Namysło - choć zameldowany jest w Opolu - to żyje w domu pod Opolem. W podobnej sytuacji jest radny Brzeziński, który choć pracuje w Opolu i też jest tu zameldowany, to tak naprawdę swoje życie rodzinne związał z Wrocławiem, gdzie mieszka jego żona.
Nie byłoby sprawy, gdyby obaj panowie nie pełnili funkcji radnego. Problem w tym, że zgodnie z ordynacją wyborczą radni powinni być mieszkańcami gminy, w której sprawują mandat. Samo zameldowanie to za mało.
Od kolegów obu radnych słyszymy, że panowie nawet nie myślą o wymeldowaniu się z Opola. W takim przypadku musieliby bowiem oddać mandaty.
- Owszem sypiam w domu w jednej z podopolskich miejscowości, ale nie zmienia faktu, że jestem opolaninem - przekonuje Namysło. - To w Opolu pracuję, tu płacę podatki, mam więc prawo być także radnym. Przepis narzucający nam konieczność mieszkania w Opolu jest anachroniczny.
Podobnie uważa Brzeziński, który podkreśla, że spędza w Opolu mnóstwo czasu.
- Owszem często wyjeżdżam z Opola do Wrocławia, ale czy bycie radnym w Opolu oznacza, że mam tu bez przerwy siedzieć? To jakiś absurd, o którym nie ma sensu dyskutować - ocenia Brzeziński.
Dyskusję wywołały opisane przez nas przypadki radnych Arkadiusza Szymańskiego i Violetty Porowskiej. Oboje budują domy pod Opolem, ale nie zamierzają się w nich meldować, bo to groziłoby im odebraniem mandatów. Mogłaby o to wystąpić sama rada miasta, a także wojewoda jako nadzorujący samorząd. Fakt zamieszkiwania poza Opolem może stwierdzić np. policja.
Na razie jednak Dariusz Smagała, przewodniczący rady nie zamierza wszczynać procedury odbierania mandatów.
- Chcę poprosić radnych o wyjaśnienia, przedyskutuję też sprawę z prawnikiem. Potem podejmę decyzję - mówi Smagała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?