Kluczbork musi zostać na piłkarskiej mapie

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Prezes MKS-u
Prezes MKS-u
Rozmowa z Andrzejem Bułą, prezesem I-ligowego MKS-u Kluczbork.

Kiedy niemal równo rok temu pytałem, gdzie będzie MKS Kluczbork na koniec 2010 roku powiedział pan, że w połowie I-ligowej tabeli. Jest na 10. miejscu, więc w połowie. Prorok z pana czy co?
- Dwanaście miesięcy temu to raczej było moje marzenie, żeby być w połowie stawki, bo przypominam, że byliśmy przecież bardzo zagrożeni spadkiem do II ligi.

W takim razie gdzie będzie MKS na koniec 2011 roku?
- Też będę mówił o moim marzeniu. Liczę więc, że na co najmniej takiej samej pozycji jak teraz czyli w połowie tabeli I ligi.

To znaczy, że na wielki postęp w ciągu roku pan nie liczy?
- Celem całego zarządu klubu jest przede wszystkim zbudowanie stabilności finansowej. To nie jest proste o czym mogą przekonywać przykłady innych klubów I ligi: Ruchu Radzionków czy Odry Wodzisław. To, że w innych klubach są większe problemy niż w naszym nie może być jednak pocieszeniem. Chcę po prostu uzmysłowić kibicom, że I liga to jak możliwości 26-tysięcznego Kluczborka bardzo duże wyzwanie. Gra na tym poziomie wiąże się z dużymi wydatkami.

Kibice mają się o co martwić jeśli chodzi o sytuację finansową klubu?

- Martwić może nie, ale powinni mieć świadomość, że naprawdę trudno buduje się w małym mieście “większą" piłkę. Miejsce w I lidze jest ogromnym sukcesem dla Kluczborka i powinniśmy dbać, żeby być jak najdłużej w tym doborowym towarzystwie. Ideą jaka nam przyświeca jest na pierwszym miejscu rozsądne wydawanie pieniędzy, a że nie mamy ich w nadmiarze, w wielu sytuacjach musimy oszczędzać. To się oczywiście wiąże z tym, że nie jesteśmy w stanie sprowadzać do zespołu zawodników z “nazwiskami". Nas po prostu zwyczajnie na to nie stać. Tak jak nie stać nas by kupować w dużych ilościach piłkarzy z innych klubów.

Śląsk Wrocław, z którym współpracujecie zaproponował wam Krzysztofa Ulatowskiego, który w poprzednich latach był podstawowym zawodnikiem w ekstraklasie, a ostatnie pół roku nie mieścił się w składzie Śląska. Weźmiecie go?
- Niestety ten przykład pokazuje to, o czym wcześniej mówiłem. Po prostu nie stać nas na takiego piłkarza. On w Śląsku zarabia kilka razy większe pieniądze niż najlepiej opłacani nasi zawodnicy. Pewnie pod względem piłkarskim bardzo by nam się przydał, ale trzeba pamiętać o budżecie klubu. Nawet jeden nierozważny krok finansowy może mocno zachwiać klubem. Naszym celem jest obecność MKS-u na piłkarskich salonach. Czy to będzie I liga, czy niższa, to podstawowym zadaniem jest trwanie klubu na zdrowych finansowych podstawach. Kluczbork musi trwać na piłkarskiej mapie kraju i być czołowym ośrodkiem futbolowym w naszym województwie. Ściąganie drogich zawodników w tym planie może przeszkodzić, bo rosnące koszty utrzymania drużyny przy znacznie wolniej rosnących dochodach klubu to najprostsza i najkrótsza droga do długów, a w dalszej kolejności bankructwa. Poza tym proszę sobie wyobrazić, że trafia do zespołu zawodnik, który zarabia znacznie więcej od pozostałych. To przecież od razu burzy atmosferę w zespole. Pamiętajmy, że piłka nożna to sport drużynowy. Jeden zawodnik oczywiście może wiele pomóc, ale nie będzie sam wygrywał meczów.

Skoro Ulatowski nie, to kto trafi do MKS-u?
- Na pewno ktoś przyjdzie choćby po to, żeby był dopływ “świeżej krwi". Nie będą to jakieś głośne nazwiska. Rozmowy z kilkoma kandydatami są dopiero na wstępnym etapie, więc nie mogę zdradzić kto to będzie.

Mówi pan, że klub boryka się z problemami, a czy ma pan wrażenie, że wielki boom na piłkę i MKS w Kluczborku już minął?
W części się zgadzam. Mamy bowiem mniejszą frekwencję na stadionie niż w poprzednim sezonie (jesienią wynosiła ona średnio około 1400 osób na mecz, podczas gdy w poprzednim sezonie było to około 2100 osób - dop. red.), ale patrząc na ilość osób mieszkających w Kluczborku i zestawiając to z innymi miejscowościami mającymi reprezentanta w I lidze jest to nadal bardzo dobry wynik. Cały czas w Kluczborku jest więc zapotrzebowanie na dobrą piłkę i nasz klub.

Jest nadzieja na poprawę kondycji finansowej klubu?
- Jest, ale na razie trudno mi powiedzieć coś więcej. Póki nie będzie pewnych informacji na ten temat nie mogę stwierdzić, że mam spokojną głowę o finanse MKS-u. Staramy się jako klub na różnych polach zdobywać pieniądze na naszą działalność i to się nam udaje. Dlatego też nie ma zagrożenia, że klub upadnie. Może jedynie będzie on w danym roku biedniejszy, a w innym bogatszy. Oczywiście pamiętając o warunku, którego ściśle przestrzegamy. O tym będę wspominał przy każdej okazji, że tym warunkiem jest rozsądna polityka finansowa. Taką prowadzimy od siedmiu lat od kiedy powstał MKS i taką też będziemy z całą pewnością prowadzić także w 2011 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska