- Niektóre miejskie jezdnie po zimie wyglądają jak szwajcarski ser - narzekają kierowcy.
Marek Mazurkiewicz, kierownik wydziału zarządzania drogami odpowiada, że gdyby nie ostra zima, dziur byłoby jeszcze więcej.
- Silne mrozy spowodowały, że niewiele było tzw. przejść przez zero, czyli wahań temperatur z minusa na plus i odwrotnie. Właśnie takie zjawiska powodują, że zamarzająca wielokrotnie woda rozsadza jezdnie - tłumaczy Marek Mazurkiewicz. - W tym roku wahania temperatur były niewielkie, mróz jak ścisnął, trzymał przez długi czas, dlatego wyrw wcale nie jest tak dużo.
A niebawem może ich być znacznie mniej, dzięki nowatorskiej metodzie łatania dróg asfaltem "na zimno".
- To jest technologia, do której dotarliśmy dzięki współpracy z firmami angielskimi i amerykańskimi - mówi Edward Dronia ze spółki Akro Serwis z Kędzierzyna-Koźla. Niedawno jej przedstawiciele wraz ze swoim kooperantem, firmą Kadrex przeprowadzili prezentację nowej technologii. Ponieważ było sucho, do łatanej na pokaz dziury specjalnie nalano wody w celu wykazania, że "na zimno" można reperować jezdnie w każdych warunkach atmosferycznych.
Cały tekst znajdziesz na MMkkozle.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?