzysztof Maślak, z-ca komendanta straży miejskiej. - Potrzeba tylko dobrej woli władz uniwersytetu, bo teren kampusu jest pod ich jurysdykcją. Skoro zainwestowano w monitoring, to należy z niego korzystać. Można stworzyć regulamin karania osób, które śmiecą. Czy to będzie kara pieniężna, czy w postaci np. pracy społecznej, to już leży zależy od rektora - dodaje.
Przypomnijmy, że gdyby straż miejska złapała osobę śmiecącą na terenie miasta, mogłaby ją ukarać mandatem od 20 do 500 zł.
Prof. Stefan Marek Grochalski, prorektor ds. studentów, na razie mówi tylko o tym, że na kampusie pojawi się więcej koszy na śmieci.
- Planujemy dostawić około 30. Jeśli to nie pomoże dołożymy kamer na kampusie i będziemy egzekwować kary od śmiecących tam osób - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?