Tomasz D. pochodzi z siatkarskiej rodziny.
Jego ojciec to trzykrotny mistrz Polski w siatkówce, reprezentant Polski i znany komentator telewizyjny.
Brat (młodszy o pięć lat) także jest jednym z bardziej utalentowanych polskich siatkarzy, dwukrotnie zdobywał mistrzostwa świata z reprezentacją seniorów, a obecnie gra w Rosji.
Tomasz D. też miał "papiery" na granie, w wieku 18 lat został nawet wicemistrzem Europy kadetów. Ale jego kariera nie potoczyła się tak udanie, jak brata czy ojca.
Grał raczej bez większych sukcesów w AZS-ie Politechnice Warszawa i Gwardii Wrocław. W wieku 23 lat znalazł się w sytuacji, w której nie chciał go zatrudnić żaden z liczących się z Polsce klubów.
Pomagał mu wówczas brat, obaj razem trenowali licząc na to, że Tomasz dostanie jednak jakąś propozycję.
Potem grał jeszcze w drugiej i pierwszej lidze, a nawet awansował z Fartem Kielce do siatkarskiej Plus Ligi, ale w 2012 roku zakończył sportową karierę.
Władze Plus Ligi "wsadziły" go do Zaksy, licząc na to, że klub jakoś zagospodaruje człowieka o znanym nazwisku, który się sportowo nie spełnił - mówi jedna z osób będąca blisko klubu. - Zaksa miała wtedy trochę na pieńku z władzami ligi, więc zgodziła się go zatrudnić na stanowisku menedżera.
Jak słyszymy w klubie nie wykazywał jednak większych zdolności organizacyjnych.
Był pierwszy jak trzeba było zrobić sobie selfie, albo brylować w sieci. Ale do roboty to już nie był taki bardzo chętny - mówi jeden z naszych rozmówców.
Do jego zadań miało należeć m.in. rozliczanie zobowiązań finansowych zagranicznych zawodników i trenerów. Siatkarze którzy przyjeżdżają do Polski nie znają tutejszego języka. Trudno im załatwiać jakiekolwiek sprawy w urzędach.
Tomasz D. dostał pełnomocnictwa do kont sportowców. Miał z nich pobierać pieniądze na podatki czy inne należności takie jak ZUS.
Dziś już wiadomo, że z kont co najmniej trzech zawodników i dwóch trenerów mogło zniknąć nawet 2,5 miliona złotych. Kiedy sprawa wyszła na jaw Tomasz D. zniknął. Nie wiadomo, czy jest w ogóle w Polsce.
Prokuratura na razie nie postawiła mu żadnych zarzutów, bo najpierw wolałaby go przesłuchać.
Klub wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym Tomaszowi D. nie poświęca jednak żadnego miejsca, a skupia się jedynie na zapewnieniu, że Zaksa funkcjonuje normalnie, a poszkodowani mogą liczyć na wsparcie prawne.
Od Tomasza D. w poniedziałek odciął się także Georges Matijasevic z agencji menedżerskiej LZ Pro Sport.
Syn znanego komentatora zatrudnił się tam w maju 2018 roku. Matijasevic powiedział portalowi sportowefakty.pl że zakończył z nim współpracę gdy tylko dowiedział się o możliwych malwersacjach finansowych.
O sprawie mówiono już od wielu tygodni, ale dopiero na początku stycznia powiadomiono o tym prokuraturę. Jako pierwsza aferę opisała włoska La Gazetta Dello Sport w artykule pt. "Scandalo in Polonia".
CZYTAJ TAKŻE: Siatkarze i trenerzy Zaksy Kędzierzyn-Koźle oszukani. Z ich kont zniknęły pieniądze. Trwa śledztwo prokuratury
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?