Lepiej rozpoczęli gospodarze, lecz Zbigniew Kalinowski i Piotr Szczubiał pudłowali w dogodnych okazjach. Niewykorzystane szanse zemściły się. Marek Zagórski wyłożył piłkę na 16. metr Rafałowi Zajączkowskiemu, a ten płaskim uderzeniem zdobył gola. Jak się okazało decydującego.
- To dopiero mój pierwszy występ w tym sezonie - mówił strzelec bramki. - Cieszę się, że został uwieńczony golem.
Jeszcze przed przerwą zespół z Przywór mógł wyrównać, ale strzał Kalinowskiego okazał się zbyt lekki, by zaskoczyć Dawida Pacholarza.
- Naszym mankamentem jest skuteczność - przyznawał Mateusz Sobirey, kapitan miejscowych. - Brakuje nam snajpera, który potrafiłby trafić do siatki.
Druga połowa nie przyniosła zmiany rezultatu. Zawodnicy z Dobrzynia umiejętnie się bronili, przeprowadzając momentami groźne kontry. Szarże Rafałów: Latusa i Matury były jednak powstrzymane przez defensorów Piomaru.
Gospodarze z kolei praktycznie nie dochodzili do pozycji strzeleckich, notując masę strat w środku boiska.
- Problemem jest brak rasowych skrzydłowych oraz złe przygotowanie kondycyjne niektórych zawodników - szukał przyczyn porażki Grzegorz Pasierowski, trener drużyny z Przywór. - To zadecydowało o niepowodzeniu.
Po dwóch spotkaniach bez zwycięstwa goście w końcu triumfowali.
- Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy i tak rzeczywiście było - powiedział Andrzej Piwowarczyk, szkoleniowiec Victorii. - Często w tym sezonie przegrywaliśmy jedną bramką. Z Przyworami dopisało nam jednak szczęście i odnieśliśmy zasłużoną wygraną.
Smutek zapanował natomiast wśród gospodarzy, którzy nie wykorzystali szansy na wydostanie się ze strefy spadkowej.
- Zwycięstwa w ostatnich kolejkach rozbudziły nasze apetyty - komentował Sobi-rey. - Porażka to dla nas kubeł zimnej wody.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?