Na dzisiejszej (13.03) rozprawie sąd przesłuchał świadków, m.in. prezesa TVP oraz jego żonę.
- W okolicach miejscowości Bierdzany syn mojej żony Filip zasygnalizował potrzebę fizjologiczną - zeznawał przed opolskim sądem Jacek Kurski. - Około 200-250 metrów przed nami zauważyliśmy leśną drogę, w którą chcieliśmy skręcić. Kierowca zasygnalizował intencję skrętu w lewo. Gdy pojazd skręcał, zostaliśmy z olbrzymim impetem uderzeni przez mijający nas pojazd.
Do zderzenia opla i skody superb, którą prezes TVP Jacek Kurski wraz z kierowcą i rodziną wracał z festiwalu w Opolu, doszło we wrześniu 2017 roku na drodze krajowej 45 w Bierdzanach. Ucierpiały samochody, ale żadnej z podróżujących autami osób nic się nie stało.
Standardowo takie zdarzenie policjanci kwalifikują jako kolizję, nakładają na sprawcę mandat, punkty karne i kończą sprawę. W tym przypadku mundurowi uznali, że jeden i drugi kierowca przyczynili się do zdarzenia. Obaj jednak odmówili przyjęcia mandatów i sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Opolu.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść pod koniec marca.
Zobacz też: Kurski o festiwalu w Opolu: "To był sukces TVP" [WIDEO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?