Kolejarz Opole nie ma pieniędzy na przygotowania do sezonu

fot. Mariusz Matkowski
Adamowi Czechowiczowi i jego kolegom pieniądze są potrzebne, by jak najlepiej przygotować motocykle do sezonu.
Adamowi Czechowiczowi i jego kolegom pieniądze są potrzebne, by jak najlepiej przygotować motocykle do sezonu. fot. Mariusz Matkowski
Opolski II-ligowiec musi zainwestować w sprzęt nie tylko dla zawodników, a tymczasem miasto jeszcze nie przekazało pieniędzy przyznanych Kolejarzowi z funduszu promocji.

Już teraz muszę zasygnalizować kibicom, że trudno będzie nam się optymalnie przygotować do sezonu - mówi prezes Kolejarza Jerzy Drozd. - Liczyłem, że w połowie lutego lub na koniec tego miesiąca do klubu spłyną jakieś pieniądze z budżetu miejskiego z funduszu promocji.

Dokonano już nawet ich podziału (Kolejarz miał otrzymać 170 tys. zł - dop. red.), ale okazuje się, że musimy na nie poczekać. Usłyszałem, że zmieniają się warunki przyznawania pieniędzy. Trzeba je na nowo określić. Ostrożnie więc liczę, że coś dostaniemy może na koniec marca. Dla nas to niestety jest zdecydowanie za późno. Naprawdę bardzo trudno coś planować w takiej sytuacji.

Kolejarz podpisując kontrakty z zawodnikami podjął bowiem zobowiązanie, że płacić im będzie od połowy lutego, po to bym mogli zainwestować w sprzęt i jak najlepiej przygotować się do sezonu. Remonty motocykli, zakup nowych części czy całych maszyn to duży koszt.

Problem będą miały pewnie również inne kluby z Opola, choć akurat w przypadku Kolejarza będzie on największy biorąc pod uwagę konieczność inwestycji dla lepszego przygotowania się do sezonu.
- Mamy grono sponsorów, które nas wspomaga, ale planując działania kilkanaście tygodni temu zakładaliśmy, że będziemy mieli pieniądze z miasta - tłumaczy Drozd.
- Teraz znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji.

Kolejarz zainwestować musi nie tylko w sprzęt dla żużlowców, ale również w taki, bez którego nie odbędą się nie tylko zawody, ale i treningi, czyli w ciągnik równający tor i polewaczkę.

Traktor aktualnie jest remontowany w podopolskich Przyworach. Klub kupił też używany samochód, na który nałożona zostanie beczka na wodę ze starej polewaczki. Stary beczkowóz nie nadawał się już bowiem do użytku.

Klub remont wykonuje we własnym zakresie, po to by wyszedł on jak najtaniej.
- Bez sprawnej polewaczki i ciągnika nie jesteśmy w stanie funkcjonować
- przyznaje prezes Drozd. - Musimy je mieć więc sprawne. To są niestety dodatkowe koszty, a dla nas każda złotówka jest ważna.

Koszt naprawy polewaczki i traktora klub szacuje na 20 tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska